- Jeszcze jedną kolejkę - powiedziałam do barmana, który stał przy ladzie.
Wszędzie można było wyczuć alkohol i krew. Szkarłatny płyn w żyłach człowieka aż sam się prosił do skosztowania. Najlepsze zawsze była ciepła prosto od ludzi, a nie z woreczków. Nie rozumiem jak inni mogą pić taką krew. Przecież to nawet smaczne nie jest!
- Kogo moje piękne oczy widzą. - Doskonale wiedziałam do kogo należał ten głos.
- Damon Salvatore - rzekłam przyglądając się jego twarzy z uznaniem. - Co Cię sprowadza do Nowego Jorku? - Zapytałam się.
- Ostatnio braciszek nie dawał mi spokoju z Eleną - odpowiedział.
- Elena - rzekłam z obrzydzeniem. Ona była chyba najgorszym wampirem jakiego mogłam poznać, to nawet nie powinno nim być. - Nadal kręci z panienką Gilbert?
- Jak widać - powiedział brunet. - Ostatnio są nie do zniesienia - dodał niesmakiem,
- Może się ze mną napijesz? - Wskazałam na trunek w szklance. - Jeszcze dziwne, że nie trzymasz burbona w ręce.
- Najwyższy czas to zmienić - uznał. - Dwie szklanki burbona - zawołał do mężczyzny za barem.
- Za co pijemy? - Zapytałam się trzymając alkohol w dłoni.
- Za nieśmiertelność - odparł, a ja się zgodziłam. Nieśmiertelność to najlepsza zaleta wampira, bo kto by chciałby być siwy i zmarszczony? Tylko głupcy jak panienka Gilbert, która niestety jest z mojego drzewa genealogicznego.
- Za nieśmiertelność - stuknęłam z nim o szklankę, a następnie jednym zamachem wypiłam jej zawartość. - Trochę zgłodniałam - poinformowałam Damona. - Pójdę coś przekąsić - dodałam oblizując wargi. Zobaczyłam w kącie płaczącą dziewczynę, więc podeszłam do swojej ofiary.
- Dlaczego płaczesz? - Zapytałam się z niechęcią.
- Chłopak mnie rzucił kilka minut temu - wyjaśniła chlipiąc. - Mam do dupy życie - dodała.
- Bym powiedziała, że mi przykro, ale wtedy bym skłamała - powiedziałam, a następnie wbiłam się w jej szyję. Blondynka piszczała co mi dodawało większej przyjemności do picia. Po moich ustach rozlał się szkarłatny płyn, który był moim ulubionym smakołykiem. Najlepsze w krwi jest zdobywanie, więc po chwili wypuściłam swoją ofiarę, która od razu zaczęła uciekać. Spojrzałam na swoje paznokcie ze znudzeniem. Koło mnie pojawił się mój towarzysz dzisiejszego wieczoru.
- Kto pierwszy ten lepszy - rzekł, a następnie w wampirzym tempie pobiegł za moją ofiarą. Od razu ruszyłam za nim. Zabawa z jedzeniem jest taka podniecająca.
- A kuku - powiedziałam stojąc przed ofiarą, na co dziewczyna krzyknęła piskliwym głosikiem. - Skończyłaś? - Zapytałam się, ale najwyraźniej nie raczyła mi odpowiedzieć tylko odwróciła się zamiarem ucieczki. Co za kultura!
- Dokądś się wybierasz? - Zapytał się jej Damon, który zagrodził jej drogę. Była jak mała sarenka otoczona przez dwa drapieżniki.
- Proszę wypuście mnie - powiedziała płacząc.
- Czy to nie ty mówiłaś, że masz okropne życie? - Zadałam pytanie. - Ja chcę Ci tylko pomóc - dodałam. - Zapomnisz o swoim chłopaku i będziesz wreszcie szczęśliwa.
- Ja chcę żyć - wydusiła z siebie.
- Trzeba było się zastanowić co się mówi - oznajmił Damon. - Po czym wbił się w jej szyję.
- Ej to moja ofiara - odparłam niezadowolona, a on się tylko uśmiechnął wrednie. Po chwili ja również się wgryzłam w jej skórę. Picie krwi z Damonem było jeszcze przyjemniejsze.
Po chwili bezwładne ciało blondynki opadła zapadając w sen na wieczność.
- Kolorowych snów - szepnęłam stronę dziewczyny, a po chwili wbiłam się usta bruneta. Jak ja dawno całowałam jego wspaniałe wargi, które pieściły moje. Poczułam się jak w niebie, choć to dla wampira trudne. Nie mogłam pozwolić, żeby to uczucie mną zawładnęło, bo wtedy bym zmiękła. Szybko skręciłam kark Salvatore, który opadł mi pod nogi.
- Nie mogę pozwolić, żeby miłość mną zawładnęła - szepnęłam odchodząc, a następnie wyłączyłam uczucia. Uciekałam od uczuć, których nie chciałam czuć, bo to jest dla słabych.
CZYTASZ
Ucieczka od uczuć | Katherine Pierce (TVD)
FanfictionCzasem łatwiej jest wyłączyć uczucia, niż pozwolić, żeby one zawładnęły sercem... Krótki One Shot z udziałem Katherine i odrobina Damona