I'm in love with the shape of you...

354 45 21
                                    

Leżał na łóżku, wpatrując się w drobne ciałko obok siebie. Czy mogło być coś bardziej idealnego niż to cudowne śpiące oblicze, które miał tuż przed sobą? Definitywnie nie. Nie mógł przestać się nim zachwycać, kiedy na niego patrzył cały świat nagle przestawał istnieć. Jego miękkie i pachnące truskawką blond włosy, opadające na jego delikatną i szczupłą twarz, którą okrywał spokojny oraz zapewne przyjemny sen, zważając na lekki uśmiech się na niej malujący. Mógłby tak na niego patrzeć całą wieczność. I pomyśleć, że jeszcze kilka tygodni temu był prawie pewien, że nigdy nie będzie miał możliwości nawet go poznać. Co by wtedy zrobił? Co by zrobił, gdyby nagle zniknął i już nigdy nie mógłby zaciągnąć się jego słodkim i odurzającym zapachem, ani nigdy nie mógłby dotknąć jego aksamitnej skóry? Wolał o tym nie myśleć. Jedyne czego pragnął, to by trwał u jego boku już na zawsze. Zrobi wszystko co w jego mocy, żeby tak było. Westchnął cicho, okrywając jego nagie ramię kołdrą i przygarnął go do siebie tak, by jego głowa spoczęła na jego torsie. W tej właśnie pozycji nieświadomie po raz kolejny zatracił się we wspomnieniach, nie mogąc uwierzyć w szczęście, jakie go spotkało.

***

Kilka tygodni temu...

Jak zwykle siedział na ławce w parku niedaleko swojej uczelni, szkicując krajobraz przed sobą. Uwielbiał rysować, była to jego ogromna pasja i wiązał z nią swoją przyszłość. W każdej wolnej chwili siadał, chwytał za swój szkicownik i rysował to, co przyciągnęło jego szczególną uwagę. Uśmiechnął się, patrząc na swoje dzieło i przygryzł dolną wargę, zastanawiając się co jeszcze mógłby w nim zawrzeć. Ponownie uniósł swój wzrok, by ewentualnie nanieść coś jeszcze, ale nagle zamarł. Zobaczył coś, czego wcześniej nie było. A raczej kogoś. Jego spojrzenie utkwiło w bardzo szczupłym chłopaku o drobnej posturze. Miał idealnie ułożone, delikatnie pokarbowane blond włosy, podkreślone czarnym eyelinerem kocie oczy i ułożone w dzióbek usta, jakby nad czymś rozmyślał. Ubrany był w zwykły, biały t-shirt i dosyć obcisłe, czarne spodnie. Mimo, że jego wygląd na pierwszy rzut oka nie wydawał się wyjątkowy, to jednak właśnie ta prostota nadawała mu mnóstwo uroku i wdzięku. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że chłopak znajdował się niebezpiecznie blisko niego, a on mimo iż z ogromną chęcią by go zaczepił, nigdy nie należał do odważnych, dlatego zamiast zagadać, miał ochotę uciec w siną dal i obserwować go z drugiego końca miasta. Spiął się, kiedy niespodziewanie blondwłosa piękność zaczęła się zbliżać do jego ławki. Zupełnie nie miał pojęcia co teraz robić - uciekać, nie uciekać, zagadać, nie zagadać. W końcu, nim chłopak zdążył zaszczycić go swoim towarzystwem, poderwał się z miejsca i szybkim krokiem odszedł. Co mu szkodzi, pewnie nawet nie zauważył, że to przez niego. Gdy był już w bezpiecznej odległości, zatrzymał się i niepewnie odwrócił w jego stronę. Siedział tam. Siedział i grzebał w telefonie. Chyba chciał do kogoś zadzwonić, bo nagle przystawił urządzenie do ucha i otworzył swoje piękne usta, które lekko lśniły, zapewne od błyszczyka. Oparł się o drzewo, przykładając swój szkicownik do klatki piersiowej i westchnął przeciągle, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Nigdy nie widział czegoś piękniejszego, a pierwsze co przyszło mu na myśl to to, że mógłby go narysować. Gdyby to zrobił, byłoby to najwspanialsze dzieło w jego życiu. Mógłby tak marzyć w nieskończoność, ale przeszkodziła mu bardzo ważna rzecz. Mianowicie druga osoba, która pojawiła się obok jego ideału. Był to wyższy, dobrze zbudowany chłopak, no i co tu dużo mówić - przystojny. Kiedy zobaczył, jak blondwłosy wstaje z miejsca i rzuca się w ramiona drugiego, poczuł jakby ktoś uderzył go w twarz. Nie chciał już dłużej na to patrzeć, dlatego czym prędzej odwrócił się na pięcie i odszedł.

Następnego dnia siedział na kolejnych zajęciach, które dłużyły mu się w nieskończoność. Tak bardzo chciał już stamtąd wyjść i w końcu móc zająć się czymś, co naprawdę go interesowało. Jego kierunek niezbyt łączył się z jego pasją, a to dlatego, że przez swoje niezbyt dobre warunki materialne nie mógł dostać się tam, gdzie chciał. Jednak, nie było to istotne, ponieważ tak czy tak, miał już dużo osiągnięć związanych z rysunkiem, dlatego miał ogromną nadzieję, że jednak uda mu się spełnić swoje marzenia. Z takim nastawieniem szedł przez życie i cały czas się doskonalił. Gdy zajęcia wreszcie się skończyły, był pierwszym, który wystrzelił z sali niczym torpeda. Tak naprawdę nie wiedział, co chce teraz robić. Zwykle po lekcjach chodził do parku, by zatracić się w rysunku, jednak tym razem... Coś go powstrzymywało. Szczerze mówiąc, odkąd zobaczył tam blondyna, nie potrafił przestać o nim myśleć. Nadal miał w głowie tą piękną twarz, na którą opadały drobne kosmyki jego delikatnych blond włosów rozwiewane przez wiatr. To był widok o jakim na długo nie będzie potrafił zapomnieć. I właśnie przez to bał się iść w swoje ulubione miejsce. Bał się go tam znowu spotkać. Jeżeli miałby ponownie zobaczyć go z tym chłopakiem, pękłoby mu serce. Wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia - i to właśnie była ona. Z ciężkim ociąganiem w końcu postanowił, że uda się tam z powrotem i będzie co ma być.

Shape of you ✿ JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz