Jakoiż brak mi w życiu czułości, toteż niech chociaż tu będzie jej pełno. Postanowiłam, pierwszy raz w życiu wszystko przesłodzić. Toteż z góry przepraszam~ ;w;
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niby głupi zakład, a jednak zbliżył ich do siebie. Niby przypadek, a jednak ponownie się spotkali. Niby nieszczęście, a jednak, żaden z nich przed nim nie był tak naprawdę szczęśliwy. Dipper Pines od zawsze był pewien swoich racji. Nawet w kwestii tak delikatnej jaką była własna orientacja. W końcu on nie mógł być gejem. Prawda? Był ich pewny, aż do ich ponownego spotkania. Cipher znalazł się na ziemi w interesach. Chciał go zmusić do paktu. Dla zabawy, jak to myślał młody Pines, jednak prawda była nieco inna. Potężny demon cholernie potrzebował zakichanej pomocy smarkacza, aczkolwiek w życiu się do tego by nie przyznał, toteż nie zaprzeczał domysłom szatyna. Tymczasem doszło wpierw do małego zakładu, który defakto również był paktem jednak nasza kochana sosenka iglasta, nie zdawała sobie z tego nic nie znaczącego kruczka sprawy. Mianowicie, jeśli wygra Dipper, Bill znika na zawsze. Nie obchodziło go gdzie, grunt, żeby nigdy nie wrócił. Natomiast jednak jeśli wygrał by naczos. Sosenka jest zobowiazana do zawarcia z nim paktu, bez zbędnych pytań, czego dotyczy. Zapytacie czego dotyczył zakład, że Dipper tak łatwo się w niego wpakował będąc pewnym wygranej? Dość proste. Zakochania. Kto pierwszy się zakocha. Ten przegrywa. Dipper był pewny, że nie ma mowy by pokochał własnego wroga. Nie był jednak przekonany, czy zdoła go rozkochać. Jednak na remisie nic nie tracił, więc co mu szkodziło spróbować. Do zakochania w końcu jeden krok. A dla niektórych jedno wioslo. Nie dyskryminujmy Wenecji. Natomiast Bill, jak to na demona zza dużym ego, większym niż stąd do słońca przystało, wiedział, że nie przegra. Aczkolwiek puki co, jemu też nie szło to za idealnie. Bowiem Dipper był bliski ulegnięciu mu, a jednak tak cholernie daleko. Szczyl się bronił przed seksapilem demona jak diabli. Cipher pomimo dużego uszczerbku na cierpliwości, nie poddawał się, dalej wierząc w swoją już i tak z góry przesądzoną wygraną. W końcu był demonem, a one nie przegrywają. Nie i już. Ponadto on naprawdę cholernie potrzebował od tego smarkacza pomocy. Minął już miesiąc od wspólnego zamieszkania razem. Na początku wszystkie czułości obu odrzucały, w późniejszym czasie stały się naturalne. Były miłą codziennością. Żaden z nich by się w życiu do tego nie przyznał, ale prawda była taka, że wręcz z dziwnych przyczyn pragneli tej swojej bliskości. Tych wszystkich przytuleń, pocałunków, objęć, rozmów, zwrotów, pikników w świetle księżyca. Potrzebowali po prostu siebie. Demony jednak serca nie maja, a przynajmniej tak twierdzil Cipher, wiec mimo wszystko dawał odczuć Sosence, że to tylko zakład, co szlo na jego niekorzyść.
Bo w końcu jak rozkochać w sobie kogoś na każdym kroku to podkreślając..
-To tylko do cholery jasnej zakład, Pine Tree.-warknął zirytowany demon snów. Nie, nie tylko snów Dippera, ale dobrze kombinujecie.-Całuje cię, bo tak. Wcale mi się to nie podoba. Tobie zresztą też nie. Głupi ten zakład. No nie patrz tak na mnie. To był twój beznadziejny pomysł. Nie płacz no.. Zaraz. Płaczesz? Przegrałeś!-na twarz demona zawitał triumfalny wyszczerz. Przegrał. Dipper Pines był przegrańcem i od tej pory był zobowiązany mu pomóc. Szatyn skulił się tylko, mocno tuląc poduszkę. Był sobą okropnie zawiedziony. Zakochał się we wrogu, a jakby tego było za mało dla naszego biedactwa, to bez wzajemności. Przynajmniej tak myślał. Na swoje szczęści bardzo się mylił. Bill delikatnie pogładził go po policzku powodując tym samym uniesienie głowy szatyna. Przejechał powoli po jego ustach kciukiem, po chwili składając na nich namiętny, ale nie namolny pocałunek. Dipper rozdziawił tylko w szoku usta, starając się to wszystko logicznie przetworzyć. Przecież demon już nie musiał mu dawać czułości. Dlaczego, więc to zrobił? Demonowi chyba po prostu odbiło. Odbiło mu i tyle.
-Bill.. Przecież przegrałem. Już nie musisz się zmuszać..-wydukał ledwo słyszalnie czując na twarzy palący rumieniec, a na nim jeszcze bardziej upokarzające łzy. Demon odgarnął mu włosy, po chwili spojrzał w te cudowne sarnie oczy, w których się zakochał. Właśnie. Zakochał. Jak widać on również poległ. Chociaż nie chciał się przyznać i pałał do tej prawdy ogromną niechęcią. Postanowił przezwyciężyć własne ego i wyznać mu co czuje.
-Ja również przegrałem, Dipper..
CZYTASZ
Życie to nie bajka.. [billdip'owe oneshoty]
FanfictionZbiór krótkich, autorskich oneshotów z billdipa. Pseudoyaoi, pseudosmutek, pseudowszystko..