Godzina 6:30. Budzik w małym pokoiku zadzwonił po raz kolejny. Martyna obudziła się i wyciągnęła rękę by wyłączyć budzik. W końcu jednak wstała. Pokój miał zaledwie 8 m2. Martyna dzieliła go z bratem. Ubrała się w malutkiej jak znaczek pocztowy łazience i poszła do równie małego salonu. Mieszkanie było malutkie. Kuchnia była połączona z salonem. W kuchni było mało miejsca do gotowania, a co dopiero do jedzenia! Pod ścianą stał mały stół. W salonie stała jedynie mała kanapa przywieziona ze starego domu matki Martyny. Telewizor stał na małym stoliczku, służącym często do różnych innych rzeczy. W korytarzu mieściła się jedynie mała komoda i stojak na buty. Był też pokój mamy. Był mniejszy niż pokój Martyny i Bartka. Stało tam jedynie łóżko i pamiątkowa komoda, w której pani Patrycja przechowywała ubrania. W jednej z szuflad mieściły się stare koraliki babci.
Martyna zjadła śniadanie i wyszła z domu. Przeszła ulicami miasteczka i dotarła do szkoły.
Pierwsza lekcja to matematyka. Dziewczyna jak zwykle nic nie rozumiała. Mimo iż był to dość prosty materiał jak na piątą klasę. Na przerwie dziewczyna gapiła się na ulicę. Usłyszała kawałek rozmowy:
-Też jadę na obóz konny
-A gdzie?
-Do "Podkowy" w Borowikowie
-Ja też! A kiedy?
-Od 20 lipca!
-Ja też!
-O matko!
-Mamy pokój razem?
-No pewnie!
-Na pewno będzie wspaniale! Uwielbiam obozy konne!
-No raczej! Wiesz, że ostatnio pierwszy raz skakałam przez szereg?
Ech te konie... Nagle każdy zaczął o nich mówić! Nawet modnisie z gimnazjum! Martyna nic w nich nie widziała. Koń to koń.
Wróciła do domu i zjadła kanapkę. Był koniec maja. Wtedy podeszła do niej matka
-Na wakacje jedziesz do cioci Magdy i Julki!
-Co?! Tam na to odludzie?!
-Tak.
CZYTASZ
Złota Podkowa
AdventurePewnego dnia Martyna jedzie do kuzynki, która ma stajnie. Jak potoczą się jej losy? Czy polubi konie?