⭐Rozdział 1⭐

312 20 15
                                    

*Łukasz Pov*

Obudziłem się na kanapie w salonie. Może to był tylko zły sen? Nie mam pojęcia. Szybko sięgnowszy po telefon sprawdziłem z kim ostatnio rozmawiałem i wyświetlił mi się ten sam numer. Usłyszałem otwierające się drzwi i zobaczyłem jak Ania weszła do salonu.

-Hej. Powiedziałem i ośmiechnąłem się lekko w kierunku dziewczyny.

-Cześć koteł, chcesz coś na śniadanie? Zapytała z kuchni (Połączonej z salonem ~Autorka).

-Nie jestem głodny. Stwierdziłem.

-Łukasz wiem że się martwisz, ale napewno będzie dobrze. Powiedziała spokojnie.

-Mam nadzieję. Wyczeptałem.

Wstałem i poszedłem ubrać pierwsze lepsze jeansy i t-shirt. Gdy tylko wyszedłem zobaczyłem ją ubraną w czarny crop top (Chyba tak to się nazywa ~Łukasz) odsłaniający kawałek jej brzucha, czarną spódnicę i torebkę, w której jak się domyślam są jakieś ciuchy Laury która ma tu kilka ubrań na wszelki wypadek.-To co, idziemy? Zapytała pocieszająco.- Dobrze, to jedziemy.

***

Właśnie wchodzimy do budynku, podeszłem do kobiety w podeszłym wieku za biurkiem.

-Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? Zwróciła się do mnie ze szczerym uśmiechem.

-Tak, szukam Laury Samoń, Ewy Samoń oraz Czesława Samonia i tak, jestem z rodziny. Powiedziałem na jednym wydechu.

-Mhm... Muszę ze smutkiem Pana poinformować że Pan Czesław i Pani Ewa zmarli na miejscu, lecz ta mała dziewczynka, Laura żyje.

Ta wiadomość mną wstrząsneła, jak to możliwe!? Dobra Łukasz, spokojnie, posklejaj fakty. Telefon ze szpitala, śmierć rodziców... O cholera ,ale co z Laurą!? Gdzie ona jest!? Dobrze Łukasz uspokuj się, wdech i wydech, odrazu lepiej.

-A... Można wiedzieć, gdzie leży Laura? Zapytałem z włoskiem nadzieji, że nie jest aż tak źle z nią.

-Leży na oddziale dziecięcym, piętro trzecie, sala numer 14. Poinformowała mnie i wróciła do pracy.

-I co z nimi? Zapytała Ania.

-Moi rodzice... oni... nieżyją... Powiedziałem jeszcze trochę osłupiały oraz smutny, a ona przytuliła mnie, na co ja zrobiłem to samo.

-A co z Laurą? Zapytała trochę smutna dziewczyna.
- Żyje. Rzekłem ze smutnym uśmiechem wypuszczając dziewczynę z uścisku.
-Idziemy do niej? Zapytała.
-Okay, piętro trzecie, sala nr 14. Po chwili weszliśmy do oddziału dziecięcego.

-9, 10, 11, 12, 13... O jest 14. Uśmiechnęła się i chwyciła za klamkę wchodząc do środka, a ja za nią.

-Cześć Laura, jak się czujesz? Zadałem pytanie zamykając drzwi.

-Dobrze, tylko mnie troszkę ręka boli. W trakcie wypowiedzi Laury mój wzrok utkwił na średnim opartunku składającym się z gazy, bandarzu i jak myślę wody utlenionej.

Usiadłem na krzesełku szpitalnym na przeciwko Ani która dała Laurze jakąś sukienkę na krótki rękaw i sandały.

-Lauruś, idź do łazienki się przebrać z tej pidżamy szpitalnej. Dała dziewczynce zadanie, które wykonała szybko i wróciła ubrana, z pidżamą w ręku.

Nagle do sali wszedł lekarz i wpatrzony w kartki powiedział -Dzień dobry, mam wyniki badań Laury, nie ma żadnych komplikacji, ale dziewczynka musi u nas zostać do godziny 19:30 na obserwacji.

Po przeczytaniu podpisałem kartkę we wskazanym wcześniej miejscu.

470 słów
Dobra, jest wkońcu rozdział, myslałam czy pisać często ale np po 150-200 słów czy rzadziej, ale np po 500-700 słów. Teraz zapytam was o wazne pytanie. Iść tu w fantastykę czy realistykę? Ja bym poszła w fantastykę dla odmiany, ale chcem poznać wasze zdanie.
ØDianaØ

My Brother MandzioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz