|2|

861 94 72
                                    

Michael zawsze mi powtarza: "Cokolwiek by się nie działo, masz u mnie wsparcie". I w tym momecie tego wsparcia właśnie potrzebuje. Wymykam się z mieszkania, pod pretekstem pójścia pobiegać. Andreas nawet nie zauważa, kiedy biorę kluczyki od jego nowego Audi. Ledwo siadam za kierownicą i wybucham gromkim płaczem. Słone łzy ściekają z moich policzków, a ja próbuję zgarnąć je rękawem kurtki.

Pukam do drzwi i czekam, aż Michi raczy je otworzyć. Zamiast mojego brata widzę przed sobą Stefana.

- Cornelia? - domyślam się, że nie wyglądam zbyt wyjściowo.

Chłopak wpuszcza mnie do środka i zamyka za nami drzwi. Nie dziwi mnie jego widok tutaj, jestem już przyzwyczajona.

- Hej młoda - Michael nawet na mnie nie patrzy, bo jest zajęty operowaniem pada. Staje tak, aby zasłonić mu widok telewizora i zakładam ręce na klatce piersiowej.

- Co jest? - próbuje wychylić się tak, aby coś zobaczyć, bo jednak moje drobne ciało, nie zasłania całego ekranu.

- Cholera jasna! - krzyczę w jego stronę. - Możesz wyłączyć to gówno?!

- Ej, ej! Jeszcze raz nazwiesz Fife gów...

Łzy cisną mi się w kąciki oczu i po chwili upadam na kolana. Nie mam już sił trzymać się na własnych nogach. Chłopak podbiega do mnie i łapie mnie za ramiona.

- Cornelia, o co chodzi? - próbuję złapać że mną jakikolwiek kontakt wzrokowy, jednak ja to uniemożliwiam, zasłaniając twarz dłońmi i kręcąc głową.

Sięgam do kieszeni i wyjmuje z niej opakowanie. Rzucam je przed siebie i czekam na jakąkolwiek reakcje że strony mojego brata.

- Czy to jest to, o czym myślę, że to jest to? - bierze do ręki test i przygląda mu się uważnie. Moje serce bije jak oszalałe. Mam ochotę zapaść się pod ziemię i nie wychodzić stamtąd przez najbliższe sto lat.

Poruszam twierdząco głową, a on podchodzi do mnie i przytula mnie do siebie.

- Andreas wie? - dla odmiany ruszam głową przecząco.

- Jak ja mu o tym powiem? Przecież jest środek sezonu, on nie może zawracać sobie głowy takimi rzeczami, on powinien... - i nie dane jest mi dokończyć mojego monologu.

- Nie nakręcaj się tak! To już pewne? Byłaś u lekarza?

I tutaj Michael ma rację. Może nie powinnam się stresować, dopóki nie pójdę do lekarza?

- No nie byłam...

- A no widzisz, jutro przyjadę po ciebie i pojedziemy tam razem.

Wracam do domu i staram się odłożyć kluczyki na swoje miejsce tak, żeby Andreas tego nie zauważył. W mieszkaniu jest ciemno, palą się jedynie zapachowe świeczki. Czuję dłonie chłopaka na biodrach i odwracam się w jego stronę. Stoi on przedemną w samych dresach i uśmiecha się figlarnie. Całuje mnie w usta i ciągnie za sobą do łazienki. Wanna pełna piany i również świeczki. Zebrało mu się na romantyczne pierdoły... Aż mnie głowa zaczyna od nich boleć. Uśmiecham się, znaczy się próbuję, bo jest mi duszno i kręci mi się w głowie, ale nie chce, żeby chłopak to zauważył. Rozpinana guzik w moich spodniach...

- Biegałaś w jeansach? - pyta zdziwiony.

O kurwa.

- Eee... One są takie wygodne, że aż czuje się w nich jak w dresach! - aby odciągnąć jego uwagę od tematu, całuję go w usta. On odwzajemnia pocałunek.

W myślach uderzam się w czoło.

Napalony Andreas nie za bardzo łączy fakty. Może to i dobrze?

Siedzimy w wannie, a ja udaję, że w wszystko jest ok. Tak naprawdę, jest mi niedobrze, duszno mi, a to wszystko od wrzącej wody i świeczek.

- Jutro pojedziemy razem na skocznie, muszę zobaczyć co tam się dzieje - palcem przyjeżdżam po jego czole, aby piana nie dostała się mu do oka.

Kończymy naszą kąpiel. Wydaje mi się, że nie wszystko poszło zgodnie z jego planem, bo wygląda na lekko wkurzonego.

- Co jest? - zagradza mi drogę z łazienki do sypialni.

- Ale co ma być?

- Dziwnie się ostatnio zachowujesz, masz humorki, nie chcesz się ze mną kochać... Może jesteś w ciąży? - śmieje się i łapie mnie za podbródek.

Mój oddech przyspiesza, a serce wali jak oszalałe.

- Nie, po prostu okres mi się zbliża - wzruszam ramionami.

Pójdę do piekła za te kłamstwa, zobaczycie.

Jest mi szkoda Andreasa, bo siedzi smutny i się nie odzywa. Wydaje mi się, że nawet jest na mnie wkurzony. Wzdycham ciężko i przysuwam się do niego. Zazwyczaj jak tak robię, to on wtedy oplata mnie ramieniem i przyciąga do siebie. Jednak tym razem, ani drgnie. Sama łapie za jego ramię i unoszę je, abym mogła się wcisnąć w szczelinę między jego pachą, a lewym bokiem.

- Jesteś na mnie zły? - patrzę się na niego tak, aby wywrzeć presję.

- Nie.

A no tak, jesteś zły.

Wspinam się wyżej i całuję linie jego żuchwy. Napina mięśnie, kiedy zjeżdżam pocałukami na jego szyję. Zostawiam mały ślad w postaci malinki, a on uśmiecha się delikatnie.

- Nadal się gniewasz?

- Bardzo.

Ale z niego manipulant.

- Tylko nie płacz, jak jutro będziesz miał miękkie nogi - ostrzegam i siadam na jego brzuchu. Łapie mnie za uda i lekko je podszczypuje.

- Już ty się o mnie nie martw - obraca nas tak, że teraz to ja jestem na dole, a opiera się na łokciach.

Z Andreasem Wellingerem nie ma łatwo. Jak się uprze, to zrobi wszystko, żeby dostać to, czego chce.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

2! Za dużo romantycznych scen, zdecydowanie! 😂😂😂

Nie może być wiecznie kolorowo i przyjemnie 😶😈

Klikamy gwiazdeczki 🌟 i komentujemy 💭

See ya, C. 💌

Something Just Like This ☆ Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz