Oddychaj

391 16 3
                                    

Styks. Piękna lecz niebezpieczna rzeka. Thalia wiedziała o tym doskonale, ale już sobie z tym wszystkim nie radziła. Każdy dzień potęgował ogromny ból po stracie najlepszego przyjaciela. Najlepszy przyjaciel-czy to nim był Luke? Czy na najlepszego przyjaciela można patrzeć z pożądaniem, pragnąć go  i cierpieć po jego śmierci, jakby wraz z nim umarła jakaś część jej duszy.

Od widoku jego martwego ciała minęło wiele lat, a ona nadal nie mogła się z tym pogodzić. W nocy budziła się zlana potem, po śnie z nim w roli głównej. Każdego dnia starała się zapomnieć, ale nic nie pomagało. Pamięć jego uśmiechu, dotyku, była zbyt wyraźna, zbyt mocno zakorzenił się w niej. Teraz postanowiła to zakończyć. Podeszła do rzeki zapomnienia i wyciągnęła rękę do przodu. To było jedyne lekarstwo i była pewna, że musi podążać tę drogą.

Nagle poczuła na swoim pasie, czyjeś dłonie, silne ramiona przysunęła ją do jakiegoś umięśnionego ciała.
- Nie rób tego? -szepnął znajomy, najukochańszy głos na świecie. Ona odchyliła głowę i jeszcze mocniej się na nim oparła. - Chcesz o mnie zapomnieć?

Dziewczyna znieruchomiała, poczuła jak łzy napływają jej do oczu, tyle lat...
-Luke... ja już nie mam sił- zaczęła płakać. Poczuła jak heros tuli ją do siebie coraz mocniej, jak jego usta błądzą po jej szyi. Pragnęła tego mocniej niż wszystkiego innego na świecie. Czekała na tę chwilę, a teraz bała się, że to wszystko to tylko sen, ale czy jego dotyk i zapach nie są aż boleśnie namacalne?
-Jestem, jestem przy tobie i cię już nie zostawię-szeptał, a każdego jego słowo uwalniało w niej kolejną paletę uczuć.
- Ale jak...-nagle w jej serce wdarła się obawa, strach. Przecież on nie żył...
- Bogowie-odpiwiedział na niezadane pytanie. - Znowu jestem im potrzebny...
- Nie boją się, że znowu ich..
Chłopak odwrócił ją do siebie przodem.
- Nie obchodzi mnie to... najważniejsze jest to, że znowu będziemy razem.

Ona jeszcze przez parę chwil stała nieruchomo, a potem rzucila mu się na szyję, ich usta złączyła w namiętnym pocałunku.
Było to spontaniczne, piękne, tak gwałtowne, że brakowało mu tchu. Gdy dziewczyna to zauważyła, uśmiechnęła się figlarnie i szepnęła:
-Luke, oddychaj.

Oddychaj-Luke CastellanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz