Epilog.

2K 231 113
                                    

W końcu nadszedł ten dzień. Jestem podekscytowana, smutna i szczęśliwa jednocześnie. Już za chwilę ich zobaczę, przytulę i z pewnością będzie to jedna z najlepszych rzeczy w moim życiu. Sam fakt, że dokładnie rok temu też byłam przy nich powoduje uśmiech na moich ustach.

Stoję w kolejce. Jeszcze dosłownie trzy osoby i będzie moja kolej. Stresuję się jak cholera. Nim zdążyłam się obejrzeć przede mną stałą już tylko jedna dziewczyna. Po chwili ja podałam swój telefon kobiecie, która robiła zdjęcia i podeszłam do Charliego, który stał bliżej. Przytuliłam go bardzo mocno i boże, on pachnie tak ładnie. Ze strachem w oczach podeszłam do Leo, który trzymał ręce w kieszeni swojej czarnej bluzy. Przytuliłam go mocno, nawet chyba za mocno. Odsunęłam się od niego i pociągnęłam Charliego do nas tak aby pani mogła nam zrobić w miarę ładne zdjęcie, chociaż znając mnie to i tak wyjdę jak jedna wielka tragedia. Kilka sekund później ochroniarz chłopaków krzyknął, że mój czas dobiegł końca. Podeszłam do kobiety po mój telefon i w tej samej chwili moje serce się zatrzymało.
-Amy?-poznałam ten głos. Odwróciłam się ze strachem w oczach w stronę bruneta.
-Miało cię tu nie być?-bardziej zapytał niż stwierdził, a ja zamiast cokolwiek odpowiedzieć patrzyłam w jego twarz, bo jezu on mnie rozpoznał, a to nie tak miało być.
-Co, już nie taka rozmowna?-uśmiechał się szyderczo.
-O co ci chodzi?-powiedziałam zestresowana sama nie wiem czy tym faktem, że rozmowa schodzi na zły tor czy tym, że wszyscy na nas patrzą.
-No już nie zgrywaj większej idiotki niż i tak jesteś, okłamałaś mnie.
-Tak wyszło.-wzruszyłam ramionami nagle nabierając pewności siebie.
-Mówiłem ci chyba, że nie chcę cie widzieć.-zaczął się do mnie zbliżać a ja zaczęłam się cofać do tylu, właśnie teraz moja pewność siebie poszła na spacer.
-Jezu Leo, odpuść.-ukryłam wzrok w podłodze.
-Nienawidzę takich osób jak ty, zakłamanych i fałszywych, których nie obchodzi nikt inny oprócz ich samych.-trzymajcie mnie, ale on w tej chwili opisał siebie, a nie mnie.
-Muszę iść, tak myślę.-chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-A tych fałdek tłuszczu nie ukryjesz pod tą luźną koszulką.-mój świat runął zarówno z powodu tego, że powiedział to publicznie jak i tego, że chwilę potem wszyscy zaczęli się śmiać.
***
No więc oficjalnie doszliśmy do końca. Bardzo wam dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i każdy komentarz❤ Bez was by mnie tu nie było.
***
Zapraszam na ff 'Zagrajmy w grę', ktore jest fatalne ale pominmy to i pokazmy na co nas stac xx
Mam nadzieję, że tam zajrzycie😇
Buziaki

YOU ARE MY LIGHT||L.DEVRIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz