Chanyeol POV.
Do moich oczy dostały się poranne promienie słońca, budząc mnie o dość wczesnej porze. Przetarłem oczy by wybudzić się porządnie. Popatrzyłem na moją wciąż śpiącą żonę Sandarę. Bardzo ją kochałem ale czułem, że z czasem coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy.Objąłem ją w pasie przysuwając bliżej siebie.
- Przecież wiesz że nie lubię takich czułości. Nie raz ci to mówiłam, więc przestań- powiedziała i wyrwała się z mojego uścisku. Wstała z łóżka i skierowała się do łazienki, uprzednio biorąc ze sobą telefon. Zamknąłem oczy by jeszcze trochę odpocząć. Niestety nie mogłem zasnąć, przez mój ponury od samego rana humor.
- Ty jeszcze w łóżku? Nie idziesz do pracy?- zapytała oschłym tonem -Może liczysz na śniadanie do łóżka? Niestety muszę cię zawieść- wyszła z pokoju.
Lekko zdenerwowany wyszedłem z łóżka i od razu skierowałem się do łazienki by wziąć prysznic.
Gdy po kąpieli wszedłem do kuchni zobaczyłem moją żonę opierającą się o blat kuchenny. Już miałem do niej podejść i porozmawiać poważnie o naszym związku ale zobaczyłem że rozmawia przez telefon. Postanowiłem przełożyć tę rozmowę na później.
Gdy miałem już wyciągać kubek z szafki, niechcący pchnąłem ten stojący obok, czego skutkiem było rozbicie się go na ziemi. Sandara usłyszawszy hałas rozbitego naczynia, obróciła się twarzą do mnie i obdarowała oschłym spojrzeniem.
- Ah, naprawdę nic nie umiesz zrobić.
Wywróciłem oczami na jej komentarz i przystąpiłem do sprzątania bałaganu, oczywiście raniąc sobie przy tym dłoń.
- Jesteś taki niezdarny. Jak mogłam wyjść za taką sierotę- powiedziała, patrząc na moje już lekko za zakrwawione palce.
- Chcę ci tylko przypomnieć, że ta sierota zarabia na wszystkie twoje zachcianki.
Wychodząc z kuchni, usłyszałem jeszcze jej ciche prychnięcie pod nosem. Wszedłem do łazienki i wyciągnąłem plaster z półki wiszącej nad umywalką. Nakleiłem plaster na wcześniej przemytą ranę. Stanąłem na przeciw dość sporego lustra na środku ściany.
- Czy na prawdę jestem takim nieudacznikiem?
Po jakimś czasie siedzenia w łazience i użalaniu się nad sobą, postanowiłem wreszcie zacząć zbierać się do pracy. Gdy już miałem zamiar otworzyć szafę by wyciągnąć z niej ubranie, przypomniałem sobie że nie wyprowadziłem dziś mojego psa. Przebrałem się w coś wygodnego i wszedłem na korytarz. Wiążąc buty i postanowiłem zawołać już psa.
- Chogiwa! Chodź, idziemy na spacer- nie usłyszałem żądnych dźwięków które mogłyby zwiastować to że mój pies już idzie, więc postanowiłem znowu go zawołać -CHOGIWA!
Znudziło mi się już bezsensowne wołanie mojego psa, więc zdjąłem buty i rozpocząłem poszukiwania tego małego nieposłusznego żyjątka. Po dziesięciu minutach szukania psa wciąż nie mogłem go znaleźć, no nie powiem, trochę mnie to zaniepokoiło. Gdy miałem już wołać Sandarę, czy nie widziała naszego psa, usłyszałem stłumione szczekanie dobiegające z końca korytarza.
Szybko podbiegłem podbiegłem do drzwi z których wydobywał się ten dźwięk. Od razu po tym jak otworzyłem drzwi, Chogiwa skoczył na mnie i zaczął lizać po twarzy. Zastanawiało mnie tylko jakim sposobem on się tam zamknął. Przecież nie otworzył sobie sam drzwi.
Postanowiłem już nie zadręczać sobie myśli tą sprawą. Wziąłem go na ręce i skierowałem się na korytarz by ubrać buty i w końcu móc wyjść z moim ukochanym psem na spacer.
![](https://img.wattpad.com/cover/104026942-288-k304863.jpg)
CZYTASZ
You are my last chance ||Chanbaek||
FanficBaekyun żyje w szczęśliwym związku z Krisem, dopóki nie odkrywa jego prawdziwej natury. Z pomocą Chanyeola rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu. Paring: Chanbaek, Hunhan Gatunek: angst, romans, fluff, smut?