3

5.9K 467 94
                                    

Prowadzono mnie do Wielkiej Sali. Mairead i Denali szli, milcząc, po moich bokach, a ja uśmiechem próbowałam zamaskować zdenerwowanie. Entuzjazm po zaproszeniu już opadł, zastąpiony przez wątpliwości, czy na pewno sobie poradzę. Mimo że księżniczka Clarice sprawiała wrażenie przyjaznej i otwartej, na osobności mogła zachowywać się całkowicie inaczej. Dodatkowo wuj nałożył więcej zmartwień na moje barki. Poprosił, bym — jeśli pojawią się jakieś aluzje do mojej religii, a raczej jej braku — koniecznie mu o tym powiedziała.

Lady Clarice już czekała. Spoglądała w zamyśleniu na pracującą służbę, przygotowującą salę na jutrzejsze zaręczyny. Obok niej stały dwie osoby ubrane w suknie podobne do tej, jaką miała na sobie księżniczka. Jedna z nich przyciągała uwagę ognistą barwą włosów. Trwała żywa dyskusja, lecz siostra króla kiwała jedynie głową z uśmiechem na ustach.

Służący, który nas tutaj przyprowadził, stanął przed księżniczką. Spojrzała na niego nieco nieobecnym wzrokiem, a zaraz potem skierowała go na mnie. Dygnęłyśmy równocześnie.

— Dzień dobry, wasza wysokość — powitała mnie pierwsza.

— Dzień dobry, wasza wysokość — odpowiedziałam, co wywołało na jej twarzy jeszcze szerszy uśmiech.

— Pozwolisz? — Gestem zapraszała mnie, bym stanęła obok niej.

Ku mojemu rozczarowaniu nie weszłyśmy do środka. Westchnęłam w duchu i dostosowałam krok do powolnego tempa księżniczki Clarice. Wczoraj hamowałam się przed odwracaniem głowy z ciekawością, gdyż byłoby to niezbyt uprzejme. Dzisiaj robiłam to bez poczucia wstydu, w końcu po to zostałam zaproszona. Porównywałam zamek do tego, w którym dorastałam. Cair Hill na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie ponurego, choć nosił ślady uroku, jakby czerpał go z piękna klifów, na których stał. Widziałam niewiele, lecz najbardziej przypadły mi do gustu dwa pomieszczenia: Wielka Sala i Sala Tronowa. Obie miały ogromne okna, za którymi rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok.

— Myślę, że najlepiej będzie rozpocząć naszą wycieczkę od nowego skrzydła — powiedziała księżniczka.

Kiwnęłam głową, żadna inna reakcja na te słowa nie była odpowiednia. Moja towarzyszka po chwili niezręcznej ciszy, wypełnionej jedynie stukaniem pantofelków, postanowiła wreszcie powiedzieć więcej.

Nowe skrzydło zostało wykończone przez mojego zmarłego ojca, niech odpoczywa w Ogrodach. Na najwyższym piętrze są apartamenty rodziny królewskiej, a na pierwszym kwatery gości. Zazwyczaj nie ma ich tu wielu: tylko najbliżsi doradcy króla i kilku znamienitych dostojników. Inaczej jest podczas półrocznego zebrania Wielkiej Rady lub ważnych uroczystości i świąt.

W miarę jak zbliżałyśmy się do celu, wystrój wyraźnie się zmieniał. Grube mury stawały się bardziej przyjazne, cieplejsze. Korytarze w starszej części były oświetlone mnóstwem świec, a teraz szłam po połyskującej posadzce, przez przestrzenie jasne od światła wpadającego przez duże, strzeliste okna. Zauważyłam również efektowne sklepienie. Na suficie połyskiwały namalowane złote gwiazdki. Siłą woli powstrzymywałam się przed tym, by stanąć pod tym gwiazdozbiorem i podziwiać.

— Czemu dobudowano nowe skrzydło, pani? — spytałam.

Lady Clarice splotła dłonie.

— To... dość zawiła historia.

— Uwielbiam takie — rzuciłam. Oderwałam wzrok od małej rzeźby i przeniosłam go na księżniczkę. — Mówię to całkiem nieironicznie.

Kąciki jej ust drgnęły, jakby powstrzymywała śmiech. Pod wpływem mojego spojrzenia lekko się zarumieniła.

Pierwsza Iskra. Seria Szept Ognia i Popiołu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz