Obudziłam się, jak to w sobotę, dość późno. Słońce już od dawna było na niebie, grzejąc wszystko wokół nas. Nie miałam jakiś specyficznych planów na ten dzień. Każdego poranka, gdy zwlekam się z łóżka zastanawiam się co mogę ze sobą zrobić.Najczęściej jeżdżę do stajni, do której uczęszczam od 5 roku życia. Mam tam dwie moje „przyjaciółki".
Dlaczego tak? Opowiem wam to trochę później.Podczas wakacji rzadko kiedy można mnie spotkać w domu. Całymi dniami przesiaduję w stajni. Moi rodzice dużo czasu spędzają w pracy, a mojego, młodszego brata oddają babci na połowę przerwy letniej lub jeździ on na różnego rodzaju obozy, kolonie i tym podobne.
Mnie takie rzeczy w ogóle nie kręcą. Wolę zostać w domu, wśród moich znajomych i jeździć, jeździć, i jeszcze raz jeździć.
Po szybkim ubraniu się i zjedzeniu śniadania, wyszłam na autobus, który miał zawieść mnie bezpośrednio pod stajnię. Można by powiedzieć, ze moje życie to raj. Dom bez młodszego brata na całe wakacje, codzienna jazda, ale wiecie czego mi do tego „raju" brakuje? Własnego konia.
Jak wszyscy rodzice, tak i moi uważają, że nie dam sobie rady z koniem. Według nich jestem za bardzo roztrzepana i lekkomyślna na tak duży i ważny obowiązek. Co z tego, że zajmuje się końmi innych osób, przyswajam wiedzę na ich temat już od prawie 11 lat, ja i tak sobie nie poradzę.
Po 25 minutach jazdy przez las, dojechałam na swój przystanek, na którym miałam wysiadać. Wychodząc z autobusu zauważyłam przy bramie ośrodka jedna z moich przyjaciółek, Marlenę.
Dziewczyna jest dość wysoka, ma rude, proste włosy i jasno zielone oczy. Pochodzi z bardzo bogatej rodziny, co można od razu zauważyć po jej ubiorze. Wiecie, nie mogę narzekać na stan majątkowy moich rodziców. Kupują mi czasami trochę „lepsze" rzeczy, lepszej jakości, ale wymiana bryczesów co tydzień, i to nie byle jakiś bryczesów, tylko dlatego, ze te mają malutką plamkę na sobie? Trochę jest to przesada.
O jej charakterze szkoda strzępić język. Rozkapryszona córeczka tatusia, księżniczka wszystkiego, wredna (w sumie ruda co nie?), taki pępek świata. Bardzo lubi wykorzystywać ludzi, czego jestem najlepszych przykładem...
Zaraz zapytacie się, dlaczego tak się dajesz? Skoro wiesz, że tylko Cię wykorzystują, to po co się z nimi trzymasz?
Sprawa jest bardziej skomplikowana niż wam się wydaje. Jej ojciec jest szefem naprawdę dobrej firmy marketingowej, o której słychać w całej Europie i za niedługo, otwierają biurowiec w Paryżu i Madrycie. A mój tata... pracuje w niej jako zastępca ojca Marleny. Ciężka sprawa. Dziewczyna, jak tylko się o tym dowiedziała, zaczęła mi grozić, że jeśli nie będę na każde jej zawołanie, taka dziewczynką na posłanki, to zrobi wszystko, aby mój tata wyleciał z pracy. Jej ojciec jest tak w nią zapatrzony, ze zrobi dla niej dosłownie wszystko czego sobie zażyczy.
A ja nie mam serca, aby powiedzieć o tej sytuacji swojemu tacie. Wiem, ze kocha ta prace i włożył w nią całe swoje serce. Bardzo mu na niej zależy, a gdyby dowiedział się, że Marlena znalazła sobie służąca w mojej postaci, to bardzo szybko by z niej zrezygnował.
Lisica nie zawsze jest zła. Czasami, rzadko, ale zdarza się, że dziewczyna jest pomocna i zachowuje się jak przyjaciółka.
Marlena ma swojego konia o imieniu Harry.
Jest on wałachem rasy KWPN o siwej maści i czarnej grzywie. Podobno zwierzę upodabnia się do właściciela. Ten stereotyp jest tutaj jak najbardziej prawidłowy. Uparty, wredny, krnąbrny, to tylko kilka ich wspólnych cech. Nie można, jednak zarzucić mu jednej rzeczy. Jest jedynym z najlepszych skoczków w naszej stajni, przez co Marlena startuje w każdych organizowanych w naszym mieście zawodach. Czasami nawet poza nim.
![](https://img.wattpad.com/cover/104457357-288-k615374.jpg)
CZYTASZ
Horses' language
Teen FictionAnastazja jeździ konno od dziecka. Nie ważne jaka jest pogoda i jaka pora roku, spotkacie ją codziennie w stajni. Nasza historia zaczyna się w ośrodku jeździeckim "Astoria", gdzie główna bohaterka uczęszcza na codzienne treningi. Pewnego dnia do sta...