JEFF
Szedłem przez las. Udałem się tam w wiadomym celu, aby kogoś zabić. Było już po zmierzchu więc byłem praktycznie niezauważalny. W ciemności ujrzałem postać. Zakradłem się do niej bezszelestnie i przystawiłem nóż do gardła. Moim oczom ukazał się młody facet na oko był nieco po dwudziestce. Nachyliłem się i szepnąłem mu do ucha: "Nie zgubiłeś się przypadkiem?". Nie odpowiedział i patrzył na mnie przerażonym i zszokowanym wzrokiem.
- Nie odpowiesz? - zapytałem psychicznym tonem.
- Cz..czego ode mnie chcesz..? - Zapytał przestraszony.
-Trochę się z tobą pobawić - Przejechałem mu tępą stroną noża po gardle.
-Proszę, zostaw mnie... - Powiedział cichym tonem.
-Aż tak się mnie boisz? - Szepnąłem mu do ucha.
-Jak mam się nie bać skoro jakiś gość zaszedł mnie od tyłu i trzyma nóż przy gardle...?
Zabrałem nóż z jego gardła, stanąłem przed nim, zdjąłem kaptur i okazałem mu swoją twarz, uśmiechając się przy tym psychicznie
-O kurwa....jestem w dupie..."Powiedział do siebie cicho"
-Masz racje.
W tym momencie mężczyzna uśmiechnął się nerwowo. Przygniotłem go do drzewa, przycisnąłem mu noż do gardła i spojrzałem głęboko w oczy. Wiedząc, że to już koniec, przymrużył oczy.
VICTOR
Nagle poczułem, że mężczyzna rozluźnia uścisk i odsuwa nóż. Mimowolnie otworzyłem oczy. Zobaczyłem go przed sobą. Jego wyraz twarzy momentalnie uległ zmianie. Co prawda jego uśmiech przyprawiał mnie o dreszcze, to mimo wszystko jego twarz była pozbawiona uczuć wyglądała całkiem przyjemnie. Przybliżył się do mnie i wyszeptał wprost do mnie: "Zapamiętaj sobie, nazywam się Jeff the killer". Po tych słowach oddalił się i zniknął w ciemnościach. Stałem zszokowany jakieś dwie minuty, zanim to wszystko do mnie dotarło i ułożyłem sobie o wszystko w miarę możliwości w głowie. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę mojego domu, jednak cały czas dźwięczało mi w głowie "Jeff the killer".
JEFF
Nie wiem czemu darowałem mu życie. Coś mi powiedziało, że nie powinienem tego zrobić. Po całej tej sytuacji udałem się do rezydencji Slendermana. Gdy wszedłem wszyscy spali, więc uznałem, że sam pójdę się położyć. moje myśli jednak, mimowolnie zatrzymywały się przy tym chłopaku. Sam nie wiem czym, ale zaintrygował mnie. Nie chcąc dłużej o tym myśleć, udałem się spać.
VICTOR
Obudziłem się rano około 8:00 nad ranem i przed oczami stanęła mi sytuacja z wczoraj. Wziąłem od razu komputer i wpisałem frazę "Jeff the killer". Przeszukałem sporo stron internetowych, forum, i dowiedziałem się nieco o nim. Jest od dawna poszukiwanym mordercą, po dokonanym morderstwie zostawia na ścianie charakterystyczny dla jego osoby napis "Go to sleep...". Jego narzędziem zbrodni jest nóż, działa w pojedynkę, policja cały czas próbuje namierzyć jego miejsce pobytu. Pomimo iż policja szuka go od kilu długich miesięcy nic więcej na jego temat nie wiadomo. Policja ostrzega aby nie chodzić nocą po lesie, ponieważ jet duże prawdopodobieństwo spotkania z tym groźnym zabójcą. Piszą ,że jeśli ktokolwiek widział coś podejrzanego, bądź wie coś więcej na temat Jeffa the killera proszą o pilny kontakt. Dobra, sklejmy fakty. Wczoraj wieczorem pan Jeff the killer zaatakował mnie w celu zabicia, jednakże mnie zostawił i sobie poszedł!? I gdzie tu kurwa logika!? I jeszcze jakby tego było mało dowiaduje się, że od kilku miesięcy jest niedościgniony przez policję! Żeby nie myśleć o tej chorej sytuacji, uznałem, że idealnym wyjściem będzie udanie się na lodowisko na mały trening, Tylko jest jeden maleńki problem. MUSZE PRZEJŚĆ PRZEZ TEN JEBANY LAS!!! Przebrałem się w szare dresy, białą koszulkę, spakowałem łyżwy do torby, ubrałem buty i wyszedłem z willi i ruszyłem przed siebie. Po około 10 minutach znalazłem się w lesie. Idąc rozglądałem się na boki. Na moje szczęście puki co nie widziałem nic podejrzanego. Cała podróż przez las minęła spokojnie.
CZYTASZ
Step to happiness...
Teen FictionVictor to mistrz świata w łyżwiarstwie figurowym a Jeff the killer to niezrównoważony psychicznie seryjny morderca. Czy to możliwe że mogą się w sobie zakochać?... Jest to nasze pierwsze opowiadanie na które serdecznie zapraszamy c; Jest to opowieś...