Octavia wbiegła do mojego namiotu bez ostrzeżenia kiedy akurat ubierałam bluzkę.
- Nie umiesz pukać? - spytałam z wyrzutem szybko naciągając na siebie materiał.
- W co miałam zapukać? W tą płachtę? - spytała poruszając materiałem, z którego był zrobiony namiot.
Przewróciłam oczami na tą sarkastyczną uwagę.
- Po prostu dawaj o sobie znać - podsumowałam. - W każdym razie chciałaś coś?
- Zbieraj się, idziesz na misję.
Popatrzyłam na nią i zamrugałam kilkakrotnie, żeby się upewnić czy dobrze słysze. W sensie zazwyczaj potrzebują mnie do pomocy w obozie, raczej nie chodziłam na misję.
- W jakim celu? - spytałam sznurując buta.
- Nic wielkiego - odpowiedziała opierajac się o mały stolik. - Trzeba sprawdzić w jakim obszarze możemy się poruszać. Mój brat wysyła ludzi dwójkami. Ty idziesz na zachód.
Kiwnęłam głową i wzięłam mój podręczny nożyk. Niby nic, ale lepiej iść z nim niż bez niego.
- To z kim idę - spytałam gdy wyszłyśmy z namiotu.
- Ze mną - powiedział ktoś za mną, a ja prawie podskoczyłam, bo kompletnie się tego nie spodziewałam.
Obróciłam się i zobaczyłam Bellamy'ego we własnej osobie. Cóż za zaszczyt. Czemu nie poszedł z Clarke albo z Murphym?
- Zbieraj się - powiedział i już poszedł w wyznaczonym kierunku.
Nie mając za bardzo opcji pożegnałam się z Octavią i podreptałam za nim.