Chapter 2

34 2 1
                                    

6 tygodni później, rodzeństwo Nott wraz z rodzicami wybrali się na Pokątną

-Studenci pierwszego roku powinni mieć:

1. Trzy komplety szat roboczych...

- Jane, czytasz to już setny raz - wymamrotał poirytowanym głosem Theo

- Ja wiem braciszku, ale wole mieć pewność, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.

- Jak zwykle przesadzasz - powiedział wyrywając mi listę zakupów

W atmosferze wzajemnego przekomarzania upłynął nam cały dzień na Pokątnej. Jako spóźniony prezent urodzinowy dostałam od rodziców kugachara. Wyglądał jak mała szara kulka, tyle że żywa. Ucieszona, z niezbędnym asortymentem wróciłam do domu.

1 września

Tego dnia byłam niesamowicie podekscytowana, już od świtu krzątałam się sprawdzając czy aby napewno niczego niezapomniałam. Po dokładnym sprawdzeniu kufra piąty raz uspokoiłam się i ku uciesze wszystkich zeszłam na śniadanie. Po skończonym posiłku wraz z bratem i rodzicami teleportowaliśmy się na dworzec Kings Cross. Wrażenie jakie na mnie wywarł było ogromne. Cały dworzec zbudowany był z cegły. Wielkie filary ustawione na peronach podtrzymywały sufit. Właśnie jeden taki filar prowadził na peron 9 i 3/4 skąd już niedługo miałam odjechać do Hogwartu. Stojąc na peronie obserwowałam pociąg. Ogromny, potężny z parą buchającą z jego kominów, fascynował mnie. Byłam gotowa stawić czoła nowemu wyzwaniu jakim była Szkoła Magii i Czarodziejstwa, pożegnałam się z rodzicami i wraz z bratem wsiadłam do pociągu. Zajęliśmy wolny przedział a już po chwili pociąg ruszył. Ostatnim co zobaczyłam na peronie była mama trzymająca za nas kciuki.

Kiedy opuściliśmy już Londyn, nasz przedział zapełniony był naszymi nowymi znajomymi. Zajęłam miejsce koło okna, obok mnie usiadła Pansy Parkinson, Vincent Crabbe i Gregory Goyle. Na przeciwko mój brat, Blaise Zabini i Draco Malfoy. Przez drogę zdążyliśmy się nieco poznać, moje przeczucie mówiło mi że stworzymy całkiem zgrana paczkę.

Kiedy za oknem zaczęło się ściemniać dostaliśmy informację, że zbliżamy się do Hogwartu i mamy założy szaty. Poziom mojej ekscytacji rósł, a świadomość że już za moment stanie się to na co tak długo czekałam tylko potęgowała ten efekt. Wreszcie kiedy krajobraz spowił się w mroku pociąg się zatrzymał. Wyszliśmy z pociągu na peron i czekaliśmy na dalsze wskazówki. Po chwili niejaki gajowy Hagrid wskazał nam łódki którymi mieliśmy dopłynąć do zamku. Wsiedliśmy naszą paczką i popłynęliśmy w kierunku przystani. Kiedy już wszyscy dotarli na dziedziniec przywitała nas pani Profesor McGonagal. Prowadząc nas do Wielkiej Sali, słowem wstępu opowiedziała nam o Hogwarcie i najważniejszych zasadach. Dochodząc do potężnych drzwi zatrzymała nas i kazała poczekać.

Już w pociągu rozniosły się głosy że Harry Potter jedzie z nami, co wywołało nie małe zaciekawienie. Jak w pociągu były to tylko pogłoski tak teraz centralnie przede mną stał słynny wybraniec. Osobiście uważałam, że ta cała otoczka sławy jest mocno przesadzona. I nie tylko ja. Draco Malfoy, którego poznałam już w pociągu miał podobne zdanie, które wyrobił sobie kiedy Harry odrzucił jego propozycję przyjaźni.

Po dość długiej chwili oczekiwania, McGonagal wróciła i zaprowadziła nas do Wielkiej Sali. Kiedy weszłam do środka moim oczom ukazały się stoły czterech domów. Nad każdym z nich wisiał herb danego domu. Na końcu sali był podest ze stołem dla nauczycieli oraz mównica dla dyrektora. Kiedy wszyscy już weszliśmy, dyrektor, jak i cała reszta uczniów przywitała nas oklaskami. Zostaliśmy poinformowani o ceremonii przydziału, która za chwilę miała nastąpić. W tamtej chwili nie czułam w ogóle strachu, a jedynie podniecenie. Kiedy profesor rozwinęła listę uczniów ceremonia przydziału się zaczęła. Crabbe, Goyle i Draco zostali przydzielenie do Slytherinu. Nadeszła moja kolej. Z pewnością weszłam na podest, usiadłam na krześle i czekałam na decyzję tiary. Przez chwilkę zawahałam się czy trafię do dobrego domu, ale kiedy tylko usłyszałam jak tiara wypowiada nazwę Slytherinu, kamień spadł mi z serca. Zeskoczyłam ze stołka i zajęłam miejsce pomiędzy Draconem a Goylem. Tuż po mnie był Theodor, który również trafił do Slytherinu, jak również Pansy. kiedy ceremonia przydziału dobiegła końca, dyrektor powitał wszystkich raz jeszcze, ogłosił kilka mniej ważnych informacji aż wreszcie zaczął ucztę. Na stołach nagle pojawiło się mnóstwo jedzenia, raj dla łasuchów. Po dwu godzinnej uczcie, kiedy był już syty, prefekci zaprowadzili pierwszorocznych do dormitoriów, objaśniając panujące tu zasady. Kiedy po męczącym ale jakże fascynującym dniu dotarłam do mojego dormitorium, które dzieliłam z Pansy, Dafne Greengrass i Milicentą Bulstrode, rzuciłam się na wybrane przez siebie łóżko i zasnęłam.


***************************************************************************************

Jeżeli ktoś to w ogóle czyta;

Czy opisywać lata 1-4 kiedy to między naszymi głównymi bohaterami nie będzie działo się nic szczególnego, czy może przejść do roku 5 kiedy to Jane i Draco odkryją że czują coś do siebie?

Tak więc jeżeli jesteś już tutaj drogi czytelniku to miło by było gdybyś  odpowiedział w komentarzu i zostawił po sobie jakiś ślad.

Love you XOXO ❤️

Mysterious ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz