Rozdział 1.

59 1 1
                                    

-Jesteś wszystkim, czego teraz potrzebuje.- Szepnął, odgarniając jej włosy z czoła.

Ich oczy się spotkały. Zaczęła zatapiać się w jego brązowych oczach, które były coraz bliżej...


-Ile razy mam cię wołać żebyś w końcu wstała! Dobrze by było gdybyś nie spóźniła się, chociaż pierwszego dnia!

Lou spojrzała na ekran telefonu. Cholera! Już zaspała, a był dopiero pierwszy września. Zerwała się z łóżka i popędziła do łazienki. Szybko przeczesała ręką swoje gęste, ciemne loki i przejechała tuszem po rzęsach. „Mogło być gorzej"-pomyślała. Zbiegła po schodach do kuchni gdzie czekała na nią ciepła jajecznica i kawa.

-Jesteś aniołem.- Spojrzała z wdzięcznością na mamę, a ona tylko uśmiechnęła się pod nosem i wróciła do codziennych obowiązków.

Gdy skończyła, zarzuciła torbę przez ramię i w ostatniej chwili zdążyła na autobus. Nareszcie miała chwilę wytchnienia. Rozejrzała się wokół siebie. Pojazd był przepełniony uczniami, którzy jechali na rozpoczęcie roku szkolnego. Ciekawie przyglądała się nowym twarzom. Zastanawiała się, z którymi spotka się na korytarzu, a kto trafi do jej klasy. Nie znała żadnego nazwiska z listy uczniów, którzy zostali przydzieleni do tego samego wychowawcy. Trochę się tym stresowała, ale z drugiej strony podobało jej się to. Mogła zawierać nowe znajomości z czystą kartą. Autobus zatrzymał się na przystanku. Lou wysiadła z pojazdu z większością pasażerów i skierowała się w stronę wejścia do szkoły. Budynek był ogromny. Liczył dwa piętra i strych. Z przodu widać było tylko starą część, którą budowano w czasach, gdy powstawało miasto. Nowa była widoczna dopiero po wejściu na teren liceum. Był to dwupiętrowy ciąg korytarzy, a na samym końcu znajdowała się sala gimnastyczna, gdzie odbywało się rozpoczęcie roku szkolnego. W pomieszczeniu było już wielu uczniów. Dziewczyna odnalazła tabliczkę z numerem swojej klasy i stanęła pod samymi drabinkami. Nie chciała wychodzić przed szereg. Dyrektor szkoły oficjalnie powitał wszystkich uczniów i rozległ się hymn państwowy. Nagle, kiedy wszyscy stali na baczność, drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wbiegła drobna blondynka. Po Sali przeszedł cichy szmer i kilka chichotów. Dziewczyna zarumieniła się i skierowała kroki w stronę Lou.

-Ach te przeklęte korki! Głupia sytuacja...i to pierwszego dnia! No cóż, trudno. Gosia jestem, a ty?-Wysapała i wyciągnęła dłoń.

-Luiza, ale mów mi Lou. -Odpowiedziała lekko onieśmielona otwartością nowej znajomej.

Słuchały dalej przemówienia dyrektora, który zapanował nad pozostałymi i właśnie oddawał głos przewodniczącemu samorządu. Dziewczyny nie widziały go, stojąc z tyłu, natomiast w przednich rzędach dało się słyszeć lekkie westchnienia.

-Witam serdecznie pana dyrektora, panią wice dyrektor, nauczycieli, pracowników szkoły a także was koledzy i koleżanki.- Zabrzmiał głos.- Cieszę się widząc wasze roześmiane i wypoczęte twarze, które na pewno z zapałem przystąpią od jutra do nauki...

-Mówią, że Dawid jest całkiem niezły.- Szepnęła Gosia.

-Dawid?

-No tak! Ten przewodniczący! Z resztą sama słyszałaś, co się dzieje tam z przodu...

-Wydaje się bardzo...oficjalny.- Powiedziała Lou ostrożnie.

-Oh tak, ale tylko w takich sytuacjach. Jest bardzo inteligentny.

-Skoro tak mówisz...to chyba...dobrze?

-...kończąc już, chce wam jeszcze raz życzyć udanego roku szkolnego i bardzo dobrych wyników w nauce. Możecie rozejść się do klas razem ze swoimi wychowawcami.- Dokończył Dawid, a w sali rozległy się głośne oklaski. Dziewczyny popatrzyły po sobie i ruszyły w stronę wyjścia za grupą uczniów.

***


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pragnę żebyś był blisko.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz