6.

9.6K 378 12
                                    

Solar
Kiedy Alex odstawił mnie pod drzwi mieszkania tydzień temu, kazał mi obiecać, że jeśli będę tylko go potrzebowała mam zadzwonić. I tak cały tydzień trzymam, go w nieświadomości. Wczoraj tata powiedział, że matka ustaliła datę mojego ślubu. Na za tydzień! Ta wstrętna wiedźma decyduje o moim życiu cały czas, nie zważając na to, że sama powinnam decydować o sobie. Tak więc w następnym tygodniu zostanę żoną Alexa.

Nadal nie wiem o czym tata rozmawiał z Alexem. Może to nic ważnego. Pewnie tak jest. Dźwięk smsa przerwał moje rozmyślania. Spojrzałam na wyświetlacz. Mama.

"Kochanie wróć dzisiaj do domu! Kolacja z twoim narzeczonym i jego rodzicami."

I w tym momencie przyszła kolejna wiadomość. Od... MAMY...

"Jak się nie pojawisz to nie licz na to, że pozwolę spotkać ci się z Twoim ojcem! Pamiętaj, karty mam ją."

"Nie martw się mamo! Nie przegapię tej kolacji!" - Wysłałam wiadomość. Ta wiedźma ... Znowu jej się coś w głowie przewaliło!

Kolejna wiadomość. Tym razem od Alexa.
Napisał, że jest blisko mojego mieszkania i za chwilę wpadnie pogadać. Okej. Mamy o czym. W końcu, jestem ciekawa czy z nim też moja mamusia nie omawiała terminu ślubu.

Dzwonek zadzwonił.
-Otwarte.-krzyknęłam i zaniosłam ciuchy z kuchni do łazienki, gdzie zamaszystym ruchem wrzuciłam je do kosza.
-Przyszedłem i mam łapówkę! Gdzie jesteś? - krzyknął Alex z przedpokoju.
-Idę, idę. Kuchnia po prawo. - poszłam do kuchni, a po chwili pojawił się mój przystojny narzeczony.
-Ładnie wyglądasz.

No tak. Miałam na sobie króciutkie shorty i jego koszulkę.
-Dziękuję bardzo. Co to za łapówka? Niesamowicie pachnie.
-Byłem u Tony'ego i Mer, a potem kiedy wychodziłem to wcisnęli mi jedzenie. Oczywiście dziesięć razy już słyszałem, że powinienem jeść, bo przez pracę schudłem i wyglądam strasznie marnie. Aaa. Mer kazała przekazać, że naprawdę cieszy się, że zaprosiłaś ich na kolację.
-Ale ja o kolacji dowiedziałam się dopiero przed twoim przyjściem. To matka. Cały czas knuje za moimi plecami. No właśnie. Mam pytanie. Czy wiesz kiedy będzie nasz ślub?
-Oj. Ty nie wiesz tak? Boże. Twoja matka mówiła, że nalegałaś, żeby było to za tydzień, bo wtedy są urodziny twojego ojca i chciałaś mu sprawić taki prezent. Gdybym wiedział. Przepraszam. Powinienem się domyślić. Może uda się
-Nie. Okej. Niech będzie to za tydzień. Po prostu zapomniałam o urodzinach taty. Wszystko jest teraz na mojej głowie. Za dwa dni zaczyna się szkoła. Do tego te kłótnie z matką, ślub. To ja cię przepraszam. Pojedziemy razem na tą kolację? Wiesz, że gdyby to ode mnie zależało nigdy w życiu nie chciałabym się tam sama pojawić.
-Jasne, że pójdę z Tobą. I mam dla ciebie mały drobiazg, który powinienem dać ci wcześniej. - wyjął z kieszeni czarne aksamitne pudełeczko i położył przede mną. Otworzył je, a w środku znajdował się cudowny pierścionek. Przypominał łezkę i był wysadzany malutkimi brylancikami.
-Boże. Jaki cudowny. Dziękuję Alex. Chyba jest to mój najlepszy pierścionek zaręczynowy. - Alex się tylko uśmiechnął. Powiedział, żebyśmy szybko jedli, bo kiedy zapiekanka wystygnie to już nie będzie smaczna i będę musiała sama przyrządzić mu coś do jedzenia. Jak dla mnie nie ma problemu. Polubiłam gotowanie i tworzenie nowych posiłków, tyle, że nie lubię sprzątać po nich.

Po posiłku Alex usiadł przed telewizorem i skakał po programach więc wykorzystałam ten czas na kąpiel.

Kiedy wyszłam z wanny, wytarłam się dużym pluszowym ręcznikiem i założyłam bieliznę, zauważyłam też, że przez nieuwagę nie wzięłam ze sobą sukienki, która pewnie nadal leży na łóżku. Owinęłam się więc w mój ciepły niebieski szlafrok i na bosaka wbiegłam do sypialni. Widok mnie zaskoczył, bo drzwi balkonu były otwarte, a Alex stał i wychylał się przez barierkę.
-Uwazaj, żebyś nie spadł. - powiedziałam
-Postaram się tego nie zrobić. Już wykąpana? - Obrócił twarz w moją stronę i zlustrował mnie od góry do dołu. - Coraz ładniej wyglądasz.
-Głupek! Przyszłam po sukienkę, ale coś mi się wydaje, że jeszcze dużo czasu mam. Prawda?
-Absolutnie. Chodź Solar. Pokażemy się poddanym.
-Czyżbyś czuł się jak król? Właź do środka, bo mam bardzo napalone sąsiadki na takich przystojniaków jak ty!
-Mówisz, że jestem przystojny? Oh yeah! - wszedł i podszedł do mojego regału. - kto to? - wskazał palcem na zdjęcie przedstawiające dwie dziewczynki i mnie.
-Anja to ta po prawo, ja w środku, a Veronica po lewo. Przyjaźniłyśmy się kiedyś. I teraz też, choć mieszkamy daleko od siebie.
-Jak je rozpoznajesz? To bliźniaczki. Nie jest to trudne?
-Nie znasz żadnych bliźniaków? Ehh, na początku było ciężko, ale teraz Nicca ma krótkie blond włosy, a Anja długie czerwone. Gdyby wyglądały tak samo myślę, że nadal bym wiedziała która to która.
-Bardzo jesteście przywiązane?
-Myślę, że tak choć dopóki były blisko było okej. A teraz dziewczyny mieszkają w Hiszpani i bardzo rzadko się widujemy, ale często rozmawiamy na Skype czy coś. Nie jest źle. A ty? Masz jakiś przyjaciół?
-Pewnie. Andrew reporter. To mój najlepszy kumpel, kiedy nie jest w pracy. Bo kiedy jest, to ja próbuję zniszczyć jego gazetę, a on miesza w moim życiu artykułami. Ale możesz mi wierzyć. Nigdy w życiu nie przyznam, że jesteśmy jak bracia. Nie słyszałaś tego.
-Pamiętam go. Wydaje się dość głupi. Ale to fajnie, że próbujecie się niszczyć wzajemnie. To sprawia, że jesteście wyjątkowi.
-Zacznij się ubierać. Musimy jeszcze podjechać do mnie, żebym i ja mógł się przygotować.
-Tak jest. Podeszłam do łóżka, zabrałam sukienkę i poszłam do łazienki się ubrać.

-Na pewno zabrałaś wszystko?
-Myślę. Daj mi chwilę.
-Ale zaraz musimy się pojawić u twoich rodziców, a ja nadal się nie przebrałem. Dziewczyno, jak możesz szykować się dwie godziny?
-Spadaj! Wydaje mi się, że mam wszystko. No jedźmy w końcu.
-Nareszcie. - powiedział Alex i pociągnął mnie na parking.

-Poczekaj chwilę. Za 10 minut przyjdę. - powiedział Alex w momencie kiedy zajechaliśmy na podjazd przy jego domu.
-Leć!
Zaczęłam bawić się radiem. W odtwarzaczu była płyta, więc zmieniłam radio na płytę. Leciał nieznany mi zespół, ale piosenka była niesamowicie dobra. Wychwyciłam kilka słów po angielsku, reszta w azjatyckim. Facet słuchający tego co ja. Jestem dumna. Minęło tylko 7 minut, a Alex w dobrze dopasowanym garniturze wybiegł z domu.
-Jestem szybciej, ale Mer dzwoniła, że zjeżdżają właśnie na podjazd twoich rodziców. Musimy więc się pospieszyć.
-Ok. Tony i Meredith nie są twoimi rodzicami. Mam rację?
-Masz. Tony jest moim wujkiem. Zaopiekował się mną po śmierci moich rodziców.
-Można zauważyć, że bardzo cię kochają. Poza tym moja matka myśli, że to twoi rodzice. Mimo innych nazwisk...
-Nie wyprowadzajmy jej z błędu.

Jechaliśmy w miarę szybciej niż powinniśmy i kilkanaście minut później, staliśmy już w salonie, czekając na rozwój wydarzeń.

----------------------------------------------------------------
Rozdział miał być później, ale jednak postanowiłam uradować fanów Alexa i Solar. Czyżby się zaprzyjaźnili? :D Jesteśmy bliżej niż dalej :p buziaczki ❤😘
Proszę też o gwiazdki i komentarze, które sprawią, że rozdział z rodzinną kolacją pojawi się w bardzo niedalekiej przyszłości kilku małych, niewinnych dni :P ❤❤❤

Głupi Biznesmen. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz