12.

6K 242 17
                                    

Jeansy... Są.
Koszule... Są.
Sukienki... Są
Buty... Są.
Kosmetyki... Są.
Bielizna... Jest.
Piżama... Jest.
Zapas czekolady... Jest.
Ładowarka i słuchawki... Są.
Jednak czuję, że coś nie gra.

Jeszcze raz przeglądam walizkę. Wszystko wydaje się w porządku, a jednak nie.
Babcia zrobiła kanapki, więc jedzonko muszę dopakować i chyba będzie ok.
Zbiegam na dół do kuchni po wszystko co babcia mi zostawiła.

Moje pierwsze tygodniowe wakacje w Polsce z tatą. Arthur Smith wystąpił o rozwód. Prasa szaleje. Tak samo jak wtedy, kiedy uciekłam. Do tego wraca do Polski...
Nigdy nie sądziłam, że przyjedzie tu z własnej woli. No ale wtedy jeszcze był z tą wredną kobietą.

Minęły dwa miesiące od mojego wyjazdu z NY. Tęsknię za domem, za znajomymi za A...

Mam tu dużo wrogów. Ale zawsze tak było. Kiedy jest się innym, tak już jest. Z Marcinem spędzam bardzo dużo czasu. Jest kochany i nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy się przestać znać. Czasem się zastanawiam czy to dobrze, że go mam. Że próbuję tu jakoś żyć, a za sobą zostawiłam wszystko inne. Zostawiłam Jego...

Nie mam z Nim żadnego kontaktu. Urwało się. Ale to nie znaczy, że o nim zapomniałam. Nawet nie ma takiej opcji, żebym była w stanie. Zasypiam z myślą o nim i budzę się.

-Mała, przepraszam. - powiedział tata, wchodząc do mojego pokoju.
-Co się stało tato?
-Muszę wrócić do Nowego Yorku. Eva próbuje dostać się do twoich pieniędzy. Nie mogę jej pozwolić. To się ciągnie zbyt długo. Kochanie, wybacz. Wiesz, że bardzo chciałem zabrać cię w góry. O niczym innym nie marzyłem. Chciałem wynagrodzić ci
-Przestań tato. Rozumiem. - starałam się nie rozpłakać. - Znam ją. Rób co musisz, a potem wracaj tu.
-Ty wróć tam. Nie możesz tak uciekać. Załatwię ci nawet unieważnienie tego ślubu, tylko proszę cię wróć do domu. Alex zrozumie. Cały świat zrozumie.

Nienawidzę kiedy ktoś mówi, że wszystko zrobi za mnie, a ja mam tylko wrócić do domu. Tam już nie ma mojego domu. Nie po tym kiedy kobieta podająca się za moją matkę, wcale nią nie była. Wszystko wróciło na swoje miejsce. Dlatego mnie nienawidziła. Do tego naleganie taty na powrót... Nie!

-Nie tato. Sama to załatwię. I wrócę w momencie, kiedy będę na to gotowa.
-Ale Solar! Ty masz tylko osiemnaście lat. Jesteś zbyt młoda na takie decyzje. - zbyt stary się odezwał...
-A na ślub nie? Wyjdź! I nie przyjeżdżaj więcej do mnie, tylko do swojej matki. Mi jest tu dobrze z babcią. Powinieneś jej mówić jak bardzo ją kochasz. Ma tylko ciebie, a widzi cię raz na kilka lat. Krzywdzisz ją bardziej niż mnie. Pamiętaj o tym!
-Solar!
-Idź...

I wyszedł. Znów wrócił ojciec, którego nienawidzę! Żałuję, że nie poznałam nigdy swojej matki. Babcia mówiła, że była bardzo młoda. Zostawiła mnie tacie, bo się bała. I nikt nie wie gdzie jest Marta. Marta. Tak ma na imię. Tata potem wyjechał do Nowego Yorku robić karierę. A potem... Poznał Evę. I zamienił nasze miłe, spokojne życie w piekło. Myślałam, że matka (Eva) mnie nie kocha. A to była tylko głupia foka.

Rzuciłam wszystkim co miałam pod ręką w drzwi. Nożyczki, długopisy, książki. Zaczęłam niszczyć w pokoju każdą rzecz. Skoro i tak nic dla nikogo nie znaczę to po co tak żyć?

Weszłam do łazienki z ostrymi nożyczkami. I co zamierzam zrobić? Kto wie?

Stanęłam przed lustrem.
Nożyczki raniły moje dłonie, a ja nie przestawałam patrzeć w odbicie swojej twarzy. Moje brzydkie zielone oczy, długie włosy. Właśnie. A co gdyby były krótsze?

Ręce pod wodę. Zmyłam z nich czerwień i zrobiłam kolejną dziwną rzecz w życiu.

Nożyczki w ruch i w jednym momencie kilka kosmyków od ramion w dół pofrunęło na biały puszysty dywan.

Przepraszam babciu...

Kolejne ruchy nożyczek i moje włosy były połowę krótsze. Wyglądam trochę inaczej, ale jednak jestem tą samą osobą.

Mam na swojej krótkiej liście jeszcze kilka zmian. Ale to postaram się wykonać w najbliższym czasie.

Zgarniam na szufelkę moje włosy i wrzucam do kosza.

Pa pa włoski.

Zbieram się do wyjścia. Czas spotkać się z Marcinem i resztą. Mam nadzieję, że Anię też przyprowadzą. Ania jest siostrą bliźniaczką Marcina. Są niesamowicie podobni z wyglądu, a z charakteru diametralnie różni. Takie jest rodzeństwo, prawda?

***

-Czy mogłabyś nam opowiedzieć co się działo w twoim życiu, kiedy mieszkałaś w NY. My tu tylko bliskie miejsca zwiedzamy, a ty jesteś przy nas światowcem.
-Marcin, nie przesadzaj. Mojr życie tutaj jest o wiele lepsze od tego kiedy tam byłam.
-Nigdy nie chcesz mówić co tam się wydarzyło, że przyjechałaś tu. A no i zawsze coś kręcisz, więc się wymigujesz od prawdy. - wtrącił Kuba.
-Poza tym obrączka na twojej szyi. Do kogo należy? - dopowiedziala Sandra. Miła dziewczyna. Chodzi z Kubą.

Obrączka. Obrączka. I co mam im powiedzieć? Ona jest moja. Jestem mężatką....??

-Pamiątka. Wy też różne rzeczy nosicie na szyi. Michał ma smoka. Czy on do kogoś należy?
-Nie jesteś chyba mężatką co? W końcu mężatki wolą nosić na palcu, żeby się mienił.
-Nie pluj jadem Marcin. - powiedziałam. - A nawet gdybym miała harem, nic ci i tak nie powiem głupolu.

Wszyscy zaczęli się śmiać. Nie. Nie wszyscy. Ania spojrzała na mnie jakby wiedziała. Ale co ona może wiedzieć? Uśmiechnęłam się do niej i zmieniłam temat.

-Zaczynają się zawody w szkole. Ania grasz?
-Jestem siatkarką. Mnie pytasz o takie rzeczy? Ale ty niespecjalnie wykazuje chcecie do siatkówki. Dlaczego? U was się w nią nie gra?
-Należałam do klubu bokserskiego. I miałam oddzielny wf. Byłam tam jedyną dziewczyną.
-Ale wypas. -dodał Marcin. - Zawsze chciałem, żeby dziewczyna mnie pobiła. Ale nie Sandra.
-Ale ja zrobię z miłą chęcią.

Sandra nie lubi mojego przyjaciela geja.
Zawsze mu dogryza. Z tego co wiem od reszty znajomych. Ach tak. Marcin nie jest gejem! Sandra go tak tylko nazywa. To go strasznie wkurza. I dobrze. Ma dziewczyna na niego sposób.

-Rozumiem, że nigdy nie grałaś w siatkówkę, bo wolisz kogoś bić? Kurdę. Szkoda, że sama nie mam takiego przyjemnego hobby.

Ta grupka jest niczego sobie. Lepsza niż w starej szkole, ale nie lepsza od przyjaciół stamtąd.

-Wracam do domu. Muszę coś jeszcze załatwić. - kłamstwo. Wracam, bo tak jest lepiej.
-Ale spotykajmy się częściej! Do zobaczenia w szkole w poniedziałek.
-Cześć wszystkim!
Chórkiem odpowiedzieli 'cześć' i wyszłam z knajpy.

Wszystko jest inne.
Mieszkanie jest inne.
Sąsiedztwo, szkoła, znajomi, sklepy.

___________________________________________

Przepraszam za błędy... 😘
_

__________________________________________

Piątek jest i rozdział jest.
Beznadziejny według mnie, no ale cóż.
Dziękuję za gwiazdki. 🌟 ✨
Coś o Alexie i Solar?
Czuję się źle z trzymaniem ich daleko od siebie. Mam nadzieję, że umysł podsunie mi dobry pomysł co do tej dwójki.
Także, do następnego misiaczki! 😍💖😘

Głupi Biznesmen. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz