- Dziecko rozwija się prawidłowo – oświadcza doktor Webb, uśmiechają się do nas.
- Bardzo mnie to cieszy – odpowiadam pełen dumy. Jeszcze tylko osiem miesięcy i będę mógł przytulić mojego syna.
- Za to twój stan nieco mnie martwi. Co się dzieje Eli? Źle się czujesz? - lekarz przenosi wzrok na zmęczoną twarz blondyna.
- Poranne mdłości mnie wykańczają – ciężarny zaczyna narzekać.
- To chyba coś więcej. Wyglądasz na przemęczonego – mężczyzna poprawia druciane ramki, by lepiej go widzieć.
- Ostatnio mam więcej pracy niż zwykle – chłopak odpowiada wymijająco.
- Pracujesz w ciąży? - zaalarmowany ginekolog mierzy mnie groźnym spojrzeniem. - Powinieneś więcej odpoczywać, unikać słońca i pić dużo wody, a także spać w ciągu dnia – wylicza.
- Nie mam innego wyjścia. Czynsz bardzo poszedł w górę – Eli zeskakuje z leżanki, odbierając od lekarza wydruk USG. Próbuje jakoś mi się odgryźć. Nadal nie chce oddać mi dziecka... Możesz do woli grać pokrzywdzonego, lecz bazgranie po papierze trudno nazwać prawdziwą „pracą".
- Może gdyby jadł, miałby więcej siły – odcinam mu się.
- Masz problem z jedzeniem? - pyta lekarz.
- Nie.
- Nie je mięsa ani ryb – skarżę na dziwaczne nawyki żywieniowe mikrusa.
- Tym lepiej – chwali go lekarz. - Najnowsze badania wskazują, że to najbardziej optymalna dieta. Jeśli chcesz, mogę przypisać ci więcej witamin.
- Nie, dziękuję.
- W takim razie widzimy się w przyszłym miesiącu. Do zobaczenia – położnik żegna nas pełen optymizmu.
- Więc gdzie teraz jedziemy? Na uczelnię, czy do galerii? - pytam chłopaka, gdy jesteśmy już w samochodzie.
- Na uczelnię.
Nasza rozmowa przybiera szczątkowy charakter. Chociaż mieszkamy razem od dwóch tygodni, żaden z nas nie zamierza się przełamać. Tak długo jak nie podpisze dokumentów o oddaniu dziecka, nie zamierzam wprowadzać żadnych ustępstw. Dzisiejszy dzień należy do wyjątków. Eli ma odebrać zaległe pieniądze za obrazy i szkice. Może utrata znacznej sumy wpłynie na niego bardziej ugodowo.
- Poczekaj tu na mnie, dobrze? - zostawia mnie na korytarzu, a sam oddala się do gabinetu rektora, gdzie witany jest serdecznie przez starszą kobietę. Wydaje mi się, że to sekretarka.
Pozostawiony samemu sobie zaczynam przechadzać się po korytarzach. Nigdy wcześniej nie byłem w podobnym miejscu. Moja uczelnia miała bardziej klasyczny, a przez to znacznie nudniejszy wygląd. Tymczasem tutaj... Ściany zdają się być przeładowane sztuką. Rektor bardzo dba o to, by chwalić się osiągnięciami swoich studentów. Nie potrafię ocenić ich pracy pod względem technicznym. Za to bezbłędnie wiem, co mi się podoba, a co nie. Niewiele z tych „dzieł" uznałbym za znośne. Reszta wywołuje u mnie ból głowy. Stanowi krzykliwą kompilację zbyt intensywnych barw, które za nic w świecie nie kojarzy mi się z niczym pięknym.
Na końcu korytarza dostrzegam wielki plakat, który zachęca do obejrzenia aktów, narysowanych przez studentów trzeciego roku podczas zajęć, które prowadził profesor Stewart. Znam go ze słyszenia. Kilka razy widziałem go także w telewizji. Perła uczelni. Mówi się, że jego studenci zawsze odnoszą sukcesy, więc z tym większą przyjemnością ruszam we wskazanym kierunku, ciekaw co takiego namalowali.
CZYTASZ
Bezsenne Noce
Ficção AdolescenteMax pragnie syna. Ponieważ nie udało mu się znaleźć żadnej odpowiedniej kandydatki na matkę, postanawia zapłacić za dziecko, które ma mu urodzić surogatka. Pośredniczący w transakcji doktor Webb myli zlecenia... Jak zareaguje przyszły tatuś na wieść...