Rozdział 5: Wielkanoc

712 49 12
                                    

Od tamtej nocy minęło kilka dni. Eren i Mikasa unikali siebie jak tylko mogli. Jadali w innych godzinach, nie chodzili już razem na treningi i nie sprzątali wspólnie korytarzy. Dla Armina wydawało się to naprawdę dziwne. Pierwsze co przeszło mu przez głowę, to wyjawienie tajemnicy, że Mikasa się z kimś spotyka. Szybko jednak odsunął tę myśl. Ona raczej z własnej woli by tego nie powiedziała, a nawet jeśli, to Eren od razu chciałby z Arminem o tym pogadać. On za to milczał. Nie zostało więc mu nic, jak tylko z nim pogadać, a w międzyczasie...

Christa biegała w lewo i prawo po korytarzach. Zmęczona wszystkim wbiegła do jadalni połączonej z kuchnią.
-Czy wszystko już gotowe? - zapytała zdyszana rozglądając się po pięknie przystrojonej sali. Kolorowe ozdoby, białe obrusy, a także piękny zapach wielkanocnych potraw. Tak, dziś nasi bohaterowie obchodzili wielkanoc. Wszyscy oczekiwali tego dnia z niecierpliwością. Większość wyjechała do swoich rodzinnych domów, ale niektórzy zostali. Nie mieli się gdzie podziać w ten piękny dzień, albo po prostu woleli zostać tutaj. Jean obsypany listami od mamy wrócił do rodzinnego miasta świętować. To samo Connie oraz Sasha. Reiner oraz Bertholdt zostali, tak samo jak Christa i Ymir. Ta niewielka ekipa zajęła się przygotowaniem dla wszystkich świątecznego śniadania.

Levi odsłonił zasłony w swoim gabinecie, delikatnie z wielką precyzją i opanowaniem zaczął myć okno. Słońce delikatnie raziło go w oczy co trochę mu przeszkadzało. Zapowiadał się kolejny ładny dzień by móc uprzykrzać życie innym o niższej randze niż on. W myślach miał tyle planów jak zniszczyć im to święto, którego sam nie obchodził. Można pomyśleć, że to trochę niesprawiedliwe, ale taki był Kapral, zimny i nie czuły w stosunku do innych. Przynajmniej taki się stał, bo kiedyś był inny, a nawet potrafił się uśmiechnąć. Teraz całkowicie oddał się pracom nie wyczuwając już przyjemności z praktycznie niczego. Nawet sprzątanie nie dawało mu już tyle satysfakcji co kiedyś. On po prostu tęsknił za wszystkimi co go opuścili. Choć tyle umiał był bezsilny...
-Levi, może pomożesz im przygotować wszystko? Dodatkowa para rąk im się przyda - powiedział Erwin wpatrując się w sprzątającego Kaprala przez dłuższą chwilę. 
-Kiedy tu wszedłeś? - mruknął zły. - Zajmij się własnymi sprawami.
-Nie możesz wiecznie odsuwać się od nich. Wiem, że lubisz te dzieciaki. Boisz się, że jeśli za bardzo się do nich przywiążesz to strata ich znów będzie dla ciebie bolesna. Nie możesz wiecznie uciekać przed tym, Levi.
Kapral znieruchomiał, a ścierka wypadła mu z rąk. Erwin idealnie przejrzał go co dość mocno rozwścieczyło Kaprala, który nienawidzi rozmawiać o uczuciach i wszystko woli dusić w sobie.
-Wyjdź stąd, ale już! - warknął karzełek.

Armin zapukał do drzwi swojego przyjaciela, jednak nie zastał go w pokoju. Rozmowa więc będzie musiała zostać przeniesiona na inny dzień. Postanowił pomóc innym w przygotowaniu śniadania, jednak wszystko było gotowe. Eren właśnie wszystkim pomagał nakrywać do stołu.
-Armin proszę cię, byś zebrał wszystkich - nakazała Christa słodkim głosem uśmiechając się promiennie. 

Blondyn kiwnął głową i poszedł w stronę pokoju Mikasy. Miał pukać kiedy usłyszał dziwnie znajomy śmiech. Tak, to właśnie jej śmiech. Znów Armin miał tą przyjemność go usłyszeć. W końcu jej śmiech był naprawdę piękny. Piękniejszy niż może się wydawać
Jednak w tym urodziło się nowe pytanie "Dlaczego ona się śmieje?".  Armin wiedział, że to nie jest dobre, jednak coś kazało mu to zrobić. Przyłożył ucho do drzwi i nasłuchiwał dość wyraźnej rozmowy pomiędzy Mikasą, a...
-Ale ty jesteś głupi! - śmiała się dziewczyna.
-Nic na to nie poradzisz, każdy czasem bywam lekkomyślny - sam cicho się zaśmiał.
-Ale ty jesteś wyjątkowo głupi! - wciąż się śmiała. Nagle usłyszeć można było dźwięk podobny do zrzucenia czegoś na łóżko, któremu towarzyszył dalej śmiech dziewczyny. Jak widać Mikasa bawiła się z nim w najlepsze.
"Niemożliwe żeby przyszedł aż tutaj niezauważony!" - Arminek był oszołomiony. Postanowił zapukać i zobaczyć co się stanie.

-Cicho siedź... - Mikasa powiedziała już trochę ciszej co dla osoby za drzwiami było ledwo słyszalne. - Kto tam?

-Armin! Twój przyjaciel! Zasiądziesz z nami przy wielkanocnym stole?

-Em... - zamilkła na chwilę. Wyglądało na to, że musieli się komunikować. - Oczywiście! Daj mi się tylko przebrać

-Będziemy czekać - rzucił Armin na koniec.

Armin jeszcze chwilę przysłuchiwał się im, ale nic nie usłyszał. Jak widać mogli przeczuwać, że jeszcze nie odszedł. Drugim przystankiem było biuro Kaprala. Tam szczerze bał się zaglądać. Wiedział jednak, że musi. Nagle na jego drodze stanął dowódca. Wiedział dlaczego chłopiec kręci się wokoło gabinetu karzełka. 
-Spokojnie, ja go przekonam - uspokoił go brwiasty.
Blondynek ślicznie podziękował i oddalił się zanim Erwin zmieni zdanie. Wrócił do kuchni gdzie w tym samym czasie weszła Mikasa.

-Nieźle - skomentowała dziewczyna w czarnej sukience, którą zdobił szalik. Armin nie kojarzył by miała taką sukienkę. Czyżby prezent od przyjaciela.

W końcu i dowódca wraz z kapralem zasiedli przy stole. Rozmowom nie było końca. Jak nie jeden raz przy stole panowała cisza tak tutaj nikomu paszcza się nie zamykała. No może poza Levim i Mikasą, ale oni jak na siebie także aktywnie brali udział w rozmowie. Żadnych kłótni, żadnych sporów, można rzec, że wielkanoc idealna. Gdyby jeszcze wszyscy byli tak chętni do sprzątania jak do rozmawiania...

***

Najmocniej przepraszam za nie wrzucanie, ale... tak bywa. Skupiłam się jakoś na innych sprawach w tym na rysowaniu i jakoś tak wyszło. Post spóźniony jak zwykle, ale to dla mnie codzienność. Myślę by bardziej skupiać się na wątkach pobocznych. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Nie obchodzę wielkanocy, a w moim domu różnie z tym dniem bywa, więc miałam mały problem z opisaniem tego. Spóźnionego smacznego i wszystkiego najlepszego <3 


Czas kiedyś musiał nas złączyć [EreMika] [SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz