Chapter 5

148 15 6
                                    


— Hej, Taehyung! Taeś! Obudź się nareszcie, dzieciaku!

Słysząc głos Jina, otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu.  Spojrzałem najpierw na brata, który uśmiechnięty wzdychał z ulgą, a następnie skierowałem spojrzenie na okno.

— Ile spałem? — spytałem, mrużąc oczy w promieniach wschodzącego słońca, których blask raził mnie w wrażliwe spojówki. — I która jest godzina?!

— Spokojnie, Taehyung. — Jin położył mi dłoń na ramieniu i usiadł obok mnie na kanapie. — Tak się złożyło, że pojechałem wieczorem do supermarketu, gdy spałeś. Widocznie byłeś tak bardzo zmęczony, że przespałeś spokojnie całą noc.

Wytrzeszczyłem oczy na słowa brata. Przespałem całą noc? Czyli to był sen? Ale, jeśli jednak nim nie był i wszytko wydarzyło się naprawdę dlaczego spałem na kanapie, a nie na podłodzę?

— Jinnie, o której wczoraj wróciłeś? — zapytałem brata, patrząc na niego podejrzliwie.

— Hm, myślę, że było około dwudziestej trzeciej. Spałeś już.

Moja dłoń mimowolnie przesunęła się na nadgarstek, przez przedramię i spoczęła na moim prawym ramieniu. Delikatnie ścisnąłem to miejsce i syknąłem z bólu.

— Coś się stalo, Taehyung? — pokręciłem głową na boki, jakby nagle odebrano mi zdolności samowolnego mówienia. Gdy Jin podniósł swoją dłoń, uciekłem spod jego dotyku, na co brat posłał mi zdziwione spojrzenie.

— Przepraszam, Jin, chyba potrzebuję dodatkowego snu. — powiedziałem, patrząc na skórę na nadgarstku, która przybrała już zielony kolor. — Miałem kolejny koszmar.

Jin nie wyglądał jakby uwierzył w moje nieudolne wytłumaczenie. Nic dziwnego. Koszmary sniły mi się w dzieciństwie, obecnie przestały mnie nawiedzać tak często jak kiedyś. Jednak do mnie wciąż nie docierało co się stało i, że prawdopodobnie nie był to sen. Żadne mi wyobrażenia. Żaden koszmar.

Rzeczywistość sama w sobie.

— Taehyung, jesteś strasznie blady. — skrzywiłem się, gdy nieświadomie sprawiłem bratu niepotrzebne zmartwienia. — Może faktycznie te koszmary ponownie cię męczą.

— Nie, nie przejmuj się mną. Wszytko jest dobrze. — zapewniłem, podnosząc się szybko z kanapy. Czując nagłe zawroty głowy, zachwiałem się niezauważalnie. Na szczęście Jin tego nie wyłapał. — Mogę już spać w swoim nowym pokoju?

— Tak, ale...

— Więc pójdę już i nie przejmuj się mną. Nic mi nie jest, Jinnie. Kocham cię! — krzyknąłem jeszcze, wchodząc po dwa stopnie na górę po schodach.

Zatrzymałem się w szerokim korytarzu i oparłem o ścianę. Zsunąłem się po niej i schowałem twarz w dłoniach. Powstrzymywałem łzy jak najdłużej mogłem, bo nie chciałem ponownie już się rozklejać. Jeszcze Jinnie by się martwił, a tego już nie chciałem.

Czując się na siłach, aby wstać podniosłem się, jeszcze opierając ramieniem o ścianę. Starłem rękawem łzy z policzków i ruszyłem na poszukiwania swojego pokoju.

Aczkolwiek chciałem to zrobić.

Powstrzymał mnie widok kota o ciemnej brązowej sierści, który spoczywał na parapecie za oknem.

a/n Normalnie kot spider-man XD

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 21, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Guardian demon | VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz