Eight

2.2K 177 11
                                    

Siedziałyśmy z przyjaciółmi Camz i oglądałyśmy kolejne wyścigi. Czekając aż w końcu będzie się ścigać ich przyjaciółka. Po moim ataku płaczu Camila nie odstępowała mnie na krok i cały czas trzymała za rękę. Tak samo było w tym momencie. Siedziałyśmy koło siebie ze splecionymi palcami patrząc na kolejną parę, która miała się ścigać. Nagle Shawn i Liam wstali i pociągnęli ze sobą dziewczynę.

-Chodź z nami Mila. - Powiedział Shawn.

-Nie powinnam zostawiać Lauren samej.

-Nie zostanie sama ja z nią zostanę. - Stwierdziła Demi.

-Wszystko w porządku. Idź. - Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Dziewczyna kiwnęła głową i poszła. Nie minęła chwila gdy wróciła i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek i szepnęła w nie.

-Zaraz wrócę kochanie.

Odeszła a mi na ustach pojawił się szeroki uśmiech. Demi, która siedziała dwa schodki wyżej, zsunęła się i usiadła koło mnie. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy aż ona ją przerwała.

-Zależy jej na tobie. - Oznajmiła.

-Skąd wiesz? - Zapytałam zerkając na nią.

-To widać a zresztą inaczej by cię tu nie przyprowadziła. Nigdy nikogo nam nie przedstawiła w tym miejscu. Ty jesteś pierwsza.

-Dlaczego?

-Może nikt nie był dla niej taki ważny. Camila nie jest łatwym człowiekiem. Czasami jest z nią trudno wytrzymać.

-Tak, zauważyłam. - Przyznałam przypominając sobie jak najpierw się ze mną kłóci a potem przytula i przeprasza.

-Właśnie. Ale tak naprawdę to maska. Nie daje się poznać wielu ludziom. A oprócz nas nie ma nikogo. Teraz przynajmniej ma jeszcze ciebie. - Po jej słowach zapadła między nami cisza. Zaczęłam się zastanawiać czy między nimi coś kiedyś było. Czy były razem czy tylko są przyjaciółkami.

-Demi?

-Tak?

-Czy ty i Camz....no wiesz....byłyście razem?

-Nie. Jesteśmy przyjaciółkami, które znają się od małego. I jestem z Shawn'em.

Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam na co dziewczyna odpowiedziała mi szerokim uśmiechem.

Camila POV:

Odeszłam z chłopakami zainteresowana co oni znów wymyślili. Weszliśmy do baru ale nie do tego co zabrałam wcześniej Lauren tylko do kolejnego. Usiedliśmy przy stole ale żaden z nich nie chciał mi wytłumaczyć po co mnie tu przyprowadzili. Zaczęłam się irytować bo zamiast siedzieć koło zielonookiej musiałam siedzieć tutaj.

-Dobra mówcie po co mnie tu przyprowadziliście?

-Bo ja im kazałem. - Usłyszałam głos za sobą i się odwróciłam. Zobaczyłam wysokiego blondynka o niebieskich oczach z kolczykiem w wardze. Był to Luke. Był naszym przyjacielem. Był dla mnie jak straszy brat, znałam się z nim od małego tak jak z Demi.

Wstałam od razu i do niego pobiegłam. Zarzuciłam mu ręce na szyję i się w niego wtuliłam. Od momentu jak wyjechał rzadko tu przyjeżdżał. Zawsze jak go potrzebowałam wystarczył jeden telefon a on wsiadał do auta i jak najszybciej przyjeżdżał żeby mnie pocieszyć bądź pomóc.

-Ej udusisz mnie mała. - Powiedział ze śmiechem a ja się odsunęłam. Wróciliśmy do stolika i o dziwo chłopaków już nie było. Chyba chcieli po prostu przypilnować mnie do momentu jak Luke się pojawi.

-Co ty tu robisz? - Zapytałam ciekawa.

-Shawn dzwonił i mówił, że od paru dni jesteś jakaś nie obecna więc przyjechałem to sprawdzić.

-No więc co się dowiedziałeś Lukey?

-Masz szczęście, że cię kocham bo inaczej bym zabił.

Zaśmiałam się. Chłopak nie lubił jak ktoś go nazywał Lukey bo uważał, że wtedy jest mniej niebezpieczny. Chociaż to tak nic nie zmieniało bo umiał naprawdę wystraszyć.

-A co do twojego pytania. Zostałem powiadomiony, że w twoim życiu ktoś się pojawił.

-Może i pojawił. - Spuściłam głowę żeby nie widział mojej twarzy.

-Czyżby moja Cami się zakochała? - Spytał a ja mogłam przysiąc, że szeroko się uśmiechnął.

-Nie jestem pewna. - Uniosłam głowę by na niego popatrzeć.

-Okej. Więc mów co ci leży na sercu.

-Ona jest taka inna, taka niewinna. Znasz mnie i wiesz jaka jestem. Wątpię czy wpakowanie jej do mojego życia jest dobrym pomysłem.

-Cami ty już to zrobiłaś. Wydaje mi się, że powinnaś sobie zadać jedno pytanie.

-Jakie?

-Czy chcesz ją mieć w swoim życiu i jak bardzo będzie ci jej brakować jeśli teraz ją odepchniesz.

-Luke to dwa pytania. - Oznajmiłam ze śmiechem. Chłopak patrzył na mnie chwile myśląc a potem sam się zaśmiał.

-Wiesz mi się wydaje, że ty znasz odpowiedź na te pytania skarbie więc teraz leć do swojej dziewczyny.

-A ty?

-Przyjechałem na parę dni więc jeszcze się spotkamy.

Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę swoich przyjaciół i Lauren.

Lauren POV:

Siedziałam z Demi aż przyszli chłopcy. Zdziwiłam się, że nie było z nimi Camili ale powiedzieli, że zaraz powinna przyjść bo musi z kimś porozmawiać. W końcu miała się ścigać Ariana ich przyjaciółka a Camili dalej nie było. Zaczynałam się trochę martwić chodź wiedziałam, że nic jej się nie stanie.

Gdy wyścig się zaczął zauważyłam, że prze tłum przeciska się brązowooka i idzie w naszym kierunku. Podeszła do nas z uśmiechem i od razu złapała mnie za rękę i splotła nasz palce. Popatrzyła na chłopaków i się do nich zwróciła.

-Mogliście powiedzieć, że Luke przyjedzie.

-Nie mogli. Zabroniłam im. - Odezwała się Demi.

-Ale to Shawn dzwonił.

-Bo go poprosiłam.

Camila pokiwała z nie do wierzeniem głową i popatrzyła na mnie.

-Odwieść cię? - Zapytała lekko się do mnie nachylając.

-Wasza przyjaciółka się ściga. - Oznajmiłam.

-Wiem, ale jest późno a jutro mamy szkołę. Więc jak?

-Nie mogę ci odmówić.

-Tak bo nie miałabyś jak wrócić. - Stwierdziła i się zaśmiała a ja razem z nią.

Pożegnałyśmy się z jej przyjaciółmi. Shawn był trochę zawiedziony, że nie zostanę na imprezie, która miała się odbyć po wyścigach ale nim zdążyłam odpowiedzieć to Camz powiedziała, że na następnej zostanę na co Demi z szerokim uśmiechem gwizdnęła przez co oberwała lekko w bark od brązowookiej.

Gdy w końcu dziewczyna mnie odwiozła do domu byłam tak zmęczona jakbym nie spała co najmniej dwa dni. Camila musiała zobaczyć moje zmęczenie na twarzy bo zaprowadziła mnie do samego pokoju. Nie miałam siły się nawet przebrać więc od razu padłam na łóżko. Słyszałam jak Camila otwiera drzwi od balkonu.

-Zostań. - Wyszeptałam na tyle głośno żeby mnie usłyszała.

-Jesteś pewna? - Zapytała i zamknęła balkon.

-Tak.

Wsunęła się koło mnie na łóżku i przyciągnęła do siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie wtulając plecami w jej klatkę piersiową. Zanim zasnęłam poczułam jeszcze jak lekko musnęła mnie ustami w kark.

Roses ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz