#1

12 1 2
                                    

- Podnoś dupe kleszczu!- usłyszałam krzyk mojego kochanego przyrodniego brata
- Odejdź duszo nie czysta!- wskazałam na białe drzwi.
- April, downie!- krzyknął mi do ucha.
- Leondre Antonio Devriesie, jak  nie zamilkniesz to przyrzekam, że cię wykastruje.- ten tylko podszedł i zwalił mnie z łóżka. Idiota.

Wstałam z podłogi i podeszłam do lustra. Wyglądam jak zawsze. Brązowe włosy, sięgające do pasa. Blada cera, niebieskie oczy i mały nosek. Po kilku minutach wpatrywania się w swoje odbicie, udałam się do szafy. Wyjęłam z niej szary sweter, sięgający za pupę, czarne rurki i oczywiście bieliznę.

Ubrana i umalowana ,podeszłam do biurka, na którym stał czarny plecak z Nike. Sprawdziłam jeszcze raz czy wszystko mam. Upewniona, zeszłam na dół. Przy kuchennym stole siedział Leo i Tilly.
-Hej- ucałowałam "siostrę"
-Cześ.

Usiadłam za stołem i chwyciłam najmniejszą kanapkę.

- April.- Leo popatrzył na mnie ze smutkiem. - Proszę, weś większą- zrobiłam tak jak nakazał. Kocham go za to jak się o mnie troszczy. Mimo, że walkę z anoreksją wygrałam ponad rok temu, nadal każdy pilnuje, bym jadła normalnie.

Odniosłam swój talerz do zmywarki i już miałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie Leondre
- Zaraz przyjedzie po mnie Charlie. Jedziesz z nami?
- Nie przejdę się. Pa- przytuliłam go i wyszłam.

Charlie to największy podrywacz i dupek w całej szkole. Jest zadufany w sobie i traktuje dziewczyny przedmiotowo. Ugh, jak ja go nienawidzę.

Po około 10 minutach stałam już przed szkołą. Oczywiście obok drzwi stał cudowny pan Lenehan. Wyczujcie ten sarkazm.

- Hej wariatko!- krzyknąl do mnie. Ogólnie to cały rok nie było mnie w szkole, bo z powodu mojej anoreksji, byłam na "obozie"dla chorej młodzieży. Zignorowałam go i szłam dalej.
- Nie ignoruj mnie!
- Bo co?!- odwarknęłam. To już nie ta sama April co rok temu. Nie boję się tego idioty i jego "elity"
- Kto cię nauczył szczekać?
- Zamknij ten swój krzywy ryj. Mam w dupie to co masz mi zamiar powiedzieć, bo twoje zdanie huj mnie obchodzi. I kończe tą rozmowę, bo twój poziom jest niżej niż ta podłoga, a ja mam nowe spodnie i nie chce ich uprudzić, więc morda psie.- powiedziałam teatralnie zarzucając włosami i wchodząc do szkoły.

Skierowałam się do szatni. Nagle poczułam ogromny ból na lewym nadgarstku. Po chwili walnęłam plecami o zimną, białą ścianę. Gdzie są nauczyciele, ja się pytam. Zobaczyłam go.
- Czemu tak pyskujesz?- spytał blondyn
- Bo mogę, a tobie nic do tego, cwelu
-Garbisz sobie Moon
- Nie boję się  ciebie Lenehan, ani tej twojej zasranej paczki. Puść mnie zasrańcu!
- Nie, a teraz słuch...- przerwałam mu
- Nie, ty masz teraz słuchać. Mam cię w dupie. Nie dam się poniżać i bić. Nigdy więcej ani ty, ani twoja elita nie zbliżycie się do mnie!- krzyknęłam mu prosto w twarz- Puszczaj!- chłopak puścił moje nadgarstki i odsunął się kilka kroków do tyłu. - No, grzeczny piesek- odeszłam, zostawiając go w osłupieniu.

Weszłam na najwyższe piętro, bo tam mam teraz lekcje. Matematyka, mój ulubiony przedmiot. Żart. Nienawidzę tego przedmiotu i tej baby. Ogólnie ocen to ja nie mam najlepszych.

Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce i czekałam na matematyczkę.

- Słuchajcie, za dwa miesiące koniec roku ,więc kilka osób musi poprawić oceny. Za chwilę przyjdzie tu klasa 3c i wybiore najlepszych. Przydziele osobą, które mają zagrożenia.- o fuck 3c to klasa tego ułoma Lenehana. I tak suę skałda, że mam zagrożenie. Super.

Drzwi do klasy się otworzyły, a do klsy weszła połowa 3c.

- No więc przydzielamy
Kaya Smitch i Shawn Evans
Mike Jons i Maya Summer
April Moon i Charlie Lenehan- o fuck. Razem z Lenehanem wymieniliśmy się spojrzeniami.

- Dobrze wszystko jasne. Osoby przydzielone idą do swoich par.- powiedziała nauczycielka.

-Hej- powiedział spokojnym tonem Charlie. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego.
- Chciałabym cię przeprosić. Za to, że cię gnębiłem.- nic nie odpowiedziałam i zajęłam się robieniem zadań.

*W domu*

Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w ekran laptopa. Właśnie kończyłam drugi sezon serialu Skam, gdy usłyszałam wołanie Leo

-Pizdokleszczu choć tu na chwilkę.- mruknęłam coś pod nosem i zeszłam na dół. Moją ukochaną kanapę zajęli Charlie i Leo.

- Co ten pies tu robi?- wskazałam ręką na Lenehana
- Siedzę, nie widać?
- Żygać mi się chcę jak na ciebie patrzę-stwierdziłam
- Wow, ale pojazd. Chyba się nie pozbieram
- Połamanymi palcami to ty nie pozbierasz zębów z podłogi.- powiedziałam i zaczęłam ubierać buty.

- Gdzie idziesz?- spytał brat
- Do mamy- odpowiedziałam
- Idź się jej poskarż.- jebany Lenehan. Wyszłam trzaskając drzwiami

                          Charlie

- Idź się jej poskarż- powiedziałem, a ta wyszła ze łzami w oczach.
- Debilu!- zaczął drzeć się Blender
- Co?
- Ona poszła do swojej mamy. Na cmentarz.

                Dwie godziny później

- Gdzie ona do cholery jest?!- Leo krążył po całym pokoju, próbując dodzwonić się do April.
- Jest już kurwa po pierwszej, a wyszła o dwudziestej!

Patrzyłem się na zmartwionego przyjaciela. Wyciągnęłem swój telefon i wystukałem jej numer.

Ja: Gdzie jesteś?
Szmata: Huj cię to.
Ja: Nie zachowuj się jak dziecko
Szmata: Pierdol się
Ja: Z tobą zawsze😏
Szmata: Morda blondi.

Idiotka...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i mamy rozdział. 1.  Mam nadzieję, że książka się podoba

xHopex

Life isn't easy. |Ch.L|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz