double update, bo mogę, xx
kolejny poniedziałek i kolejne zderzenie się z rzeczywistością, która, no nie ukrywajmy, ale była bolesna. pod każdym tego słowa znaczeniem.
luke jak zawsze wszedł do szkoły i chciał zawrócić, ale zamiast tego wrzucił na usta uśmiech, poprawił irytujący plecak i ruszył w stronę szafki z całą pewnością siebie jaką posiadał. jednak, gdy zrobił ledwo dziesięć kroków już miał dość.
doskonale słyszał śmiechy i wyzwiska w swoją stronę. mimo wszystko nie chciał, by ci ludzie zepsuli mu nad wyraz dobry humor pomimo tego, że był poniedziałek, a za godzinę miał pisać semestralny sprawdzian z angielskiego i wszystkich dotychczasowych lektur.gdy już zamykał swoją szafkę i chciał odchodzić, przy nim jak duch zmaterializował się michael. uśmiechnął się w stronę luke'a, wcisnął mu w dłoń jakiś przedmiot i tak samo szybko jak się pojawił, tak równie szybko uciekł, posyłając blondynowi jeszcze jeden uśmiech.
jeżeli hemmings mógł sądzić, że już nic nie jest w stanie zaskoczyć go w sprawie z michaelem, naprawdę się pomylił.
obejrzał się jeszcze za siebie i stwierdził, że farbowany chłopak po prostu rozpłynął się w powietrzu, chociaż wokół było pełno spieszących się gdzieś nastolatków.w momencie, gdy luke chciał zobaczyć co takiego dał mu clifford, poczuł jak ktoś popycha go mało delikatnie na szafki. zdążył jedynie ukryć przedmiot pod bluzą i odwrócił się w stronę osoby, która go popchnęła.
— serio burke? nawet w poniedziałek?
brunet zaśmiał się i złapał blondyna za bluzę. zaczął ciągnąć go w stronę łazienek. luke w tym czasie ukrył przedmiot od michaela w plecaku.
już wiedział co znowu go czeka, ale nadal bał się postawić komuś takiemu jak burke willson. niedosyć, że chłopak był w drużynie to jeszcze miał nieco więcej niż metr dziewięćdziesiąt i mięśnie wielkości dobrych piłek do nogi. to jednak budziło respekt luke'a co do jego osoby.gdy w końcu znaleźli się w przestronnej męskiej ubikacji i burke wykurzył wszelkich niepotrzebnych świadków, wepchnął blondyna do jednej z kabin i ponownie się zaśmiał.
— czasami naprawdę mi ciebie szkoda, hemmings. jesteś tak bardzo żałosny.
luke nie mówił nic, wcisnął dłonie w kieszenie bluzy i przyglądał się twarzy chłopaka stojącego na przeciw. mimo, że wyglądał tak, że wcale nie ruszają go słowa bruneta to w głębi duszy tak naprawdę każdego jego słowo traktował jak kolejny mały sztylecik wbijany w skórę, a musicie wiedzieć, że luke takich sztylecików miał już sporo. jednak nadal stał i uparcie czekał aż w końcu burke zmoczy mu głowę w kiblu i po prostu go zostawi. luke zauważył jeszcze, że dzisiaj brunet nie ma za sobą swoich wiernych kolegów, którzy zazwyczaj chodzili za nim krok w krok. to było dziwne i podejrzane. a co jeśli tym razem burke posunie się o krok dalej i utopi go?
luke nie chciał umierać poprzez utopienie się w męskim kiblu!jednak nadal nic takiego nie miało miejsca. chłopak stał i patrzył na zdezorientowanego luke'a. w końcu zaczął mówić.
— trener wide czepia się moich ocen z fizyki. mnie tam one nie przeszkadzają, ale dla świętego spokoju powiedziałem mu, że je poprawię.
— a co ja mam z tym wspólnego?
— nie przerywaj mi hemmings. powiedział mi, że mam do wyboru albo napisać jakiś sprawdzian albo zrobić projekt o fizyce molekularnej czy jądrowej. dla łatwości wybrałem to drugie i dlatego teraz tutaj jesteśmy. do przyszłego tygodnia mam oddać referat i prezentację na ten temat, a wiem, że ty lubisz takie tematy to zrobisz to dla mnie.
— co? z jakiej racji?burke zrobił kilka kroków w przód i nachylił się lekko nad blond włosym chłopakiem. palcem wskazującym dźgnął go w klatkę piersiową i rzucił:
— z takiej, że dzięki temu ja będę miał spokój u wide'a, a tobie oszczędzę lądowania w śmietniku na najbliższe kilka tygodni. i jak, co ty na to?
luke przez chwilę wahał się, ale wizja tego, że na jakiś czas nie będzie musiał wygrzebywać resztek jedzenia z pewnych części ciała, bardzo go kusiła.
— okej, zrobię to.
po czym burke uśmiechnął się i odsunął od blondyna. w tym samym momencie luke odetchnął z ulgą, a gdy brunet miał zostawić go już w spokoju, nagle chyba zmienił swoje plany i złapał luke'a za kaptur, podniósł go lekko i tak jak blondyn się spodziewał: finalnie skończył z głową w ubikacji.
burke zaśmiał się głośno, rzucił jakimś obraźliwym tekstem i wyszedł z toalety.
— pieprz się, willson.
luke podniósł się z zimnych płytek i wytarł twarz w ręczniki papierowe znajdujące się koło zlewów. spojrzał na swoje odbicie w lustrze i z początku miał ochotę się rozpłakać, ale ostatecznie tego nie zrobił. wiedział, że to mało męskie. wysuszył połowicznie włosy pod niewielką suszarką, zabrał swój plecak i skierował się do klasy, w której prawdopodobnie miał historię. chciał fizycznie przygotować się na nadchodzący test.
zapomniał w ogóle o przedmiocie, który dał mu michael niespełna pół godziny wcześniej.
{...}
nie lubię burke'a, to taki dupek.
jak myślicie co takiego luke'owi dał michael?
YOU ARE READING
teenage dirtbag
Teen Fictionluke to pośmiewisko i popychadło wśród szkolnej społeczności. michael niekoniecznie, ale... również; co wyniknie, gdy spotkają się dwa odrębne środowiska, tak skrajnie różne, ale mające ze sobą wiele wspólnego? kto ostatecznie zostanie nastole...