12: Pokaz Na Pokaz (cz.1)

5.2K 342 207
                                    

I'm in love with the shape of you
We push and pull like a magnet do
Although my heart is falling too
I'm in love with your body
Last night you were in my room
Now my bedsheets smell like you
Every day discovering somethin' brand new
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Every day discovering somethin' brand new
I'm in love with the shape of you  

~ Ed Sheeran "Shape Of You"

*

Hermiona siedziała przed toaletką przetransmutowaną z biurka. Cały blat zajmowały kosmetyki: palety cieni do powiek, puder, bronzer, zestaw róży do policzków, kredki do ust, szminki i ulubione wyjściowe perfumy. Przybliżyła twarz do tafli lustra, aby przełożyć kolczyk przez dziurkę w uchu. Odsunęła się, podziwiając swoje dzieło. Nie przesadziłam? Uniosła podkreśloną brew i przyglądnęła się własnemu obliczu. Makijaż miał pasować do pastelowej sukienki, więc postawiła na kreski w stylu Marylin Monroe oraz mocniejsze usta w odcieniu zgaszonego różu. Stylizacja delikatna i kobieca. Poprawiła kosmyk opadający uparcie na czoło. Nie chciał się słuchać. Prychnęła i ułożyła go za pomocą magii.

Idealnie.

Wyglądnęła zza lustra, słysząc pukanie do drzwi. Poprawka — dobijanie się do drzwi. Walenie pięścią niewiele miało wspólnego z subtelnością delikatnego muskania drewna kostkami. Przewróciła oczami, spojrzawszy na swoje odbicie.

Coś ty zrobiła, że musisz to wszystko znosić?, zapytała samą siebie. Niech zgadnę... Malfoy?

Wyszła zza biureczka i podeszła do drzwi. Wzięła wdech, aby następnie wypuścić powietrze na uspokojenie, tak, jak radziło kilkanaście poradników mających pomóc w walce ze stresem.

Nacisnęła klamkę, otwierając przed Malfoyem. Zastygła, utkwiwszy wzrok w jego włosach. Obciął je i musiał to zrobić tego dnia. Jeszcze rano nie zauważyła zmiany. Teraz zamiast długich, prostych włosów na jego głowie królowały lekko nastroszone kosmyki. Strzelała, mówiąc, że będzie wyglądał lepiej, a strzelając, nie chybiła. Dobrze mieć rację, nawet nie wiedząc, że się ją ma. Uznała stanowczo, że nawet wygląda przystojnie. Kogo ona chciała oszukać? Malfoy wyglądał cholernie, obłędnie, nieziemsko przystojnie, a nowa fryzura tylko podkreśliła jego bezbłędnie i bezwstydnie doskonałe rysy twarzy. Przez przypadek przez swoje zachcianki stworzyła potwora.

Potem zlustrowała resztę jego osoby. Ciemno-grafitowa marynarka, czarna koszula oraz spodnie do kompletu leżały na nim idealnie, bez wątpienia zostały skrojone właśnie dla niego i to nie przez pierwszego lepszego krawca. Jej wykonawcą musiał być jeden z tych guru od nici i igieł, pokroju Leonarda Snarta bądź Veroniki Cuccio. Spalenie się ze wstydu z pewnością jej nie groziło. Pytanie brzmiało: kto będzie dla kogo ozdobą? Jak na razie zapowiadało się, że to Draco będzie lśnił, a ona niczym ta kula u nogi będzie się posłusznie za nim wlokła, po cichu licząc na jakiekolwiek spojrzenie aprobaty od nieznajomych, bądź znajomych.

Bez przywitania, pytania, czy zaproszenia przepchał się obok niej. Dopiero wtedy zauważyła, że w ramionach trzyma duży pokrowiec.

— Och, rozgość się, olej to, że cię wcale nie zaprosiłam.

Zatrzasnęła za nim drzwi ze złością, a złość miała fundamenty we frustracji tym, że prezentowała się przy nim jak Kopciuszek przed przybyciem wróżki.

— Nie potrzebuję twojej zachęty — odparł nonszalancko.

Ruszyła za nim, kiedy postanowił przejść do sypialni. Zachowywał się, jakby przebywał we własnym mieszkaniu. Rozglądał się, oceniając wnętrze; przy czym specjalnie nie krył się z odrazą. Na najsurowsze spojrzenie zasłużył sobie okrągły dywan o gęstym włosiu typu shaggy, ulokowany pod stolikiem przed telewizorem, który kupiła na wyprzedaży dwa tygodnie wcześniej, stwierdzając, iż majtkowy róż rozweseli trochę jej skromne mieszkanko. Wreszcie przystanął i wcisnął pokrowiec w ramiona Hermiony, po czym bez skrępowania usiadł na łóżku, założył ręce za potylicę i opadł na jej pościel. Kobieta zamrugała, patrząc to na niego, to na przedmiot w swoich ramionach, to na wgniecioną narzutę łóżka i znów na niego. Żadna z tych trzech rzeczy nie pasowała.

Ach! Ta Szkolna Miłość! [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz