Rozdział 1

23 3 2
                                    

23 Czerwiec, Godzina 7.00, Wieś

Otworzyłam jedno oko, potem drugie. Tak właśnie- dziś jest zakończenie roku szkolnego. Trzeba wstać. Odkryłam się, usiadłam na łóżku i przejrzałam wszystkie Social Media. Położyłam stopy na podłodze, pomyślałam- za zimno. Włożyłam kapcie i poszłam do toalety. Spryskałam buzię tonikiem, założyłam jasną sukienkę i kremowe szpilki. Nałożyłam na powieki bladoróżowy cień i pomalowałam usta pomadką o kolorze 21 z Inglota. Poszłam do kuchni. Przywitałam się z mamą i zrobiłam sobie śniadanie. Dziś była to sałatka Grecka z pysznym sosem Winegret. Skoczyłam jeszcze do mojego pokoju po torebkę i wsiadłam z mamą do auta. Jechałyśmy w sumie 7minut. Byłam gotowa. Wyszłam z auta, odmachałam rodzicielce i poszłam do grupki znajomych. Odmówiliśmy modlitwę (tak to nazywam, stanie na boisku, dyplomy itd.), pożegnaliśmy się i życzyliśmy sobie miłych wakacji. Generalnie nie miałam jakiś większych planów. Niektóre dni to spotkanie się ze znajomymi, kino, basen, babski wieczór z dziewczynami. Gdy zauważyłam czekającą na mnie mamę wsiadłam do auta. Pojechałyśmy na zakupy, bo potrzebowałam szamponu, jakiejś nowej szczotki i pomadki. Długo to nie trwało- 20 minut i gotowe. Wróciłyśmy do domu. Pewnym ruchem zdjęłam szpilki i założyłam moje ulubione kapcie- cieplutkie i wygodne. Poszłam do kuchni- mojego drugiego ulubionego miejsca. W mikser wsypałam łyżeczkę cukru, pięć kostek lodu, a na uzupełnienie dziesięć soczystych polskich truskawek. Sam mus wyszedł super. Wrzuciłam jeszcze kostkę lodu i udałam się do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki i odpłynęłam. Nie minęło dobre dwadzieścia minut a już usłyszałam głos mojej mamy. 

-Córciu! Zejdź na chwilkę na dół. Mam coś dla Ciebie. -odparła

-Już idę. -krzyknęłam

To co zobaczyłam było dziwne. Mama stała, a przy niej koń, tak, koń! Zaniemówiłam. Pomyślałam- Przecież ja nie umiem jeździć! Nie wiem nic o chorobach! -Nigdy się tym przecież nie interesowałam. Wiedziałam, że koń to nie zabawka i będę musiała się nim zajmować. Nie robiąc przykrości mamie,  podziękowałam, ucałowałam ją i poszłam zaprzyjaźnić się z bułaną klaczą Pełnej Krwi Angielskiej. Z tego co się dowiedziałam miała na imię Flavia; podobało mi się. Ubrałam dresy i krótką koszulkę z napisem Friday. Jeżeli chodzi o buty- wybrałam zwykłe czarne adidasy, które i tak są już zmęczone życiem. Flavia założony miała limonkowy kantar z owczym futerkiem i regulacją. Chwyciłam za uwiąz i usiadłam na trawie. Klacz jadła trawę, a ja czytałam o jeździectwie, chorobach, więzi i tak dalej. Na początku- tak jak było napisane- dałam jej się oswoić ze swoim nowym domem i innym właścicielem. Dałam jej jabłko, pozwoliłam obwąchać. Po kilkunastu minutach zaczęłyśmy pracę z ziemi. Pierwsza zabawa nazywała się "Siedem Zabaw" polegała ona na tym, że oswajamy konia z np. folią bąbelkową, hałasami, piłką. Flavia w ogóle się nie bała. Stała jak zaczarowana. 

Godzina 20.00, Podwórko                                                                                                                                          Siedziałam nadal z klaczą na dworzu, cały czas ją do siebie przekonując. Gdy się już ściemniło odprowadziłam bułankę do boksu, założyłam derkę przeciw-owadom, pogłaskałam ją i dałam marchewkę na pożegnanie. Konio parsknął i zaczął jeść siano.

Kolejny dzień, Godzina 6.50 

Specjalnie nastawiłam sobie wcześniej budzik. Już od wczoraj chciałam znowu zobaczyć się z Flavią. Napisałam mamie sms'a aby kupiła mi strój niezbędny do jazdy, a także takie rzeczy, jak np. czaprak, czy siodło. Na szybką odpowiedź nie liczyłam, ponieważ mama odsypiała rok szkolny, ale lepiej wcześnie niż za późno. Szybko ubrałam dres i  koszulkę, przeczesałam włosy, spryskałam tonikiem twarz, a także zjadłam śniadanie. O godzinie 7.10 poszłam do klaczy. Przywitała mnie wesołym parsknięciem. Dałam jej jabłko, zdjęłam derkę, przyczepiłam do kantara uwiąz i wyszłam z koniem na myjkę. Jako  że było gorąco- pomoczyłam jej nogi wodą, wyczesałam grzywę, ogon, wyczyściłam całe ciało i kopyta. Flevia miała już 5 lat i była podstawowo zajeżdżona. Podeszłyśmy do jakiejś beli siana. Wczołgałam się na nią, po czym wylądowałam na grzbiecie klaczy. Była bardzo spokojna. Uczyłyśmy się razem. Najpierw stęp potem kłus. Myślę, że na następnej "lekcji" już sobie pogalopujemy. Usłyszałam głos mojej mamy...




Pozdrawiam Dara13542 xx

Dalsza część gdy będzie 6 wyświetleń :D  


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Step Will Change Your Whole LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz