Rozdział 2

153 24 7
                                    


Even budzi się słysząc pod swoim uchem słaby odgłos czyjegoś bijącego serca.

Kiedy otwiera oczy otaczający go świat nabiera ostrości i okazuje się, że otaczające go ciepło nie było jedynie wytworem jego wyobraźni. Jego głowa spoczywa na klatce piersiowej Isaka. Prawa dłoń Isaka trzyma jego lewą. Palce jego drugiej dłoni są mocno wplątane w jego włosy.

Isak jest tutaj.

– Jeszcze tu jesteś. – Mamrocze Even zanim jego umysł nadąża ze zrozumieniem tego co się dzieje.

– Oczywiście. – Mruczy Isak a jego palce zaciskają się na chwilę we włosach Evena.

Even nie może w to uwierzyć, nie może uwierzyć w to że wszystko co zdarzyło się w ciągu ostatnich kilku godzin jest prawdziwe. Że Isak zobaczył go całego z dobrej, złej, i całkowicie popieprzonej, strony i nadal przy nim jest. Nie może uwierzyć w stanowcze Zostanę z Tobą wyzierające z każdego dotyku i słowa jakimi obdarzył go Isak odkąd do niego przyszedł.

Even unosi głowę i spogląda w na wpół przymknięte oczy Isaka. Po raz pierwszy od długiej chwili czuje jak kąciki jego ust unoszą się w uśmiechu którego nie stara się powstrzymać. Pozwala swoim ustom wygiąć się na tyle by Isak to dostrzegł a potem pochyla głowę i dotyka ustami ust Isaka.

Isak wypuszcza jego dłoń by objąć policzek Evena i Even nie jest do tego przyzwyczajony.

Zwykle to on trzymał górę w ich związku i był tym w kogo wtulał się Isak. Ponieważ Isak tego potrzebował a Even to uwielbiał. Uwielbiał uczucie Isaka w swoich ramionach, uwielbiał dotykać jego policzków, włosów i twarzy jakby były one najcenniejszymi rzeczami w jego życiu.

Tym razem to Isak pociesza go mocnymi uściskami i delikatnymi pieszczotami i jest to niemal zbyt wiele, sprawiając że Even czuje się niepewnie.

Usta Isaka dotykają jego ust raz za razem tak czule i delikatnie, że Even czuje łzy wzbierające pod powiekami. Odsuwa się kiedy kilka łez próbuje wydostać się na jego policzki, próbuje mrugać ale Isak i tak je zauważa.

– Hej. – Isak przesuwa kciukiem pod okiem Evena uwalniając więcej łez. – Co się stało?

– Nic. – Even potrząsa głową a potem szczerze się uśmiecha. – Po prostu bardzo się cieszę że tu jesteś.

Twarz Isaka tężeje a Even widzi, że chłopak nadal czuje się winny z powodu tego, co powiedział mu kilka tygodni wcześniej. Zanim jednak może coś powiedzieć Isak obejmuje go ramieniem za szyję i ciągnie w dół. Nie całuje go jednak, tak jak oczekuje tego Even. Zamiast tego obraca się na bok tak, że leżą przyciśnięci do siebie klatkami piersiowymi a ich spoczywające na tej samej poduszce głowy oddziela tylko kilka centymetrów.

– Nie chcę być nigdzie indziej. – Mówi z lekkim uśmiechem Isak przesuwając palcem wskazującym po nosie Evena.

– Obiecujesz? – Even przełyka czując rosnącą w swoim gardle gulę a potem przesuwa głowę by zamknąć dzielącą ich odległość dotykając czołem czoła Isaka.

– Obiecuję. – Mruczy w jego usta Isak.

Even oddaje mu pocałunek czując w sercu nagły przypływ nadziei.

Całują się niespiesznie, wręcz leniwie. Nie chcą posunąć się dalej, po prostu chcąc być blisko i Even cieszy się każdą chwilą. Uwielbia to. Uwielbia to, że same pocałunki wystarczą do tego by mógł poczuć jak serce tłucze się w jego piersi jak oszalałe.

Przerwy pomiędzy pocałunkami stają się coraz dłuższe aż w końcu w ogóle przestają się całować, głównie dlatego że Even jest wciąż zmęczony i lekko wyczerpany huśtawką emocjonalną ostatnich dwudziestu czterech godzin ale Isak nie protestuje kiedy przestają się całować. Po prostu otula ich obu kołdrą żeby było im cieplej a potem wraca do przeczesywania palcami włosów Evena.

– Opowiedz mi coś. – Prosi Even wpatrując się w jego szeroko otwarte oczy i chcąc usłyszeć jego głos.

– Na przykład co? – Pyta Isak z najczulszym uśmiechem jaki Even kiedykolwiek widział. Even zamyka oczy i wzdycha przysuwając się na tyle blisko by móc wsunąć głowę pod brodę Isaka.

– Co robią teraz Isak-i-Even z innych wymiarów? – Pyta.

Isak prycha z rozbawieniem a potem obejmuje go ramieniem i przyciąga bliżej.

– Jedni właśnie przeżywają swój pierwszy pocałunek.

– Tak?

– Tak. – Potwierdza z czułym rozbawieniem Isak jakby właśnie przypominał sobie ich własny pierwszy pocałunek w basenie. – Siedzą gdzieś w trawie, patrzą na gwiazdy i żaden z nich nie krztusi się wodą.

Even śmieje się cicho a jego śmiech jest dodatkowo przytłumiony materiałem bluzy Isaka.

-Okej. – Szepcze.

– W innym wymiarze, właśnie budzą się razem po pierwszej wspólnie spędzonej nocy.

– Isak nie budzi się sam? – Dopytuje się Even, nadal będąc na siebie złym za to że wymknął się bez pożegnania w ich pierwszą niedzielę.

– Nie. – Mówi Isak. – Leżą razem w łóżku a Even rysuje nieokreślone kształty na ramieniu Isaka. Jest całkiem miło.

Even mruczy z aprobatą wyobrażając sobie jak wyrysowuje wszystkie swoje myśli na skórze Isaka. Wydaje mu się, że kiedyś to zrobi. Kiedy nie będzie czuł się tak zmęczony a głos Isaka nie będzie powoli kołysał go do snu.

– W jeszcze innym wymiarze dopiero spotykają się po raz pierwszy. – Kontynuuje cicho Isaak. – W jakimś bardziej romantycznym miejscu niż męska toaleta.

– Na przykład gdzie? – Pyta Even czując jak jego usta wyginają się w uśmiechu którego nawet nie stara się powstrzymać. Czuje jak Isak wzrusza ramionami.

– Sam nie wiem. Na jakiejś imprezie.

– Isak, to wcale nie jest romantyczne. – Parska śmiechem Even.

– A właśnie, że jest! – Protestuje Isak. – Wpadają na siebie na schodach, zostają tam cały wieczór pogrążeni w rozmowie a nad ranem wychodzą razem do domu.

– Okej. – Przyznaje rozbawionym tonem Even. – Podoba mi się to.

– W jeszcze innym oglądają filmy leżąc razem na kanapie.

– Jakie filmy?

– Cóż, jeśli to Ty wybierałeś, prawdopodobnie są to Romeo i Julia Baza Luhrmana i Pretty Woman.

– Wiem, że Ty także lubisz tamtego Romea i Julię. – Mruczy z rozbawieniem Even i przygryza brodę Isaka ignorując przy tym jego okrzyki protestu. Zapada chwila milczenia. Even wykorzystuje ją aby zacisnąć jedną ze swoich dłoni na bluzie Isaka niczym na kotwicy utrzymującej go w realnym świecie.

– Jest też taki wymiar w którym nadal mieszkam w domu z rodzicami. – Odzywa się po długiej chwili Isak. – Mama otrzymała pomoc jakiej potrzebowała a ja zaakceptowałem siebie takim jakim jestem na długo przed tym jak się poznaliśmy. W tym wymiarze mogłeś od razu zwierzyć mi się ze swojej choroby psychicznej i nie przytrafia nam się z tego powodu nic złego ponieważ tkwimy w tym razem.

Even zamyka oczy słysząc smutek w jego głosie. Rozumie go jednak ponieważ, jakby na to nie spojrzeć, nie może powstrzymać się przed rozmyślaniami nad tym co by było gdyby od początku był szczery. Ale jakaś jego część stwierdza, że ten Isak nie był gotowy na taką szczerość. I mimo wszystko, bez względu na ból jaki sprawili sobie nawzajem, Even niczego by nie zmienił, ponieważ zmiana złych chwil oznaczałaby to że te dobre również by się nie wydarzyły.

– A tutaj? – Mruczy aby zmienić temat. – Co dzieje się z nami teraz?

– Tutaj? Tutaj to ja ratuję Ciebie. – Odpowiada Isak przeczesując palcami włosy Evena i delikatnie całując go w czoło.

*

Zostać / EvakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz