Do końca tego tygodnia starałam się narysować mapę korytarzy, ale one mi zaczęły nachodzić na siebie, a sale za każdym razem, jak przechodziłam były w innym miejscu.
Felicja już wyzdrowiała. Postanowiłyśmy, jak zwykle, polecieć do szkoły awionetką jej rodziców.
- Felicja! Nie wiem, czy to jest taki dobry pomysł! Dalej leje, jest słaba widoczność! Może lepiej się przejdziemy...
- No risk no fun!
Wzniosłyśmy się w powietrze. Naprawdę mało było widać, ale Felicja się tym nie przejmowała. Ja się trochę bałam, wiele razy latałyśmy w trudnych warunkach, ale nie aż tak. Zaczęło grzmieć.
- Felicja! To chyba na prawdę nie jest dobry...
- Cicho, zawsze musisz mówić to samo.
- Obniż lot, żebyśmy nie były najwyżej znajdującym się przedmiotem.
- Nie jestem przedmiotem! - wrzasnęła Felicja i wleciała między drzewa. Było tam na prawdę mało miejsca na latanie nawet tak małym samolotem.
- Nie wiem, czy to... - wleciałyśmy w drzewo. Jakimś cudem nic nam się nie stało, ale samolot już się nie nadawał do dalszego lotu.
- Mówiłam, że to nie jest dobry pomysł! Jak się teraz wytłumaczymy rodzicom?
- Sama chciałaś między drzewami latać!
Wysiadłyśmy z tego, co zostało z awionetki i poszłyśmy do szkoły. Byłyśmy spóźnione.
- Ta szkoła jest piękna! - powiedziała Felicja. Wiedziałam, że się jej spodoba. Nie rozumiem jej gustu.
- Teraz mamy fizykę w sali numer sześćdziesiąt trzy. To jest chyba na drugim piętrze.
- Tam przecież są schody! -powiedziała Felicja wskazując na pomarańczowe drzwi z szybką, przez którą rzeczywiście było widać schody.
- Nie wolno przechodzić przez pomarańczowe drzwi, a poza tym podobno jest awaria schodów. Jedziemy windą.
- Dlaczego nie wolno przechodzić przez pomarańczowe drzwi? Przejdźmy przez nie! Chcę wiedzieć!
- Wszyscy powtarzają, że nie wolno. Lepiej nie przechodźmy. Jesteśmy już spóźnione, chodź do windy! - wsiadłyśmy do windy i pojechałyśmy. Niestety znowu nie popatrzyłam na przyciski i pojechałyśmy do... piwnicy.
- O, piwnica! Uwielbiam piwnice!
- Chodźmy do windy, nie podoba mi się tu!
- Znając cię, robiłaś mapę wszystkich korytarzy z wyjątkiem piwnicy! Chodź i rysuj!
- Ale musimy iść na lekcję!
- I tak już piętnaście minut od jej początku minęło! Tak czy siak mamy nieobecność!
Jej nie da się powstrzymać przed robieniem głupot. Zaczęłyśmy chodzić po piwnicy. Usłyszałam dziwny dźwięk, jakby trzepot skrzydeł.
- Co to? - Felicja ani trochę się nie bała
- Pewnie nietoperz... - powiedziałam. Pani dyrektor coś wspominała o nietoperzach w piwnicy - lepiej chodźmy stąd!
- Nietoperze tu są! Ale fajnie! Chcę je zobaczyć!
Trzy straszne nietoperze usiadły przed nami i zaczęły się nam przyglądać.
- Dlaczego zakłócacie nasz spokój?! - krzyknął jeden z nich. Zaraz, nietoperze nie gadają!
- Wy umiecie mówić, czy tylko tak mi się wydaje? - Felicja chyba niczego się nie boi. Ja byłam przerażona.
- Tak, umiemy mówić. Miałem zamiar wyssać z was krew, ale mam dzisiaj dobry humor. - wyssać krew? Mam dosyć tego wszystkiego! - Jesteśmy wampirami. Ten cały Żabowski uwięził nas w tej postaci i nie możemy się zmieniać w ludzi. Albo nam pomożecie, albo wszyscy ludzie na świecie zginą. Proste.
- Co mamy robić? - Felicja z jakiegoś powodu była zadowolona, że nietoperze chcą zniszczyć ludzkość.
- To są pierwsze drzwi. - nietoperz wskazał w stronę dużych, pomarańczowych drzwi - Wejdźcie tam, a się wszystkiego dowiecie.
- Ale... te drzwi są pomarańczowe... nie wolno przez nie przechodzić...
- W takim razie cała ludzkość zginie!
- Fiona, idziemy tam. - Felicja znowu ściąga na nas kłopoty.
Otworzyłyśmy drzwi. Za nimi było bardzo jasne światło. Prawdopodobnie bez przejścia przez próg nie dowiemy się, co nas tam czeka.
- Na co czekacie? Idźcie, albo wasz gatunek zginie!
Weszłyśmy do środka. To nie było zwyczajne przechodzenie przez drzwi. Potknęłam się o coś. Razem z Felicją znalazłam się po drugiej stronie.
CZYTASZ
Szkoła
FantasíaFiona razem z Felicją szły do nowej szkoły. Felicja była chora i nie było jej w szkole przez pierwszy tydzień. Fiona musiała sama poradzić sobie z dziwnie ustawionymi korytarzami w szkole. Było to trudniejsze niż się wydaje.