Pamiętam, jakby to było wczoraj...
Przepiękna sala bankietowa, spadający śnieg za oknami, wykwintne potrawy, piękne stroje, wspaniała muzyka grana na żywo i te zielone oczy. Była to noc sylwestrowa, której nigdy nie zapomnę...
Gdy go ujrzałam, stał przy oknie. Popijając drogi trunek, patrzył na spadające płatki śniegu. Wyglądał, jak żywe dzieło sztuki. Gdy odwrócił głowę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały, speszyłam się ogromnie. Przecież młodej damie nie wypadało obserwować starszego od siebie mężczyznę, nawet gdy był tak przepiękny. Gdy podszedł do mnie i ucałował wierzch mojej dłoni, nogi pode mną się ugięły. Czułam, jakbym mogła latać.
Harry... Tak miał na imię. spędziłam z nim całą noc. Był świetnym tancerzem. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, było naprawdę wspaniale. Harry studiował w Wielkiej Brytanii, chciał zostać prawnikiem i pozwolić, by jego młodsza siostra przejęła firmę. Był niezwykle inteligentny i zabawny, a co najważniejsze, nie traktował mnie jak dziecka.
Moja znajomość z Harrym rozwinęła się bardzo szybko. Każdego dnia wymykałam się przez ogrody z tyłu domu, by móc się z nim zobaczyć. Nasze spotkania były wyjątkowe. Zabierał mnie w przepiękne miejsca, których nigdy nie widziałam, mimo że mieszkałam w Nowym Jorku od urodzenia.
Byliśmy w Central Parku, gdy pierwszy raz mnie pocałował... Była to niesamowita chwila, której nigdy nie zapomnę. Jego usta były tak miękkie i tak ciepłe. Tak samo, jak jego dłoń, którą obejmował mój policzek.
Odłamki szkła lecące na podłogę, poraniły moje stopy. W tamto popołudnie, runął nasz domek z kart, który przez ten krótki czas ułożyliśmy razem - ja i Harry. Krzyk ojca utkwił mi w pamięci na zawsze. Nigdy nie był aż tak zły. Wtedy dla niego nie liczyło się nic, nawet dobro córki.
Zapach jego perfum stał się moim ulubionym zapachem. Tej nocy, podczas której oboje wylaliśmy litry łez, leżałam w jego ramionach odzianych w miękki oliwkowy sweter. Nigdy nie pomyślałabym, że coś takiego może zdarzyć się naprawdę, myślałam, że było to możliwe tylko w filmach.
Ocierałam opuchnięte oczy jego ulubionym beżowym swetrem, gdy odlatywał, a razem z nim moje serce. Obiecałam sobie, że już nigdy nie pokocham nikogo tak mocno, jak jego...
A dzisiaj... Dzisiaj stoi ubrany w elegancki garnitur, w towarzystwie długonogiej brunetki. W ogóle się nie zmienił, tylko włosy miał krótsze. Ja za to dojrzałam, nie byłam już drobną szesnastolatką, którą każdy traktował jak porcelanową lalkę. Może i z zewnątrz się zmieniłam, ale moje serce się nie zmieniło. Od tamtego czasu nikt nie pojawił się w moim życiu. Wprawdzie czułam się samotna, ale wierzyłam, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz.
I widząc te zielone oczy wpatrzone we mnie, wiedziałam, że nie mogę pozwolić na to, by kolejny raz jego świat zachwiał się przeze mnie...
Gdy podszedł do mnie wraz ze swoją partnerką i rzekł: "Cześć, to ja, Harry! Pamiętasz mnie?", pokręciłam przecząco głową, próbując nie uwolnić napływających łez. "Przepraszam, pomylił mnie pan z kimś."
CZYTASZ
ever since new york; styles
Fanfiction"Myślę o Tobie od Nowego Jorku." w którym dwójka młodych ludzi staje przed trudnym wyborem.