Pierwszą czynnością zrobioną przeze mnie po obudzeniu się było szepnięcie cichego "kurwa".
Bez otwierania oczu (co okazało się być wprost świetnym pomysłem) podniosłem gwałtownie głowę z kolan i poczułem przeszywający ból w kości ciemieniowej. Tym razem otwierając oczy przeanalizowałem moją lokalizację. Nie, bardziej chciałem ją przeanalizować, bo nie widziałem kompletnie nic. Czy ja oślepłem?! OMATKOBOSKAJEZUSIEKRISUSIEBUDDODYNIETALOSIE.. I inni bogowie, bożkowie(?), święci i ci pierdolnięci tego świata! Czym sobie na to zasłużyłem? Ja nawet przestane jeść tyle tego wszystkiego! Przestane pić tyle mleka truskawkowego! Nie, no dobra, nie przesadzajmy. Tego nigdy nie przestane robić.
Zacząłem wierzgać się jak.. jak kto? Jak ja. Często to robię jak mi coś nie wychodzi (albo nie wchodzi ( ͡° ͜ʖ ͡° )). Tym jakże mądrym i pomysłowym sposobem wypadłem z mojego ciasnego więzienia na zimny beton. Poleżałem jeszcze chwilę by odreagować i wstałem otrzepując się. Jeszcze większe zimno uderzyło we mnie wraz z faktem dość, oburzającym według mnie, a śmiesznym i dziwnym dla osób trzecich przechodzących obok. Po pierwsze-nie miałem na sobie koszulki ani skarpetek, już nie mówiąc o butach. Po drugie-na dłoniach miałem obwiązane bandaże, ale nie dlatego, że coś sobie zrobiłem (doszedłem do tego gdy uświadomiłem sobie, że nic mnie nie boli). Po trzecie-na głowie miałem zawiązaną jakąś pończochę, nie wiem, nie znam się, taka długa i czerwona skarpeta, ok? Na bank damska. Coś jak Ryu ze Street Fighter, lolol.
Podsumowując, wyglądam jakbym wyrwał się z jakiejś gry o tematyce bijatyki.
Rozejrzałem się dookoła i spostrzegłem, że moim więzieniem była szafka. Taka mała, gdzieś do połowy ud, definitywnie orzechowe drewno, pozłacana rączka. No ładna, ładna zajebałbym. OK, wszystko supi, fajnie i wogle.. ale jak znalazłem się w tej szafce na stacji metra w takim stanie? Musiała być zabawa!
Skierowałem rękę do kieszeni, by następnie wyciągnąć z niej telefon, ale zatrzymałem ją w połowie, gdy zdałem sobie sprawę, że w tych spodniach nie mam kieszeni. No świetnie. Nie mam też pieniędzy, ale pojadę autobusem. Nieraz tak robiłem, że jechałem bez biletu, mejbi nikt nie zwróci uwagi. Usiadłem na wolnym miejscu na samym tyle pojazdu. Oczywiście nie obyło się bez zniesmaczonych spojrzeń staruszek i kilku śmiechów ze strony dzieciarni.
Droga dłużyła się niesamowicie, ale to plus, ponieważ mogłem chociaż spróbować przypomnieć sobie wczorajsze wydarzenia. Ostatnie co pamiętam z wczorajszego wieczoru to, to jak wraz z Jimin'em siedzieliśmy w pokoju i wzięliśmy te prochy. Później film się urwał, a przed oczami zobaczyłem mostek i tego dziwnego chłopca. Poza wizją(?) i tym co działo się przed zażyciem tabletek nie pamiętam nic.
Z przemyśleń wyrwało mnie chrząknięcie. Zwróciłem głowę w stronę osoby wydającej ten dźwięk i momentalnie zesztywniałem. Przede mną stał pieprzony kontroler! Żona mu pewnie nie daje i się na mnie wyżywa.
-Proszę?- uśmiechnąłem się sztucznie do faceta, który jest jebanym nindżą utrudniającym życie normalnym, prostym, biednym ludziom jak ja.
-Kontrola biletów.- NO I CO ROBIĆ????/? nie chcąc tracić czasu na wymyślanie wymówki skorzystałem z tego, że autobus się zatrzymał wybiegłem z niego popychając kanara. Mężczyzna wkurwiony wybiegł za mną, mam pecha, bo gościu nie jest aż tak stary ma może 40! Zdezorientowany stanąłem na krawężniku, popatrzyłem w lewo i prawo i znów lewo, jak mamusia uczyła. Czerwone światło, auta stoją, a Jungkook korzysta z okazji i sunie dupą po masce jak w filmach akcji, czy coś. Przeciskając się przez resztę samochodów rozerwałem spodnie na prawym udzie. SZIT, moje ulubione.
Będąc już na drugim końcu ulicy spojrzałem za siebie, by upewnić się, że jeszcze mnie goni niewyżyty 40-latek. Tak jak myślałem- robił to. Rzuciłem się więc w stronę tłumu, bo gdzie schowasz drzewo? W lesie, a gdzie schowasz idiotę? Wśród innych idiotów! Czy coś.. Więc biegnąc w tłumie poprzewracałem parę ludzi, a nawet jeden Sebek do mnie: czy mam problem? No to ja, że nie, poradzę sobie, ale dziękuję za troskę. Wbiegłem w pierwszą lepszą uliczkę, ślepą uliczkę i usłyszałem krzyk tego faceta. Szybka akcja: skoczę na kontener przy ścianie, wespnę się na balkon i wejdę przez uchylone drzwi do mieszkania. Robiąc tak, jak zaplanowałem (tylko to nie wyglądało jak w Assasin's Creed.. Bardziej jak taki opętany Ezio.
Wszedłem po cichu do mieszkania, jak na słowika przystało. I zastałem je puste. No prawie, w łazience ktoś był i brał prysznic. Jak gdyby nigdy nic poszedłem do kuchni bo zorientowałem się, że jestem głodny i zajrzałem do lodówki. W niej znajdowało się kilka pospolitych azjatyckich artykułów spożywczych i moje miłość życia, czyli mleko truskawkowe! Wziąłem kartonik i zamknąłem mój drugi powód do życia (czyt. pełną lodówkę). Otworzyłem randomową szafkę i znalazłem pokaźny zapas skittles. Wziąłem kilka paczek i skierowałem swoje kroki w stronę salonu, spokojny przez słyszaną ciągle lecącą wodę. Po drodze na wielką czerwoną kanapę przewróciłem się o coś i wylądowałem na parkiecie, na bank dębowy (mój dziadziuś był drwalem, lolol). Pozwolę sobie zacytować "Parkiet dębowy w sosie pieczarkowym", tylko, że tu podany w mleku truskawkowym. No nic.. Żarty, żartami, ale coś mi się w dupę wbija. To co mi się wbija wiąże się z przyczyną mojego upadku- kot. Gruby, szary i puszysty kociak. Super słodko tylko, że wzrok miał taki lekceważący wbijając mi swoje pazury. Tak jakby chciał zaraz powiedzieć "I am a cat". Cały wyglądał jak Grimalkin, śmiesznie. Kreatura ułożyła się wygodnie na moim tyłku i zaczęła mruczeć. Teraz umrę, dopóki on na mnie leży nie mogę się ruszyć, bo to przecież kot! Leżąc tak na podłodze i wcinając cukierasy usłyszałem:
-Elly! Skończyłem, kochanie chodź na kolacje! Co tu się..- odwróciłem głowę w kierunku drzwi, ponieważ stamtąd właśnie dochodził głos i uśmiechnąłem się głupkowato do właściciela.
||resztę rozdziałów wstawię jutro ponieważ gdyż bo pomagam bratu z urodzinami a tu chciałam wam trochę no ten tego
pa
komentujcie i gwiazdkujcie tego raka ||
CZYTASZ
purple skittles. ||vkook||
FanfictionJeon Jungkook kocha fioletowe skittles. Kim Taehyung jest słodki i ma fioletowe włosy. Gatunek: fluff, smut (zobaczymy jak wyjdzie ;-;) Pairing główny: vkook Pairingi poboczne: wyjdzie w praniu.. trochę strasznie rak..