List pożegnalny

8 2 0
                                    

Drogi ukochany!

Piszę ci lis, abyś zrozumiał mój ból. Zawsze po burzy przychodzi słońce ale tylko tak słyszałam. Dla mnie już nie będzie słonecznych dni. Tylko deszcz i burza. Nie mam co tu robić. Nikt przecierz mnie nie potrzebuje, kocha nie mam przyjaciół. Nikt nie będzie za mną tęsknić. Mam wrażenie że aniołowie już szykują dla mnie chmurę z której będę obserwować co się dzieje na ziemi. Mój czas dobiegł końca.

To był piękny słoneczny dzień szybciej skończyliśmy lekcję. Zabrałeś mnie na romantyczny spacer. Usiedliśmy w cieniu i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Powiedziałeś mi, że jestem tą jedyną i w ogień byś za mną wskoczył. Powiedziałeś,,  Kochana nigdy cię nie zostawię w potrzebie. Jestem twoim rycerzem w lśniącej zbroji na białym koniu. Jestem murem który nie przepuścić wroga. Jestem jak anioł stróż na którego możesz zawsze liczyć i który przy tobie zawsze będzie."
Rozmawialiśmy jeszcze tak kilka godziń, aż w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że jest już strasznie późno. Jak dżentelmen zaproponowałeś,że mnie odprowadzisz do domu. Zgodziłam się chciałam być jak najdłużej w twoim towarzystwie. Czułam się szczęśliwa,bezpieczna i co najważniejsze czułam się kochana. Przez osobę bardzo ważną dla mnie.
Szliśmy, naglę powiedziałeś, że pójdziemy skrótem, bo jest już strasznie ciemno. Weszliśmy w jakąś ciemną uliczkę chwyciłam cię mocniej za rękę. Patrzyłeś na mnie a twoje oczy mówiły Nie bój się jestem przy tobie. Po chwili usłyszeliśmy jakieś głosy pijanych mężczyzn. Powiedziałam,żebyśmy zwrócili ale ty się nawet nie zatrzymałeś. Podchodząc coraz bliżej pijaków, bardziej się bałam. I to co nastąpiło po chwili nie zapomnę tego do końca życia i jeszcze dłużej.
Mężczyźni kazali ci spadać bo jak nie to zbiją cię na kwaśne jabłko. Ty wypuścułeś rękę z mojego uścisku i odeszłeś. Zostawiając mnie tam z nimi. Szczerze tak się bałam,że zamknęłam oczy i po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
Nagle zaczęłam czuć jak ktoś mnie dotyka. Potem zaczyna całować brutalnie z zachłannością. Była ich piątka i ja sama jak palec. Zaczęli mnie wszyscy dotykać jak bym była zabawką.Na początku była to nie winna gra. Potem każdy robił ze mną to co chciał. Krzyczałam wołałam o pomoc ale ty nie przybiegłeś i nie pomogłeś mi. Płakałam nie z tego co ze mną robią,że to straszliwie boli płakałam bo uwierzyłam w twoje kłamstwa.
Czułam się bezsilna,sama,nie kochana i czułam pustkę tak ogromną,że nie da się tego opisać. Modliła się o to aby już skączyli,żebym już więcej nie cierpiała. Chciałam być pośród aniołów.
Nigdy nie zapomnę ich dotyków na mym ciele tych ust na moich ustach, tego zapachu piwa i tych słów, które mówili. To tak bolało ale mieli rację zostałam sama i nikt już by mi nie pomógł. Ty nie wruciłeś i nie obroniłeś mnie.
Jak skączyli to kopali mnie, krzyczeli,pluli na mnie i targali za włosy. Płakałam i zaprzestałam krzyczeć,wołać o pomoc.
Krzyki ucichły a ja zemdlałam, jak się obudziłam to nikogo już nie było. Tylko ja i ciemność. Nie wiem jak to zrobiłam ale wstałam i poszłam do domu. Zgwałcona,pobita,śmierdząca piwem,samotna. Ciuchy miałam podarte i pełno było widać siniaków. Przyszłam do domu, weszłam do łazienki na lustro nie mogłam spojrzeć bo wiedziałam co tam zobaczę.

Wiesz powiem ci coś jak czytasz ten list to mnie już dawno na tym świecie nie ma. Jestem pośród aniołów i śpiewam z nimi. Przynajmniej nie jestem sama.

A chcę ci powiedzieć,że nie wiem jak mogłam ci uwierzyć w te kłamstwa. Jesteś jak mój rycerz,mór i anioł stróż. Jak chcesz wiedzieć to jest twoja wina i mam nadzieję, że do końca życia będziesz mieć wyrzuty sumienia,że mnie nie obroniłeś,że nie wróciłeś po mnie.

A teraz przepraszam czeka na mnie przyjaciel żyketka.
Twoja ukochana
____________________________________

Hej jak się podobało miałam wenę.

ListyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz