- Skarbie? - wchodzę do pokoju córki. Dziewczynka siedzi na krześle przy biurku i odrabia lekcje. Uśmiecha się na mój widok, odkładając długopis.
- Dobrze, że tata się wyprowadził - mamrocze cicho. Spoglądam na nią zaskoczona i siadam obok niej, tylko na łóżku. - On nigdy mnie nie kochał... Strasznie na mnie krzyczał, a ja czułam się jakbym nigdy nie była jego córką - sapie cicho i siada mi na kolanach. Przytulam ją mocno do swojej piersi, wsuwając nos w jej włosy. Nawet pachnie tak samo jak Lauren.
- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś, kochanie? - głaszczę ją po głowie i słyszę jak jej oddech się uspokaja.
- Bo zabronił mi o tym mówić... Przez te całe piętnaście lat musiałam się go słuchać, bo stwierdził, że inaczej będzie ze mną źle - szlocha w moje ramię. Dopiero teraz zauważam jakim człowiekiem był Tobby. Niby udawała dobrego ojca, a nigdy tak naprawdę nim nie był. - Nie chcę by on był moim tatą. Boję się go...
- Spokojnie, skarbie. On już tu nie wróci, a ja muszę zabrać cię dzisiaj w jedno miejsce - zielone tęczówki wpatrują się we mnie z zaciekawieniem. - Jesteś taka do niej podobna - szepczę cicho. Dziewczynka patrzy na mnie zdziwiona, a ja chrząkam głośno. - Do Lauren, mojej siostry ciotecznej...
- Czemu nigdy jej nie poznałam?
- Bo zmarła jeszcze przed twoimi narodzinami - w moich oczach lśnią łzy. - Oddała mi swoje serce, bym mogła żyć, słonko. Tak bardzo mnie kochała, że się dla mnie poświęciła...
~*~
- To ona? - pyta Michelle, gdy stoimy przed grobem Lauren. - Mam jej oczy...
- Tak, skarbie - uśmiecham się, kładąc dłonie na ramionach córki.
- Jest piękna - zmodyfikowany głos Lauren po raz kolejny pojawia się w mojej głowie. Czuję jak coś obejmuje mnie ramionami od tyłu, a chłód uderza w moją sylwetkę. - Tak jak ty, Camz... Szkoda tylko, że jest moją małą wersją.
- Co to było, mamo? - zaskoczona nastolatka odwraca się w moją stronę i wtula w moje ciało.
- Nie bójcie się, nie pozwolę by stała się wam jakakolwiek krzywda - Lo odzywa się ponownie. Na cmentarzu robi się strasznie wietrznie, a ja zakładam kaptur. - Pamiętajcie, że bardzo was kocham, skarby... - chwilę później wszystko cichnie, a my wpatrujemy się w zdjęcie Jauregui.
CZYTASZ
Another you 2: Młode wilki || Camren FF || ✔
Fanfiction#39 w duchy - 10.05.2018 r. Co by było gdyby Lauren tak naprawdę uratowali? Gdyby Max zabrał ją do innego miasta, by zrobić przeszczep organów, a dziewczyna powróciłaby do świata żywych? Czy miłość Camili i Lauren byłaby teraz możliwa? I co najważni...