Dzień rozpoczął się tak jak zawsze. Wstałam zjadłam płatki z mlekiem, ubrałam czarny t-shirt, białe spodnie z dziurami i czarne Conversy.
Wzięłam plecak i słuchawki bez których nawet nie wychodziłam z domu. Autobus miałam na 8:30, wiec na dojście na przystanek miałam jeszcze 10 minut.
Pojazd jak zawsze się spóźnił, oznaczało to kolejne spóźnienie się na lekcje fizyki. Przeklęłam myślach i skarciłam się za to, że nie poprosiłam mamy o podwiezienie do szkoły.
Wbiegłam do budynku tak szybko, na ile pozwoliły mi nogi. Wpadłam do klasy, a spojrzenia wszystkich uczniów skierowane były w moją stronę. Pan Scott spojrzał na mnie z głupim uśmiechem.
- No Fox, nie wypuścili cię wszcześniej z pracy bo zabawiała klientów? - powiedział roześmiany nauczyciel.
Cała klasa zaczęła się śmiać, a ja czułam jak łzy zbierają mi się w kącikach oczu.
- Nie, a pana? - opowiedziałam rozbawionym głosem, aby nie wyczuł u mnie bezsilności.
Scott przystawiał się do mnie od września, ale gdy powiedziałam mu grzecznie, żeby się odczepił, on i jego urażone ego, nie mogli się pozbierać. Od tamtego czasu uprzykrza mi życie.
Wybiegłam z klasy i pobiegłam prosto do drzwi wejściowych. Zimne powietrze podrażniło moja skórę, ale nie zwracałam na to większej uwagi.
W tamtym momencie nie obchodziły mnie konsekwencje związanie z pyskowaniem do nauczyciela i ucieczką z lekcji. Martwiłam się tylko o to, że Brain to widział, a najgorsze było to, ze też się śmiał.
-Flo! Flo stój!!!
Spojrzałam za siebie i ujrzałam moja przyjaciółkę Natalie.
-Flo nie płacz skarbie- usłyszałam
-Ale, Ale... Brain - powiedziałam - On to wszystko widział, śmiał się ze mnie.
On nie jest ciebie wart - nie mogłam już tego słuchać. On nie jest ciebie wart, on na ciebie nie zasługuje.
- Wszyscy tak mówią! Rozumiesz!!Wszyscy! Mam cię dość!!! Rozumiesz.... dość - zaczęłam na nią krzyczeć i się wydzierać.
Uspokój się! - Natalie zaczęła krzyczeć i się wydzierać
- Jadę do domu, cześć - stwierdziłam i poszłam w kierunku przystanku autobusowego nawet nie patrząc na przyjaciółkę.
Autobus przyjechał na czas. Wsiadłam do pustego pojazdu i włożyłam słuchawki do uszu.
My, my, my, my oh give my love
My, my, my, my oh give my love
My, my, my, my give my love
W uszach zaczęła rozbrzmiewać mija ulubiona piosenka. Zanim się zorientowałam byłam już na przystanku przed domem. Wysiadałam i ruszyłam w stronę posesji.
Naszczęście w domu nikogo nie było, nie miałam ochoty na rozmowę z rodzicami. Miałam z nimi dobre relacje, ale konfrontacja z nimi w tym momencie nie była dobrym pomysłem.