Trwały przesłuchania bandytów z pościgu. Berg nie spodziewał się usłyszeć niczego nowego, w związku z czym dał Joe i Judy dzień wolny. Wobec tego Judy odwiedziła lisicę w jej mieszkaniu:
- Nie przeszkadzam?
- Wchodź śmiało, Daisy. Nie będę wam przeszkadzać, i tak właśnie wychodzę do roboty. - odparł Eryk, kierując się do drzwi.
- Coś się stało? - zapytała Joe.
- Nie, dlaczego pytasz?
- Dawno nikt nas tak często nie odwiedzał, zrobię kawę... - dodała uśmiechnięta Joe, kierując się do kuchni.
- Jak ci się układa z Erykiem?
- Świetnie, chyba teraz zacznie się drugi miesiąc miodowy w naszym związku... Ale jeśli nie masz nic przeciwko, może opowiedziałabyś mi o swoim mężu? Nazywa się Nick, tak? Jak się poznaliście?
- Tak, powiedzmy, że... byliśmy po dwóch stronach barykady.
- Powiedz szczerze... fakt, że on jest drapieżnikiem... nigdy się go na bałaś? Nie przeszkadza ci to?
- Na początku były pewne zgrzyty, jedna osóbka próbowała nawet poddać próbie jego dzikie instynkty...
- To ciekawe... a co, gdyby on wtedy jednak dał się złamać?
Judy przypomniała sobie, jak Nick po trafieniu jagodą przez burmistrz stanął na czterech łapach i pokazując kły. Uświadomiła sobie, że Obłoczek mogła wtedy przytomnie załadować skowyjce i trafić Nicka. Zaczęła drżeć, gdy wyobraziła sobie, jak zaczyna ją rozszarpywać i rozpłakała się.
- Rety, przepraszam. Zapomniałam, jaka jesteś wrażliwa.
- Nie, nic się nie stało, po prostu, staram się nie dopuścić do siebie myśli że to mogło skończyć się dużo gorzej.
- Cóż, my lisy jesteśmy dość... bezpośrednie. Jeśli jeszcze nie Nick tego nie pokazał, to masz szczęście, musi cię bardzo kochać...
- Mam taką nadzieję, choć on potrafi zbajerować niemal każdego... - oświadczyła uśmiechnięta Judy.
Zdecydowała się zmienić temat.
- Kim jest właściwie ten przyjaciel Berga?
- To dość smutna historia. Jeszcze niedawno był komisarzem, a Berg jego zastępcą. Pewnego dnia, burmistrz naciskany przez media, wezwał go do siebie i oświadczył, że w związku ze słabą skutecznością naszej jednostki musi go zdegradować. Miał do wyboru dwie opcje, pierwszą było przeniesienie do innej jednostki i degradacja na niższy stopień. On wybrał drugą...
- Zakończenie służby?
- Wcześniejsza emerytura. Myślałam, że będzie się odwoływał, przynajmniej takie sprawiał wrażenie przez pierwsze godziny gdy to usłyszał. Potem jednak okazało się, że pogodził się z tym i przyjął to całkiem dobrze...
- Naprawdę było aż tak źle?
- Nie, ale w krótkich odstępach czasu kilku cywilom oberwało się bronią palną podczas różnych akcji w wyniku rykoszetów lub pomyłek. W jednej z takich nieudanych akcji brał udział nawet Berg. Od tamtego czasu mamy bardzo restrykcyjne przepisy, Berg gdy już awansował, zakazał używania broni w innym przypadku niż samoobrona. Bez skrępowania są do niej teraz upoważnione jedynie jednostki antyterrorystyczne i paru agentów specjalnych. Co do reszty, trudno mi powiedzieć, nie wiem jak wygląda sytuacja na każdym wydziale, jednak z tego co wiem, był to główny argument.
Gdy kończyły dopijanie kawy, odezwała się komórka Joe:
- Słucham?
- Przyjeżdżajcie szybko na komendę!
Po czym rozmowa urwała się a dziewczyny wybiegły z domu, wskoczyły do auta Joe i ruszyły w kierunku komisariatu. Błyskawicznie zjawiły się w gabinecie Berga.
- Pierwsza sprawa, proszę cię, Joe, byś naprawiła swój środek transportu. Nie wątpię, że potrafi jeszcze dobrze jeździć, ale z podziurawionym samochodem nie robisz nam dobrej renomy.
- Spokojnie, szefie. Mąż obiecał, że jego kolega dorobi mi nową blachę...
- I dobrze. Druga sprawa, jestem ci winien przeprosiny. Jeden z zatrzymanych w końcu zdecydował się gadać. Podał nam lokalizację dwóch miejsc, w których można wejść do kanałów i dorwać resztę tych złodziei. Studzienki leżą bardzo blisko siebie. Miałaś rację.
Joe popatrzyła na szefa z nieukrywaną dumą.
- W każdym razie wezwałem ekipę. Oddział specjalny, ty i dziewięciu oficerów ruszacie do kanałów.
- A ja? - zapytała Judy.
- Wyruszysz z nimi, ale zostaniesz w radiowozie. W razie jakiegoś wypadku będziesz na miejscu i zabierzesz rannego oficera do szpitala. Nie przyjmuję sprzeciwu.
- Tak jest, szefie... - odparła zmieszana Judy. Nieco inaczej wyobrażała sobie udział w ostatecznej akcji.
Kolumna policyjna wyruszyła z parkingu. Po chwili rozproszyła się, by nie przyciągać zbytniej uwagi podczas dojazdu do celów. Milcząca Judy siedziała za kierownicą radiowozu. Joe zapytała się dla rozluźnienia atmosfery:
- Coś taka ponura? Przecież szef był na tyle miły, że nie przykuł cię łańcuchem do biurka...
- Ale nie dał mi się wykazać. Pomimo tego bandaża, ciężko mi będzie usiedzieć na miejscu, podczas gdy ty będziesz się tam narażać...
- Wiesz, szef może tak tego nie wyraził ale przypadła ci funkcja, która może okazać się najważniejsza w całej operacji, gdyby coś poszło nie tak... - dodała lisica zachęcająco.
- Tak myślisz? Cieszę się, choć w sumie nie powinnam, nie życzę nikomu wypadku...
- Nie myśl teraz o tym, za chwilę będziemy na miejscu. Będę mieć włączoną krótkofalówkę, więc w razie czego, bądź gotowa.
Radiowóz zajechał na wskazane miejsce i po chwili zaczęli dostrzegać inne, nadjeżdżające z każdej strony wozy policyjne. Służby specjalne weszły do studzienek jako pierwsze, zaraz za nimi weszła Joe i reszta policjantów. Gdy wszyscy zniknęli, Judy zdała sobie sprawę, że jedyna w okolicy została "na górze". Włączyła swoją krótkofalówkę i chciała zapytać Joe, czy brak wsparcia na górze nie jest błędem operacyjnym, jednak dla bezpieczeństwa oddziału zdecydowała się milczeć, by nie zdradzić ich pozycji. Po chwili usłyszała dobiegający z urządzenia krzyk...
CZYTASZ
Zwierzogród 3 - Dzień, w którym Cię zabraknie
FanfictionNadszedł moment, w którym jeden z bohaterów musi odejść. Czy drugi będzie w stanie przetrwać najcięższą próbę swojego życia? Judy i Nicku - tyle pięknych chwil, lecz czy to wystarczy by przeżyć rozłąkę i pamiętać? Czy zło tym razem da radę zwy...