-Już koniec?- Spytała Mikari z strachem w głosie.
-Chyba tak... - Stwierdziłem nasłuchując czy nie ma krzyków.
Powoli otworzyłem drzwi od pokoju. Nikogo nie widziałem, ani nie słyszałem.
Wyszedłem z pomieszczenia na korytarz. Jedynie świst wiatru odbijał się echem. Po chwili Mikari także wyszła z pokoju. Nie odzywaliśmy się do siebie. Nie móc tkwić nadal w ciszy powiedziałem:
-Chyba nie muszę ci mówić że nikogo nie ma?..
Wzdrygnęła się z nagłego zakłócenia ciszy.
-N-Nie... To co teraz?..- Wymamrotała.
-Powinniśmy wyjść i poszukać ocalałych...
Już się nie odezwała.Zajęło nam trochę czasu zanim znaleźliśmy wyjście. Wahaliśmy się, ale jednak postanowiliśmy opuścić budynek. Naszym oczom ukazało się spustoszona wioska. Nieliczne grupy ludzi przemieszczały się po zniszczonych uliczkach. Lekarze którym udało się przeżyć ten atak, opatrywali rannych. Nagle z oddali było słychać szczekanie psa. Był to Tutu, pies Suby. Suba jest naszym przyjacielem od dzieciństwa. Zawsze nas bronił, pomagał, pocieszał. Tutu też nam zawsze towarzyszył. Łaciaty, duży mieszaniec. Dostał go w swoje dwunaste urodziny. W wieku 14 lat został młodszym zwiadowcą. Właśnie teraz wracał z zwiadu. Raport składał do oficera. My staliśmy i patrzyliśmy na całą sytuacje. Po złożeniu raportu odwrócił się i spostrzegł nas. Jego oczy otwarły się szeroko, zaczął biec do nas tak szybko że nawet nie wiedziałem kiedy do nas przybiegł. Uścisnął mnie i Mike (tak mówiłem w skrócie na moją siostrę), po czym wykrzyczał:
-Azuhari! Mikari! Jak dobrze was widzieć ży- Urwał- P-Po prostu ciesze się że was widzę.
-Też się ciesze, Subu- Powiedziałem z uśmiechem.
-Ja też – Odezwała się nagle Mika.
-Znowu raporty? Ostatnio tyle ich miałeś. - Zapytałem
Subu jedynie kiwną głową by potwierdzić moje zdanie.
-Ostatnio liczba ofiar Wendigo się zwiększyła, więc posłali mnie na zwiady.- Powiedział
-Wendigo?..- Zapytała Mika
-Tak... Te bestie mają kły i szpony ostre jak brzytwa. Już pięć wiosek i dwa miasta zostały przez nie zniszczone.
-Mhm... A co tam u Tutu? - Zmieniłem temat
-Tutu ma się dobrze.. chociaż ostatnio... wpadł w drut kolczasty i.. był bardzo zraniony..- Oznajmił z smutkiem.
-rozumiem- OdpowiedziałemRozmowa potoczyła się jeszcze krótką chwile. Zapytał nas czy chcielibyśmy u niego przenocować.
Zgodziliśmy się, bo i tak nie mieliśmy gdzie się podziać. Przybycie na miejsce zajęło nam około trzydzieści minut. Przydzielono nam od razu pokoje. Graliśmy tak do północy w salonie. Przez stratę poczucia czasu położyliśmy się spać trochę później. Gdy już wszyscy byliśmy w swoich pokojach położyliśmy się. Jako jedyny nie mogłem spać. Przez cały czas myślałem to tej sprawie z Wendigo. Nie dawało mi to spokoju. Nie dość że cienie zniszczyły moją wioskę to jeszcze te bestie.Nagle doszło mnie stukanie od strony okna. Odruchowo wziąłem latarkę i poświeciłem w tamto miejsce. Czerni nocy była tak intensywna że nic nie widziałem. Zignorowałem to i próbowałem usnąć. Zamknąłem tylko oczy i słyszałem jak coś drapie swoimi pazurami po podłodze. Gwałtownie otworzyłem oczy. Ukazały mi się dwa świecące, żółte ślepia wgapiające się we mnie. Jeszcze nigdy tak bardzo nie ogarnął mnie strach. Po chwili bestia otworzyła swoją paszcze i rzuciła się na mnie.Obudziłem się z krzykiem. To był tylko sen. Wszyscy wlecieli do mojego pokoju, w szczególności Mika i Suba. Pytali mnie co się stało, ale ja nie mogłem nic powiedzieć. Trząsłem się cały i pot zalewał moje czoło. Oczy miałem otwarte tak samo jak gdy patrzyłem na bestie. Nikt nie miał pomysłu co mogło mi się stać. Nie dziwie się. Od dawna nic mi się nie śniło, aż do teraz.Po tym jak się trochę uspokoiłem, powiedziałem im że to tylko koszmar. Ich miny nie umiały ukryć zdziwienia. Jeszcze przez parę minut dopytywali się o szczególny. Oczywiście nie odpowiadałem na te pytania bo nie chciałem ich zamartwiać. Udałem się więc do łazienki dla chwili spokoju (jedynie tak go miałem). Przemyłem twarz wodą. Kantem oka spojrzałem na lustro. W kącie widziałem tą samą parę oczu co we śnie. Tylko tym razem wpatrywały się we mnie jeszcze bardziej. Jak najszybciej obróciłem się w tamtą stronę. Nic nie zobaczyłem. Nie miałem już siły na rozważanie tej sytuacji. Wróciłem do pokoju i położyłem się spać. Noc dalej przebiegła bez jakiś nieprzyjemnych sytuacji.
Rano zostaliśmy postawieni na proste nogi. Naszykowaliśmy się, zjedliśmy śniadanie i od razu przystąpiliśmy do roboty.
-------------------------------------------
Ta książka jest mojego kolegi (jest leniem i nie chce mieć watt) i raczej będą to krótkie rozdziały, ale rozdziały będą co 3 dni tak...myślę xD
Życzę miłego czytania.