"Och, miłości moja, tęsknię za tobą, tę tęsknotę jak ból czuję w skórze, w gardle, z każdym oddechem mam uczucie, jakbym wdychał pustkę w piersi, w których już cię nie ma."
- Zgadza się. Proszę poczekać. Pan Wilson zaraz pana przyjmie – usiadłem na wskazane przez nią miejsce i czekałem. O dziwo nie czekałem długo. Byłem nawet zdziwiony. Potocznie było wiadomo, że prawnicy trzymają swoich klientów dość długo udając, że są wielce zajęci. Posłałem słaby uśmiech w kierunku starszego mężczyzny. Wszedłem za nim do gabinetu. Ten wskazał mi miejsce, więc je zająłem. Po chwili ciszy zacząłem opowiadać z jaką sprawą przyszedłem. Prawnik co jakiś czas kiwał głową i zapisywał coś w zeszycie. Nie przejmowałem się. W końcu zamilkłem i z uwagą przypatrywałem się już siwiejącemu adwokatowi.
- Rozumiem panie, Dolores. Sprawa jest prosta. Jeszcze dzisiaj postaram się złożyć papiery do sądu. No, i oczywiście wyślę list do pana Amaru.
- Dziękuję – mruknąłem cicho jednak nie spuściłem wzroku na dół. Ten kontynuował.
- Myślę, że w ciągu miesiąca, jeśli nie napotkamy na drodze problemów, powinniśmy rozwiązać sprawę.
- Tak szybko? – zdziwiłem się. U nas to chyba z rok, by się sprawa ciągnęła. Właściciel pomieszczenia szeroko się uśmiechnął i pokiwał z rozbawieniem głową.
- U nas w mieście tego typu sprawy szybko się rozwiązuje. Rozumiem, że nie jest pan stąd?
- Owszem – wstałem z krzesła. Uśmiechnąłem się i podziękowałem. Zapłaciłem za wizytę i wyszedłem. Pożegnałem się z sekretarką i wyszedłem. Postanowiłem się wybrać na zakupy i poznać okolicę.
( 2 miesiące później )
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Pozwoliłem sobie siedzieć na parapecie. Z zamyśleniem wpatrywałem się w panoramę jaka znajdowała się za oknem. Wietrzyk delikatnie rozwiewał moje ciemne włosy we wszystkie strony świata. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Delikatnie łaskotało. Oparłem rozgrzany policzek o zimne szkło. Przymknąłem powieki. Powiedziałem cicho w przestrzeń.
- A więc to już koniec małżeństwa Dolores. – niemrawo zacisnąłem szczękę. Nie spodziewałem się, że tak szybko sprawa rozwodowa się potoczy, że tak szybko moje uczucia znikną. Tego, że będę niczym bryła lodu. Mimo całej tej przykrej sytuacji tęskniłem za Yahim. Chciałem go w końcu dotknąć, przytulić, pocałować. Dzwonił do mnie. Kilka razy. No może parenaście. A może Nawet kilkadziesiąt. Sms'y również pisał. Zapchał mi skrzynke odbiorczą. Nie odebrałem, ani nie odpisałem na żadną wiadomość. Nie chciałem go ranić, a sobie dawać złudnych nadziei. Tak musiało po prostu być. Musiałem ten rozwód przetrwać w samotności. Nie chciałem się w tym czasie uwikływać w żadne romanse, ani miłości. Amari naprawdę złamał mi serce. Zrujnował wszystkie moje plany. Nie wiedziałem co ze sobą począć. Zdawałem sobie sprawę, że w końcu będę musiał wrócić do pracy. Jedynie kto wiedział o moich problemach to był szef. W końcu musiałem mu wyjaśnić przedłużającą się nieobecność. Przyznam, że nie było to takie łatwe. Facet jest dość dociekliwy. Na końcu wycisnął mnie jak cytrynę. Rozumiałem go. W pewien, pokrętny sposób martwił się o mnie. Westchnąłem zostawiając przy tym pare na szkle. Otwarłem powieki. Spojrzałem w bezchmurne niebo. Uniosłem lekko kąciki warg do góry. Z ciszy i zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Rozejrzałem się nieprzytomnie po niewielkim salonie. Mimo, że nie był zbyt wielki podobało mi się tutaj. Było schludnie i miło. Lubiłem takie pomieszczenia. Z niechęcią zeskoczyłem z zajmowanego miejsca i wolnym krokiem ruszyłem w stronę z którego dobiegał dźwięk. Znalazłszy w końcu aparat komórkowy kliknąłem na zieloną słuchawkę.
CZYTASZ
Grafik
Short StoryMoje własne ooc. Życie jest pełne różnych niespodzianek.. Swoje o tym wie również Niko, 25-letni mężczyzna, pracujący w firmie zajmującej się grafiką komputerową. Żyjący w "małżeństwie na odległość" zostaje wkręcony przez własnego szefa w dość (nie...