Rozdział 28

205 17 0
                                    

***Cornelia***
Wyjechaliśmy z Jenią do Krakowa, zjedliśmy kolacje i udaliśmy się do hotelu. Resztę dnia spędziliśmy na odpoczywaniu.
***Olivia***
Już o 10 byliśmy w trasie, jechaliśmy w góry. Kocham góry, może już kiedyś o tym wspominałam, to moja pasja. Z małym postojem i korkami dojechaliśmy na 14. Zabraliśmy swoje walizki i ruszyliśmy do hotelu. A raczej zabrał je John, bo nie pozwolił mi dźwigać. Po zameldowaniu się i rozpakowaniu, ruszyliśmy na obiad. Po drodze oczywiście zaczepiło nas kilka fanek John'a, wiec zrobił z nimi zdjęcia i rozdał kilka autografów. Nie lubiałam tego, a John dobrze o tym wiedział. Jeszcze jakaś małolata poprosiła żebym ja zrobiła to zdjęcie. Nie lubię jak ktoś zabiera mi MOJEGO Kanadyjczyka. Po kilku minutach ruszyliśmy w końcu na obiad.
-Przepraszam cię.-przytulił mnie Perrin.
-Rozumiem.-odpowiedziałam obojętnie.
Humor od razu po spotkaniu tych dziewczyn mi się zepsuł. Nie miałam na nic ochoty. Zjedliśmy obiad w jakiejś drogiej restauracji i poszliśmy się przejść po mieście. Miasto było przepiękne, kocham miasta takiego typu.
-Olivia, co ty taka nie obecna jesteś?
-Nie wiem, po prostu te fanki zaczęły mnie denerwować.
-Widzę, że chodzi o coś jeszcze.
-Nie mam w Rzeszowie pracy, narazie mam jeszcze pieniądze, ale muszę znaleźć sobie pracę.
-Olivia, przecież nie musisz znajdywać żadnej pracy.
-Ale ja chce.
-No okej, jak wrócimy to się tym zajmiemy, a teraz zapomnij o tym i spędzimy miło to wolne.
Pochodziliśmy jeszcze po mieście, poszliśmy na kolacje i ruszyliśmy do hotelu.
-Olivia, ja widzę, że coś cię jeszcze dręczy.
-Jest okej.
-Ślepy, nie jestem! Ja widzę! Czemu mi nie powiesz skoro jesteśmy razem!? W związku mówi się o problemach, a ty nie chcesz mi powiedzieć!-podniósł głos już lekko zdenerwowany John.
-Co jak wyjedziesz i mnie tutaj samą zostawisz?! Wyjedziesz na przykład do Chin, bo tam dostaniesz super kontrakt?! Co jak tam znajdziesz sobie inną dziewczynę?!-wykrzyczałam przez łzy.
-Czemu niby?
-Bo ja jestem zwykłą, przeciętną dziewczyną, która nic nie osiągnęła i nawet nie ma pracy! Nie jest nawet ładna, chuda jak inne partnerki siatkarzy! Możesz mieć każdą modelkę jaką sobie tylko zamarzysz, a ja przy nich wyglądam jak jakaś sprzątaczka!-zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-Najpierw się uspokój i przestań płakać, chodź tu do mnie.-wziął mnie na kolana i zaczął głaskać po plecach.
-Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Najpiękniejszą kobietą na tej planecie i nie zamieniłbym cię na żadną modelkę. Jakieś plastiki. Nie wiem jak mogłaś pomyśleć, że Cię zostawię. Jedno twoje słowo, a rzuciłbym dla ciebie siatkówkę, sama wiesz, że to moje całe życie. Teraz moim całym życiem jesteś ty, a siatkówka to tylko uzupełnia. Z tobą chce mieć dzieci, piękny dom i z tobą się zestarzeć. Kocham cię najbardziej na świecie, przy mnie nie musisz się niczym martwić. Będę się starał żebyś zawsze miała jak najlepiej.
-Dziękuje.
-To ja dziękuję, że jesteś i wytrzymujesz ze mną, moimi wyjazdami i z moim zawodem. Jesteś najlepsza i nie mów nigdy o sobie tak negatywnie! Jesteś moimi aniołkiem, kocham cię bardzo.
-Chodźmy już spać.
Przebraliśmy się i położyliśmy się spać. Ułożyłam się na torsie John'a i poczułam, że naprawdę go kocham, wiem, że zawsze przy mnie będzie, nawet w tym gorszych momentach jak teraz. Co chwile szeptał mi do ucha, że jestem najlepsza, jak bardzo mnie kocha i że niedługo już będziemy mieć dzieciaki bawiące się w naszym pięknym domu, że będzie je zabierał na treningi i dużo innych opowieści. Nie wiem jak on może zawsze tak pozytywnie myśleć, ja tak przynajmniej nie potrafię. Przy jego opowieściach szybko usnęłam, już wiem, że będzie dobrym tatą i będzie opowiadał niezłe bajki na dobranoc.
Rano obudziłam się w bardzo dobrym humorze, poleżałam chwilkę i obudził się John.
-Długo już nie śpisz?-zapytał tym zachrypniętym, ale jakże słodkim głosem.
-Obudziłam się jakieś 10 minut temu.-uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Widzę, że dziś humor dopisuje.-zaśmiał się.
-Oczywiście, panie Perrin.-kolejny raz go pocałowałam.
-Przecież mieliśmy coś dokończyć wczoraj. Co się odwlecze to nie uciecze.-zaśmiał się i wpił się w moje usta.
Czemu ja zawsze muszę mu ulec? Wiadomo jak się to skończyło. Jak ten człowiek na mnie działa, ale za to go kocham. Ten człowiek mnie zmienił i to na lepsze.
-Dobra mój lalusiu, wstajemy!
-Nie moglibyśmy tutaj cały dzień leżeć? Chciałbym się jeszcze poprzytulać.-zaśmiał się całując mnie.
-Teoretycznie moglibyśmy, ale zrobię ci na złość misiu i pójdziemy na jakieś baseny.-pocałowałam go w policzek i chciałam iść do łazienki się przebrać, ale chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął. Wylądowałam oczywiście na nim.
-To ja ci też zrobię na złość i Cię nie puszczę.-zaśmiał się i po raz już nie wiem który wpił się w moje usta.
-A co kochanie powiesz na wspólną kąpiel?-zatrzepotałam rzęsami i najwidoczniej podziałało.
-Jasne!-odpowiedział taki ucieszony, że go takiego nie widziałam.
Wstaliśmy i udaliśmy się do łazienki. Nagle przyspieszyłam kroku i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oj, biedaczek.
-Ej, No Olivia!-wkurzył się.
-Teraz to ja ci zrobiłam na złość, misiu. Idę się kąpać.-zaśmiałam się.
Napuściłam wodę do wanny, weszłam do niej i nagle ktoś zgasił mi światło.
-Jak tam kochanie kąpiel?-zaśmiał się zza drzwi John.
-Kurwa, zaświecić mi to światło Perrin!-krzyknęłam już mocno wkurzona.
-Miłej kąpieli słoneczko!-zaśmiał się i odszedł od drzwi.
Ale ja jestem głupia! Przecież w tej łazience jest taka lampka! Zaświeciłam ją i kontynuowałam kąpiel. Po 20 minutach stałam w łazience już ubrana i suszyłam włosy. Pomalowałam się jeszcze i wyszłam z łazienki.
-Jak tam skarbie kąpiel?-zaśmiał się znów John.
Zaczęłam go bić, ale oczywiście z marnym skutkiem, bo napewno go zaboli jak dziewczyna ledwo 1,7m przywali facetowi co ma 2m. Oj, śmiesznie to wyglądało. Ja taka wkurzona bijąca John'a, a on cały roześmiany.
-Ej, kotek, bo zaraz źle to się dla ciebie skończy.
John wziął mnie na ręce, położył na łóżku i zaczął łaskotać.
-John, przestań, proszę cię.-zaczęłam się śmiać.
-Przeproś.-miał ze mnie niezły ubaw.
-Przepraszam.-przestał mnie łaskotać, ale zaczął całować po szyi.
Lekko go odepchnęłam.
-Moja kanadyjska modeleczko idź się ogarnąć i idziemy na basen.
Krokiem modelek ruszył do łazienki, a przy tym kręcąc tyłkiem. Haha, jak ja go kocham. Nie widzieliście większego żartownisia.
Godzinę później byliśmy na basenie, popływaliśmy dość długo, posiedzieliśmy w jacuzzi i po 17 ruszyliśmy na obiad i deser. Później wróciliśmy do hotelu, oglądnęliśmy film i koło 22 zmęczeni poszliśmy spać.
_______________________________
Czytasz? Skomentuj! Zadaje sobie pytanie czy jest sens pisać to opowiadanie. Nie umiem sobie na nie odpowiedzieć. Jest coraz mniej wyświetleń, gwiazdek i komentarzy. Smutno mi z tego powodu😔

Nieoczekiwana zmiana [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz