1

213 21 10
                                    

Siedząc przy jednoosobowym stoliku przy kawiarnianym oknie, miała doskonały widok na Piazza della Signoria i przechadzających się tamtędy ludzi. To było jej ulubione miejsce. Spędzała tu popołudnia, a gdy słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem, uciekała za rzekę Arno do Ogrodów Boboli. Florencja była jej muzą, tak samo jak kilka wieków wcześniej była muzą Boticellego, Leonarda Da Vinci, Dantego, a także wielu innych artystów renesansu.
Rozpoczynała ostatni miesiąc swojego stażu, jako asystentka dyrektora tutejszego uniwersytetu. Znajomości ojca - szanownego profesora uniwersytetu w Oxfordzie, miały otworzyć jej drzwi wielu możliwości. Nie to ją jednak interesowało.
I wtedy zrozumiała, że świat to nie tylko wielkie ambicje, ale i...
- Mi dispiace signora, ale potrzebujemy stolik, a pani już od dwóch godzin nic nie zamówiła. - Tuż przed końcem ostatniego rozdziału, starszy kelner wyrwał ją z objęć weny.
Tyle z dzisiejszego pisania, pomyślała zbierając swoje rzeczy do płóciennej torby na ramię. Notes razem z niewielkim macbookiem musiały zaczekać do kolejnego wolnego popołudnia.
Szła przez pełne turystów Piazza del Duomo, kiedy zderzyło się z nią coś wyższego od niej o głowę, dobrze umięśnionego, ale częściowo przerażonego.
- Najmocniej przepraszam - wybąkał wyraźnie speszony mężczyzna.
- Nic się nie stało. - Twarz Claire pokryła się delikatnym rumieńcem. - Powinnam uważać, a nie bujać w obłokach.
Mężczyzna jednak zdawał się jej nie słuchać. Lustrował tylko przestrzeń za jej plecami. Być może przed kimś uciekał, ale dziewczynie nie było dane się nad tym zastanowić, bo przyciągnąwszy ją do siebie skrył się pomiędzy jej ciałem a ścianą katedry Santa Maria del Fiore. Ich spojrzenia się spotkały.
Bliskość drugiego człowieka, ciepło bijące od jego ciała, to wszystko sprawiło, że Claire zaparło dech w piersi. Nie miała na swoim koncie wielu przyjaciół wśród przedstawicieli płci przeciwnej, miała jednak kilkoro chłopaków, ale przecież to było dawno i nie była przyzwyczajona do takich sytuacji.
Po pierwszej chwili ogólnego szoku, nadszedł w końcu moment przyjrzenia się mężczyźnie. Na oko mógł mieć około trzydziestu lat. Zmierzwione, krótkie brązowe włosy zdawały się mówić "grawitacja dla nas nie istnieje". W oczach koloru płynnej czekolady Clair widziała jakiś niepokój, jakby czegoś się obawiał. Z twarzy, z wydatnymi kośćmi szczęki przypominał jej aktora grającego w jednym z seriali o wampirach, na punkcie którego jej młodsza siostra miała kręćka.
- Wybacz mi to niecne wykorzystanie - przeprosił z rozbrajająco szczerym uśmiechem. Stojąc obok czuło się bijące od niego wewnętrzne dobro.
Dziewczyna jedynie skinęła głową zamierzając podjąć przerwany spacer.
- Jestem Nate. - Nieznajomy wyciągnął w jej stronę dłoń. Po chwili wahania uścisnęła ją.
- Claire.
- Dasz się zaprosić na kawę w ramach przeprosin za to niecne wykorzystanie?

***
Tak na początek tyle. Postanowiłam spróbować pisać krótkie fanfici, jako formę ćwiczeń i rozluźnienia. Tym razem odebrałam na swoje pisanie obiekty. Którego nigdy nie spodziewałabym się w swoim serduchu fana.
Dajcie znać, czy wam się podoba i czy warto to kontynuować. :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 10, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Australijskie SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz