Rozdział 12

1.1K 90 9
                                    


Od paru dni przebywałam w domu mojego chłopaka. Czułam się jak w jakiejś dramie rodzinnej. Codzienne sprzeczki dwóch współlokatorów były dosyć zabawne. Czasem im się tylko przyglądałam, rzadziej musiałam interweniować, by chłopcy nie wskoczyli sobie do gardeł.

Przebywałam właśnie w kuchni, zastanawiając się, co zrobić na śniadanie w ten jakże cudowny sobotni poranek. Nagłe wrzaski dochodzące z łazienki odwróciły moją uwagę od lodówki, w której sprawdzałam potrzebne składniki. Bezzwłocznie ruszyłam w tamtą stronę. Oczywiście był tam Baek i Chen. Po minie bruneta było widać, że coś było nie tak.

-Co to ma znaczyć?!- Warknął mój chłopak w stronę swojego przyjaciela wskazując na swoją koszulę, która była zabarwiona na różowo.

-No jak to co? Twoja wyprana koszula.- Odpowiedział niezbyt przejęty blondyn. Ja starałam się powstrzymać od śmiechu, kontynuując przyglądanie się całej tej sytuacji.

-To wytłumacz mi czemu jest innego koloru niż była?!- Syknął podenerwowany Jongdae. Jeszcze chwila, a nabrałby tego samego koloru na twarzy, co materiał, który trzymał w dłoni.

-Kazałeś mi wczoraj wyręczyć Shinhye w praniu, to je zrobiłem. Moja wina, że po nim twoje białe ubrania zmieniły nagle barwę?- Wiedziałam, że wczorajszy pomysł nie był dobry, by pozwolić temu geniuszowi się wyręczyć w obowiązkach. Ominęłam ich i podeszłam do pralki, z której wyciągnęłam resztę mokrych ciuchów. Po chwili w moje ręce dorwałam ledwo zauważalne czerwone stringi. Co tu takie coś robiło?! Miałam nadzieję, że żaden z nich takich nie nosił... A co jeśli któryś lubił takie rzeczy?! Musiałam prędko wybić takie głupoty z głowy.

Odchrząknęłam, zwracając tym ich uwagę. Pokazałam im narzędzie zbrodni, przy okazji się przy tym czerwieniąc, gdyż zawstydzało mnie trzymanie tego przedmiotu. Oni także delikatnie zaróżowili na twarzy.

-Baek, co ja ci mówiłem na temat tych twoich kobitek? Miały nie zostawiać swoich rzeczy u nas w mieszkaniu.- Wymamrotał Chen odwracając wzrok w stronę swojego współlokatora. Ten natomiast wyrwał mi skrawek materiału z ręki.

-Wiele razy im to powtarzałem, ale te kobiety się mnie nie słuchają.- Po tej wypowiedzi poszedł wyrzucić to do kosza.

-Może uznajmy już ten temat za zamknięty, co?- Wydukałam stale się rumieniąc. Potem poszłam z powrotem do kuchni by przyrządzić śniadanie. Byłam sama, więc postarałam opanować ciepło na moich policzkach i moje zawstydzenie. Gdy byłam już ogarnięta to do środka weszło dwóch delikwentów. Na szczęście się już nie kłócili. Przyszli pomóc mi trochę w przygotowaniu nam jedzenia. Po czym w wspólnym gronie je jedliśmy.

Resztę dnia nie mieliśmy zaplanowaną, był weekend i to w dodatku taki zwyczajny, że przesiadywaliśmy wszyscy w salonie. W pewnym momencie Baekhyun zerwał się z swojego miejsca, czym mnie wystraszył.

-Mam niezły pomysł!- Oznajmił zwracając tym uwagę moją oraz Chena, który siedział oparty o moje ramię.

-Co takiego wymyśliłeś geniuszu?- Zapytał mój chłopak, który patrzył na swojego współlokatora podejrzliwie.

-Jest taka ładna pogoda i smutno byłoby ją zmarnować.- Odparł z udawanym żalem, a my nadal czekaliśmy na jego dalsze wytłumaczenie. -Więc, co powiecie na spontaniczny piknik?- Spojrzałam na swojego chłopaka, po czym na Baeka, a potem wróciłam oczami na bruneta. Przytaknęliśmy sobie wzajemnie.

-Masz rację, to lepsze od leniuchowania. Gdzie to zrobimy?- Odrzekł Jongdae ze spokojem w głosie. Widać było po nim, że ten pomysł mu się spodobał, bo końcówki jego ust samowolnie się mu po czasie uniosły.

Zauroczyć szefa! [EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz