Kanapka z majonezem, plum i licznik kalorii

117 14 1
                                    

Chiara's pov:

Obudziłam się z nieprzyjemnym poczuciem pustki obok. W pokoju nie było ani Justina, ani bliźniaków. Czyżbym obudziła się ostatnia?
Odgarnęłam milutki kocyk i wygrzebałam się z łóżka. Momentalnie wróciły do mnie wspomnienia zeszłego wieczora. Lody, kino, Justin, bliźniaki... O Boże! Prawie całowałem się z Justinem! Musze o tym powiedzieć Ma... Nie mogę. Dlaczego musiała to zrobić w takim momencie?! Teraz zaczęłam odczuwać brak przyjaciółki bardzo dotkliwie.
Zeszłam na dół i zobaczyłam ze dom jest pusty. Pewnie wszyscy wyszli na zewnątrz bo pogoda jest świetna. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do pokoju, zabrałam kosmetyczkę, bieliznę i najbardziej luźny strój jaki mogłam ubrać. Ponieważ nie został mi ani jeden normalny, musiałam zmiksować jakiś zestaw z rzeczy przeznaczonych do Mediolanu. Wiem, że to głupie, ale z drugiej strony chciałam tu zostać. Było tak przyjemnie normalnie, rodzinnie i po prostu inaczej,  że zapragnęłam bardziej poznać tych ludzi.
W końcu zdecydowałam się na białe szorty z dziurami i pudrowo różową koszulę. Szpilki, które miałam przewidziane do kompletu zastąpiłam zwykłymi vansami, a wszystkie świecidełka, które kazałaby mi założyć mamita wrzuciłam na dno walizki.
Udałam się do łazienki i po pół godzinie byłam jak nowo narodzona. Zeszłam do kuchni i popatrzyłam na blat. Hmmm... Bekon wyglądał kusząco... Ale zaraz przeliczyłam w głowie ile mógłby mieć kalorii i ile czasu zajęłoby mi jego spalenie, a do tego cellulit i cera... Wzięłam na talerz kilka owoców i kubek z kawą. Stwierdziłam że nudno jest jeść samemu w domu, wiec wyjdę na zewnątrz. Już miałam łapać za klamkę, gdy przyszedł mi SMS od mamity.

Mamita 👠: Jedziemy z dziewczynami do miasta na zakupy i trochę się rozerwać. Ojcowie pojechali zrobić kilka "męskich rzeczy". Nie pytaj, nie mam pojęcia o co chodzi. Babcia Penny, Rita i dzieciaki powinni się gdzieś kręcić. Miej na nich oko.

Chi 💃: przyjęłam kapitanie!

Nawet nie chciałam patrzeć na dalsze nieodebrane połączenia i wiadomości. Zajmę się tym za chwilę.
Podeszłam do czystego jeziora i bez namysłu zdjęłam Vansy. Gdy tylko moje stopy zetknęły się z chłodną wodą przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Pobrodziłam tak jeszcze chwilę, aż w końcu wyszłam na brzeg żeby zjeść moje bardzo późne śniadanie.

Mar 👯: Jak tam lala w pustyni i w puszczy?

Mar 👯: Brakuje mi ciebie na tej imprezie 😭 Mają nawet fontannę z czekolady!

Mhm już widzę jak ci mnie brakuje, suko.

Mar 👯: Chi, coś się stało? Jakiś drwal zarąbał Cię siekierą w tym lesie? Odpisz coś!

Nie, ale chętnie zarąbałabym ciebie.

Mar 👯: Oj laska, stresuję się przez Ciebie 😖

Mar👯: O mój Boże całowałam się z Zaynem! Chi odpisz pilnie!!!!!!!!!!

Czyli nie tylko Kayle dostąpił zaszczytu całowania tej zdziry. Niech się nie zesra z tymi wykrzyknikami.

Chi 💃 <do Olivera> Hej jak tam balangowiczu?

Oliver 😎: Matko z orzeszkami! Chi, wiesz że Margo Cię zabije?

Chi💃: Chyba mam do tego więcej powodów.

Oliver 😎: Dziewczyno nie odzywałaś się całą noc! Odchodzę od zmysłów.

Chi 💃: Pierdu pierdu. Jestem cała, po prostu byłam trochę zajęta, no wiesz sprawy rodzinne.

- Co tam jesz, księżniczko- zajrzał mi przez ramię Justin.

Pachniał mydłem i lasem. Stykaliśmy się policzkami, a to tylko przypomniało mi, jak blisko byliśmy wczoraj. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, którego efektem była gęsia skórka na ramionach.

Grown UpsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz