Mały słonik Słoncio, który jako jedyny nie mógł zasnąć, wpatrywał się w okno, a ponieważ mieszkał blisko lotniska, zauważył, że samolot przyleciał o dziwnie późnej porze. Chciał poczekać na podróżujących, bo uwielbiał oglądać jak wychodzą z samolotu. Jednak nikt nie wychodził. Po paru minutach, gdy Słoncio już chciał odejść od okna, z samolotu wyszedł jeden, samotny słoń. Nikt inny nie wychodził, a przybysz miał ze sobą dużą walizkę, tak wielką, że zmieściłyby się tam dwa małe słoniki. Słoń spojrzał się w stronę Słoncia, i znikł. Po prostu znikł. Słoncio nie potrafił sobie tego wytłumaczyć. Jednak był już na tyle zmęczony, że usnął.