Prolog

630 65 16
                                    

Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, a po mieście rozprzestrzeniła się ciemność. Niebo było czyste. Bez żadnej skazy. Przejrzyste, granatowe i niewiarygodnie urzekające.
Koło mojej nogi niepostrzeżenie przebiegł czarny jak smoła kot. Nawet nie zaszczycił mnie swoim wyjątkowym spojrzeniem, tylko szybko umknął w pobliski krzak.

Lekki wiatr musnął delikatnie moją bladą twarz przy okazji strzepując mi kilka czarnych kosmyków z oczu ukazując jeszcze bardziej majestatyczność ich koloru. Były one bowiem jedyne w swoim rodzaju. Głęboki bort zmieszany z nutą subtelnej, delikatnej czerwieni nadający im dzięki temu niesamowitą intensywność. Hipnotyzowały nie pozwalając wyrwać się z amoku.

Przechadzałem się bez celu przypadkowymi ulicami Londynu. Już od bardzo wielu lat prowadziłem ten sam monotonny tryb życia.

Właśnie minąłem się ze szczęśliwą parą ludzi. Uśmiechali się do siebie z czułością, a w ich oczach można było dostrzec ślepą, wszechogarniającą miłość.

Podobno demony nie mają uczuć. Nie potrafią idealnie naśladować reakcji i odruchów człowieka. A zwłaszcza uczucia jakim jest miłość.
Nigdy nawet nie próbowałem zrozumieć tego fenomenu. I tak nigdy by mi się to na nic nie przydało. Po wieloletnim obserwowaniu ludzi mogę śmiało stwierdzić, że jest to nad wyraz dziwna i niezrozumiała rasa.
***
Zapadła noc. Księżyc rozświetlał niebo swoim srebrzystym blaskiem. Pobliskie szumy uliczne ucichły, a biały, bezpański kot na rogu ulicy zaczął z dokładnością czyścić swoje już lekko szarawe futerko. Siedziałem na ławce po raz kolejny przypatrując się swojemu otoczeniu. Mimo iż znałem je praktycznie na pamięć lubiłem to. Żaden człowiek i tak nie mógł mnie zobaczyć co dawało mi nieograniczone możliwości.
Już od bardzo długiego czasu szukam jakiejś interesującej, a co za tym idzie - smacznej duszyczki. Oczywiście my demony nie potrzebujemy pożywienia aby przetrwać. Zawsze będziemy kroczyć po tym świecie kusząc ludzi i sprowadzać ich na złą drogę co jest jednoznaczne z zwarciem z nami kontraktu.

Bywają chwile, w których człowiek marzy o czymś z całego serca. Jednakże jego cele graniczą z cudem. Do ich spełnienia potrzeba nadprzyrodzonych zdolności oraz bardzo zdeterminowanej, chciwej i obłudnej ludzkiej duszy. Niewielu ludzi jest na tyle odważnych aby poświęcić wszystko co do tej pory osiągnęli na rzecz jednego głupiego marzenia.

Wtem do mojej głowy wkradł się charakterystyczny ból. Ktoś mnie wezwał. Silny charakter zdecydowanie odznaczał się na tle reszty cech osobowości.
Zainteresowałem się. Nigdy w moim długim żywocie nie spotkałem tak chciwej osoby. Miała wyjątkowo zimne i nie czułe na ludzką krzywdę serce. W tej chwili zdawać się mogło, że człowieczeństwo tego śmiałka zostało zduszone albo zupełnie pozbawione głosu. Dało się z niej wyczuć niespotykaną pogardę do drugiego człowieka, wrogość i chęć zemsty.
Odpowiadając na wezwanie pojawiłem się natychmiastowo przy boku być może mojej nowej ofiary. Jednakże zamiast wysokiego, rosłego mężczyzny z niegodziwym spojrzeniem jakiego się spodziewałem, spoglądałem głęboko w przejrzyste, niebieskie oczy dziecka.

Lapis-lazuli [SEBACIEL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz