Białe brudne ściany. Mocny zapach kadzideł rozprzestrzeniający się w powietrzu niekiedy przyprawiający o zawrót głowy. Niegodziwe spojrzenia ludzi w maskach obserwujące moją osobę. Oraz wielka, lekko zardzewiała klatka, a w niej dziecięce spojrzenie. Czy na pewno trafiłem do dobrego miejsca?
-Oi! Na co czekasz?...
Głos w ogóle nie pasował do właściciela. Był zupełnie inny. Nie było w nim nic dziecięcego tylko sączący się z niego jad, pomieszany z zniecierpliwieniem.
Oczywiście, cały czas starannie ukrywałem zdziwienie, raz po raz wkradające się na moją twarz. Muszę przyznać... postać niebieskookiego chłopca bardzo mnie zaintrygowała.
Miała w sobie to niepowtarzalne 'coś'. A niestety rzadko kiedy miałem styczność z takimi wyjątkami.- Zabij ich! - wskazał palcem na wszystkich zebranych.
Uśmiechnąłem się w myśli do siebie.
Oj tak... z pewnością jest interesujący.Tak jak rozkazał spełniłem jego życzenie. Zabicie kilkunastu śmiertelników nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Wręcz przeciwnie. Było to niczym rozrywka, której dawno nie miałem.
- Widzę, że jesteś zdecydowany i pewny siebie. Jestem poniekąd pod wrażeniem jak łatwo udało ci się mnie wezwać. Musisz czegoś naprawdę mocno pragnąć, skoro nie wahałeś się przed zabiciem tych ludzi.
Trafiłem w sedno.
Chłopczyk chwilę się zamyślił. Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się nieco dłużej na moich zjawiskowych oczach.- Pragnę zemsty. Chcę aby każdy kto splamił honor i mienie mojej rodziny dostał solidną nauczkę, o której długo nie zapomni. - uśmiechnął się szatańsko w moją stronę.
- Hmm... - zastanowiłem się sztucznie. - Sądzę, że będę w stanie spełnić twe pragnienie. Jeżeli naprawdę ci na tym zależy... zawrzyjmy kontrakt.
- Kontynuuj.
- Dzięki moim zdolnościom i mocy pomogę ci dopiąć swego. W zamian za zrealizowanie tego życzenia, na samym końcu pragnę, abyś oddał mi w posiadanie swoją smaczną duszę. To chyba sprawiedliwy układ...nie sądzisz?
Znowu zlustrował mnie wzrokiem. Przebiegł oczami po pomieszczeniu pełnym chaosu i rozpaczy, po czym kiwnął do mnie głową.
- Zgadzam się na twoje warunki, lecz ty musisz zaakceptować moje...
Co?
- Od dzisiaj będziesz udawał mojego kamerdynera i spełniał każdą moją zachciankę, jednocześnie spełniając kryterium zawartej umowy. Jednakże...jeżeli podczas wypełniania paktu zakochasz się we mnie, moja dusza pozostanie przez ciebie nienaruszona.
Pff...Nonsens.
- Umowa stoi. - podałem mu swoją dłoń po czym ten ją uścisnął.
- Jestem Ciel Phantomhive i od dzisiaj masz mi służyć!
CZYTASZ
Lapis-lazuli [SEBACIEL]
FanfictionSebastian Michaelis jest demonem poszukującym smacznej duszy do spożycia. Jednakże co się stanie kiedy na swojej drodze spotka kogoś kto zdoła poruszyć jego wiecznie skamieniałe serce?