Rozdział 1

409 49 1
                                    

      Białe brudne ściany. Mocny zapach kadzideł rozprzestrzeniający się w powietrzu niekiedy przyprawiający o zawrót głowy. Niegodziwe spojrzenia ludzi w maskach obserwujące moją osobę. Oraz wielka, lekko zardzewiała klatka, a w niej dziecięce spojrzenie. Czy na pewno trafiłem do dobrego miejsca?

-Oi! Na co czekasz?...

Głos w ogóle nie pasował do właściciela. Był zupełnie inny. Nie było w nim nic dziecięcego tylko sączący się z niego jad, pomieszany z zniecierpliwieniem.
Oczywiście, cały czas starannie ukrywałem zdziwienie, raz po raz wkradające się na moją twarz. Muszę przyznać... postać niebieskookiego chłopca bardzo mnie zaintrygowała.
Miała w sobie to niepowtarzalne 'coś'. A niestety rzadko kiedy miałem styczność z takimi wyjątkami.

- Zabij ich! - wskazał palcem na wszystkich zebranych.

Uśmiechnąłem się w myśli do siebie.
Oj tak... z pewnością jest interesujący.

Tak jak rozkazał spełniłem jego życzenie. Zabicie kilkunastu śmiertelników nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Wręcz przeciwnie. Było to niczym rozrywka, której dawno nie miałem.

- Widzę, że jesteś zdecydowany i pewny siebie. Jestem poniekąd pod wrażeniem jak łatwo udało ci się mnie wezwać. Musisz czegoś naprawdę mocno pragnąć, skoro nie wahałeś się przed zabiciem tych ludzi.

Trafiłem w sedno.
Chłopczyk chwilę się zamyślił. Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się nieco dłużej na moich zjawiskowych oczach.

- Pragnę zemsty. Chcę aby każdy kto splamił honor i mienie mojej rodziny dostał solidną nauczkę, o której długo nie zapomni. - uśmiechnął się szatańsko w moją stronę.

- Hmm... - zastanowiłem się sztucznie. - Sądzę, że będę w stanie spełnić twe pragnienie. Jeżeli naprawdę ci na tym zależy... zawrzyjmy kontrakt.

- Kontynuuj.

- Dzięki moim zdolnościom i mocy pomogę ci dopiąć swego. W zamian za zrealizowanie tego życzenia, na samym końcu pragnę, abyś oddał mi w posiadanie swoją smaczną duszę. To chyba sprawiedliwy układ...nie sądzisz?

Znowu zlustrował mnie wzrokiem. Przebiegł oczami po pomieszczeniu pełnym chaosu i rozpaczy, po czym kiwnął do mnie głową.

- Zgadzam się na twoje warunki, lecz ty musisz zaakceptować moje...

Co?

- Od dzisiaj będziesz udawał mojego kamerdynera i spełniał każdą moją zachciankę, jednocześnie spełniając kryterium zawartej umowy. Jednakże...jeżeli podczas wypełniania paktu zakochasz się we mnie, moja dusza pozostanie przez ciebie nienaruszona.

Pff...Nonsens.

- Umowa stoi. - podałem mu swoją dłoń po czym ten ją uścisnął.

- Jestem Ciel Phantomhive i od dzisiaj masz mi służyć!

Lapis-lazuli [SEBACIEL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz