Rozdział X - "2 sekundy"

54 2 0
                                    


Niedziela

Był śliczny, wiosenny poranek. Głodny Majduś powoli zwlokł się z łóżka. Ociężałym krokiem przeszedł przez pokój. Nagle do jego nozdrzy dotarł niesamowity zapach. Dochodził on z jego plecaka szkolnego. Podniecony zaczął tam grzebać. W pewnym momencie jego palce zatopiły się w czymś miękkim. Była to mokra i obślizgła kanapka sprzed dwóch dni. Majda bardzo zadowolony wgryzł się w nią. Nagle zadławił się. Zaczął przeraźliwie kaszleć, po czym wykrztusił jakieś papierowe serduszko. Już chciał je pożreć, ale spostrzegł, że jest na nim coś napisane:

"Kiedy moja miłośc rosnie

Kiedy pieszesz do mnie proscie

Wtedy moje sece plonie

Jak kalafior w oredonie

Moje usta cicho szepca

Dzisiaj znowu napisz do mnie

Jak mam wyznać to co czuje?

Kiedy ty wciąż mnie blokujesz

Zanim zdążę coś powiedzieć

To mnie oniesmielasz przecie

Moje serce cicho puka

Albo znów ma atak mucha

Moje serce cicho gra

Ciebie szukam właśnie ja....

Twoja Milenka"

- Co sądzisz o moich wierszach? - zapytała autorka pojawiając się w oknie i wchodząc do pokoju.

- Bardzo smaczne - stwierdził Majduś przeżuwając kartki.

- Oh, ty mój guptasku 🙂 - zaskrzeczała próbując wyglądać słodko. Niestety nie udało jej się to. Młody mężczyzna nie wydawał się jednak tym zrażony. Po chwili Milena przylgnęła do niega i zaczęła go miziać po brzuszku. Tak o to Milka Słoneczko Gądek i Mateusz Majda zostali parą.

***

5h później przed domem Cudaków, dało się zauważyć, że dziewczyna jest już znudzona tym związkiem:

- GDYBYM MOGŁA CIĘ ZABIĆ JUŻ BYM TO ZROBIŁA!!!!!1111111ONE... - krzyczała kłócąc się ze swoim chłopakiem. Po chwili jednak uśmiechnęła się złowieszczo - A zaraz... przecież mogę 🙂

- A to se mnie zabij - odparł wzruszając ramionami - I tak moje życie nie ma sensu 🙂

Po tych słowach jego dziewczyna wzbiła się w powietrze, a ciemna chmura i prądy morskie otoczyły ją. Nagle demon wyłonił się - znów był odziany w potarganą suknię ślubną, skórę, włosy i oczy miał czarne, a dolna szczęka oderwała się od reszty i spadła na ziemię z głośnym plaśnięciem. Po chwili Milka zaczęła zniżać trajektorię lotu i szybowała prosto na swojego chłopaka. Nagle pod wpływem prędkości jej ciało zajęło się ogniem i rozbiło prosto na Mateuszku, który zaczął biegać dziko próbując ugasić płomienie, lecz na próżno. Po chwili sfajczony padł na ziemię.

- M-Milena? - Zjawa usłyszała za sobą piskliwy głosik. Jej głowa chrzęszcząc zrobiła obrót o 180 stopni. Ujrzała skulonego i przestraszonego świadka mordersta - Jedziniaczka. - J-ja musz-szę ccci cośś powie...powieedzieććć. - małe cielsko wyjęło z kieszeni notatnik i drżącym głosem zaczęło recytować:

"Czuję do Ciebie słabość,

I szaleję za Tobą kochana.

Chciałbym być zawsze przy Tobie,

Kiedy jest Ci źle i czujesz się sama.

Chciałbym spędzać z Tobą chwile,

Te radosne i te nie miłe.

I nimi wszystkimi,

Karmić w moim brzuchu motyle.

Razem z Tobą iść przez życie całe,

I budować je tak aby było wspaniałe."

Wtedy Straszydło poczuło nieznane dotąd uczucie - zalało je fala gorąca, a serce jakby zaczęło topnieć. Ze ślepi płynęły jej łzy wzruszenia i poczuła jak Coś opuszcza jej ciało i umysł. "Klątwa Anterusssa..." - dźwięczało w jej głowie. Poczuła się wolna i znów mogła swobodnie oddychać. Wciągała głęboko powietrze. Po dwóch sekundach wolności poczuła jak ktoś łapie ją od tyłu i przerzuca sobie przez ramię.

- Puszczaj mnie! - krzyczała próbując wyrwać się z rąk tego człowieka.

- Deptolu, proszę, zostaw ją!!!1 - piszczał Jedzinior przyczepiając się do nogi policjanta.

- Nic z tego Mocium Panie! Ta Pani jest mordercąąąąąąąą!!!!!! - odpowiedział przeciągając.

- DEPTOL, TUTAJ JĄ WSADŹ - nagle Milena usłyszała znajomy głos. To była jej...

- MAMA?! - wykrzyczała gdy mężczyzna włożył ją do tekturowego pudełka. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Jej własna rodzicielka zamknęła ją w pudełku i zakleiła taśmą! - Mamusiu, proszę wypuść mnie! Już nie jestem opętana! - wrzeszczała, rzucając się w kartonie. Po chwili jednak opanowała się - A dokąd taka wielka paczka? - zapytała.

- Do Internatu moja droga panno! - usłyszała głos Wiolety, przebijający się przez tekturę - Może wreszcie oduczysz się zabijania bezbronnych chłopczyków!

Nagle jej mama, gromadka policjantów, Jedzinior, Amelka, Natalka, Martynka i Pan Cecha zakrzyknęli chórem: "No to w drogę!".

***

Co działo się później?
Cóż... na początku było jej ciężko. Po kilku miesiącach odzyskała dawne chęci do życia. Bardzo wkręciła się w czytanie książek o tematyce satanistycznej. Właśnie przeglądała książki, gdy nagle natrafiła na pewną, starożytną księgę z mistycznymi przepowiedniami. Zaciekawiona otworzyła ją i oniemiała z wrażenia. Pierwsza strona przedstawiała czerwonowłosą kobietę z siekierą w ręku, otoczoną chmarą motyli. Kilkaset dalszych stron było zapisane dziwnymi, niezrozumiałymi hieroglifami. W końcu natrafiła na kolejną ilustrację, która przedstawiała blondynkę w sukni ślubnej, spowitej czarnym dymem. Po kolejnych trzystu stronach zobaczyła obrazek, przez który zakręciło jej się w głowie. Był to mężczyzna w czarnej bluzie z kapturem, goglach, masce i czarnych spodniach dresowych. W rękach zaciskał Colta M4. Stał dumnie wyprostowany pośród deszczu krwi. Gdy Milcia zorientowała się kogo przedstawia malunek padła na ziemię nieprzytomna. Już się nie ocknęła.


Cudaczne ŻniwaWhere stories live. Discover now