Gdy ta dziewczyna rano na mnie wpadła czułem jakbym ją skądś znał. Te piękne niebieskie oczy. Widziałem je już u jednej osoby, ale nie mogę sobie przypomnieć u kogo. Potem widziałem ją na przerwie obok Lily i Eleny. Chciałem podejść, ale Jasmine mnie zaatakowała swoimi ustami. Czułem na sobie wzrok tej dziewczyny. Nie wiem czemu ale coś mnie do niej ciągnie. Może to, że jest super ładna i jakbym mógł brałbym rzuciłbym się na nią. Ale hej! Ja jestem Justin Bieber. Każda mnie chce i każdy się mnie boi. To ja jestem najpopularniejszy w całej szkole. Chłopaki mówili, że kogoś ona im przypomina lecz też kurwa nie wiedzą kogo!
Wiem tylko, że muszę ją poznać.
POV OLIVIA
- Olivia!- potrząsnęła mną Lily.- Nic ci nie jest?
- Zbladłaś.- zaniepokoiła się Elena.
- Wszystko dobrze.- ocknęłam się.
- Przecież widzimy.- powiedziała smutna Lily.
- Po prostu...- nie mogłam nic powiedzieć.
- Rozumiemy cię.- pogłaskała mnie po ramieniu El.- Przez te siedem lat dużo się zmieniło. Już nie jest tak jak kiedyś... Już nie ma naszej paczki.- ostatnie słowa mówiła cicho.
- Jak to? Co się stało?- zadawałam pytania.
- Musimy ci dużo opowiedzieć.- pociągnęła mnie w stronę sali Elena.
- A ci tam co stoją to...- przerwała mi Lily.
- Tak, Ryan i Chaz. Oni jeszcze są w miarę normalni w porównaniu do Justina. Stał się strasznie chamski.- popatrzyła na mnie.
- Jest arogancki, uważa się za najlepszego, wszyscy się go boją i spał już chyba z całą szkołą!- dodała wkurzona Elena.- Oczywiście nie z nami.- wytłumaczyła szybko.
- Justin?- zapytałam zszokowana.
- Tak Olivia... To już nie jest ten sam Justin co siedem lat temu. Jak wyjechałaś wszystko się rozpadło.- posmutniała.
- Więc to moja wina.- powiedziałam cicho.
- Co? Nie! Nigdy w życiu! Tak się stało, oni są rok starsi. Nowa szkoła, towarzystwo, dziewczyny...- mówiła z obrzydzeniem w głosie.
- Jasmine.- wysyczałam.
Pamiętam, że z Jasmine nigdy się nie przyjaźniłyśmy. Zawsze była zazdrosna o Justin'a. Jak wyjechałam to tylko z tego się cieszyłam, że nie będę musiała oglądać tej wrednej suki i jej przyjaciółeczki Rachel.
- Spokojnie to jest tylko zabawka do łóżka.- wytłumaczyła mi El.
Szczerze? Nie pocieszał mnie ten fakt.
- Za niedługo znajdzie sobie nową, a ona? Szkolna dziwka. Sypia z każdym za jego plecami.
- To wszystko to jakiś żart.- mówiłam sama do siebie, ale dziewczyny to usłyszały.
- Nawet kochana nie wiesz jaki.- dodała Lil.- Radzę ci trzymać się od niego z daleka... Chodź nie wiem, czy on da radę.
- O czym mówisz?
- On cię nie pamięta, ale na pewno nie przepuści takiej zdobyczy.- podniosła jedną brew do góry.
- Jakiej do cholery zdobyczy!? Niech nawet sobie nie myśli, że dobierze się do mnie.- oburzyłam się.
- Cała Olivia, non stop nie dostępna. Podoba mi się.- uśmiechnęła się Elena na co wszystkie się zaśmiałyśmy.
Lekcje przebiegały spokojnie. Musiałam się przedstawiać co było żenujące bo nie lubię tego robić na forum. Poznałam dużo nowych ludzi i odnowiłam przyjaźń ze starymi. Nikt mnie nie poznał, no ale nie będę kłamać, że ja ich tak. A najgorsze co się dzisiaj okazało to to, że chodzę do klasy z Jasmine. Nie na wszystkie lekcje z czego się bardzo cieszę. Mieliśmy teraz biologię. Lubię ten przedmiot. Zaraz jest dzwonek i przerwa obiadowa, więc usiądziemy na stołówce i porozmawiamy w końcu.
- No dobra opowiadaj. Jak było w Nowym Jorku?- zapytała Lily i skrzyżowała ręce czekając aż zacznę mówić.
- Fajnie, zawsze chciałam tam mieszkać.- grzebałam widelcem w sałatce.
- A jakiś chłopak?- poruszała śmiesznie brwiami na co zachichotałam.
- Był.- mówiłam bez emocji.
- No gadaj!- pisnęła podekscytowana Elena.
- Spokojnie.- zaśmiałam się z jej niecierpliwości.- Ma na imię Alex. Jest w naszym wieku i jest bardzo przystojny.- zagryzłam dolną wargę.
- Ile z nim byłaś? Czemu razem nie jesteście?- zadawała cały czas pytania.
- Byliśmy razem koło roku. Taka pierwsza prawdziwa miłość. Sześć miesięcy temu zerwaliśmy bo to wszystko tak jakoś zniknęło. Ale kochałam go, choć to i tak pewnie było za wcześnie na prawdziwe związki. Teraz się przyjaźnimy.- mówiłam cały czas patrząc w sałatkę.- A u was jak?- zerknęłam na nie.
- Am, ja...-zaczęła Elena.- Miałam kogoś ale to było siedem miesięcy temu. Było to szybkie i bez sensu.-broniła się.
- Kto to był?- dopytywałam.
- Wiesz...- zaczęła a w tym momencie Lily się zaśmiała.
- Przepraszam.- powstrzymywała śmiech.
- Mów.- poganiałam ją.
- Mike Hasting.- mruknęła a ja z Lil wybuchnęłyśmy takim śmiechem, że wszyscy na nas popatrzyli jak na idiotki.
- S-serio? Hahaha- płakałam ze śmiechu.- Przecież ty go unikałaś. To był klasowy kujon.
- Dobra, mogłam nie mówić.- oburzyła się.
- Okey, przepraszam.- wytarłam kąciki oczu.- A ty Lil. Masz kogoś?- zapytałam jak już się uspokoiłyśmy.
- Kyle Williams.- powiedziała i się rozmarzyła.
- To ten kapitan footballistów?- zaciekawiłam się.
- Yhym.- przytaknęła dumnie.- Byliśmy razem w tamtym roku. Jest przystojny, ale już ze sobą nie rozmawiamy zbyt często.- wzięła łyk soku.
- Tak, zawsze był taki słodki i biegał z piłką na boisku.- zaśmiałam się na to wspomnienie.
- Też to pamiętam, ale teraz jest z Mayą Thomson.- dodała Elena.
- Szczęściara.- powiedziałyśmy wszystkie trzy w tym samym czasie i się zaśmiałyśmy.
- Olivia- zaczęła Lil- Co jak Justin cię pozna? Przecież był w tobie zakochany po uszy.
- Właśnie był.- podkreśliłam ostatnie słowo.
- A ty byłaś w nim.- dodała El.
- Byłam.- również podkreśliłam.- To było dawno i byliśmy dziećmi, nie było to prawdziwe. Dajmy sobie z tym spokój.
POV JUSTIN
Przyglądałem się jej na obiedzie. Siedziała z dziewczynami. Gadały, śmiały się. Szybko się zaprzyjaźniły. Znowu cały czas o niej myślałem. Skąd ja ją znam? Te oczy, zapach, głos.
Ogarnij się Bieber! Z zamyśleń wyrwał mnie Ryan.
- Justin.- powiedział zdyszany.
- A ty co? Turniej właśnie przebiegłeś czy jak?- patrzyłem na niego jak na idiotę.
- Co? Nie...- teraz on patrzył na mnie jak na jakiegoś debila.- Gadałem przed chwilą z Jackob'em i...-zawahał się
- I co?- byłem ciekaw co to za super wiadomość.- No mów kurwa co ci powiedział.
- Olivia wróciła.
Nagle ja i Chaz stanęliśmy jak wryci. Nikt z nas się nie odzywał.
- A jednak.- powiedziałem po chwili milczenia.
- Czyli to...- zaczął Chaz, ale nie dałem mu dokończyć.
- Tak, to była Olivia.- myślałem, że to jakiś sen, że zaraz się obudzę.
Mówiłem, że już gdzieś widziałem te oczy.
Po przerwie poszłyśmy pod klasę. Mamy teraz geografię. Weszłyśmy i zajęłyśmy wolne miejsca pod ścianą. Kocham siedzieć w rzędzie pod ścianą, nikt mnie tam nie widzi. Do dzwonka zostało jeszcze pięć minut. Rozmawiałyśmy z dziewczynami i nagle do klasy weszła Jasmine ze swoją "przyjaciółeczką" Rachel. Na szczęście mnie nie poznała, ale gdy lekcja się zaczęła jak zwykle musiałam się przedstawić. Gdy powiedziałam jak się nazywam i zobaczyłam minę Cold i Rose myślałam, że oczy im wypadną. Chyba się tego nie spodziewały. Tak, wróciłam i nie mam zamiaru się stąd ruszać. Lekcja przebiegała dość dziwnie, ponieważ ta suka cały czas na mnie patrzyła jakby chciała mnie zabić. Na szczęście to ostatnia lekcja i idę do domu. Dzwonek zadzwonił dziesięć minut później...W końcu. Szybko wzięłam rzeczy i wyszłam z klasy kierując się do mojej szafki. Dziewczyny do mnie przybiegły i zaczęłyśmy się śmiać z ich min. Nagle nam przerwano.
- Olivia.- usłyszałam męski głos na co się odwróciłam i zobaczyłam Ryan'a i Chaz'a.
- Ryan, Chaz!- uśmiechnęłam się i ich przytuliła bardzo mocno.
- Wyrosłaś i... Wyładniałaś.- zaśmiał się Chaz.
- Dziękuję, wy też.- uśmiechnęłam się.
Jak dobrze ich widzieć.
- Nie poznaliśmy ciebie na początku. W sumie nikt cię nie poznał.- powiedział Ryan.
- W sumie trochę minęło. Też nikogo nie rozpoznałam.- przyznałam.
Chcieliśmy porozmawiać lecz ktoś nam przerwał.
- Kogo ja tu widzę.- podeszła ze skrzyżowanymi rękoma Jasmine.- Nie poznałyśmy cię.- zmrużyła oczy.
Włożyłam ręce do tylnych kieszeni spodni.
- Siedem lat. Nie wiem po co wróciłaś. Dobrze nam było bez ciebie.- powiedziała dumnie a we mnie się już gotowało.
Suka.
- Jas...- zaczął Ryan ale mu przerwała.
- Nawet nie myśl, że odzyskasz Justin'a.- popatrzyłam za nią i zobaczyłam Justina stojącego na końcu korytarza przysłuchującego się naszej rozmowie. Nagle nasze spojrzenia się spotkały i poczułam duże ukłucie w sercu. Jego wzrok nie był taki jak kiedyś, był... Pusty. Widziałam w nich żal.
- On jest teraz mój rozumiesz?- nadal mówiła.- Nie zbliżaj się do niego.
- Grozisz mi?- zmrużyłam oczy.
- Nie zadzieraj ze mną skarbie, nie wiesz do czego jestem zdolna.- próbowała mnie przestraszyć.
- Sherlockiem Holmesem nigdy nie byłaś, więc nie pouczaj bo nie masz czego.- dogryzłam jej.
- Uuu!- krzyknęli rozśmieszeni chłopacy i zauważyłam lekki uśmiech na ustach Justin'a.
- Posłuchaj sobie suko.- złapała mnie za rękę.- Nie zbliżaj się do niego, on jest mój. Miałaś swoją szansę ale wyjechałaś.- tu chciałam się na nią rzucić. Nienawidzę jak ktoś mi to wypomina. Najgorsze było to, że Justin nawet nie podszedł.
Zabolało mnie to.
WOW DUŻO SŁÓW!