4

26 1 3
                                    

  

Virika oszołomiona podniosła się z ziemi i przytuliła do wilka.

-Dziękuję kochany- szepnęła w gęste futro. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak bliska była śmierci.
-Było tak blisko.. gdyby nie Arg...-Siedziała tak parę minut lecz ból w łydce zaczął dawać się jej mocno we znaki, westchnęła ciężko i odrywając się od wilka podeszła utykając do swoich rzeczy. Po chwili ponownie siedziała na ziemi oglądając obrażenia.
-Nie jest tak źle, ale trzeba będzie szyć- Na samą myśl o igle robiło jej się słabo ale wiedziała, że to konieczne. Zszyła ranę i nałożyła na nią maść aby następnie owinąć ją czystym kawałkiem bandaża.
-No i po krzyku, chodź teraz zajmiemy się tobą-przywołała gestem Argentusa, który posłusznie przysiadł na ziemi przed nią.
Wilk miał rozcięcie na brzuchu, nie zbyt głębokie za to szerokie.
Virika zaszyła ranę i opatrzyła tak samo jak wcześniej siebie, i poklepała wilka po grzbiecie.
-Lepiej się stąd wynośmy, nie wiem jak ty ale ja mam zamiar jeszcze pożyć.- Wstała poprawiła popręg i pozbierała bagaże, wskoczyła na siodło i nie zwlekając ruszyła w kierunku traku.

Było już późne południu gdy dziewczyna zaczęła przysypiać na koniu  i tylko dzięki wilkowi, który co chwilę cicho warczał, nie zasnęła.
-Uh,musimy się zatrzymać- szepnęła Virika zmęczonym głosem.
-Zaraz zasnę -dodała i jakby na potwierdzenie tych słów oczy zaczęły się jej zamykać.
Zjechała z traktu i już nawet nie martwiąc się o to czy ktoś ich zauważy, zasnęła.

Obudziło ją ciche warknięcie Arga,
Dziewczyna rozejrzała się nieprzytomnie i pogłaskała uspokajająco Wilkora.
-Co się stało kochany?- zapytała marszcząc czoło. Był środek dnia nie mogły to być mroczne istoty, ani dzikie zwierzęta.
Z zamyślenia wyrwało ją kolejne warknięcie tym razem głośniejsze.
Wilk położył uszy po sobie i zaczął się podnosić gotów bronić swojej pani.
Zarosła przy scieżce poruszyły się gwałtownie i wyłonił się z nich jeździec na wielkim czarnym ogierze. Ubrany był w czarny płaszcz i wysokie brązowe buty, twarz skrytą miał w cieniu obszernego kaptura. Przez ramie przerzucony miał wielki łuk oraz kołczan ze strzałami.
Jeździec zatrzymał się zaskoczony widząc przed sobą wielkiego wściekłego  wilka oraz dziewczynę siedzącą kawałek za zwierzęciem.
-jesteś wrogiem czy przyjacielem? Zapytała cicho nieznajoma -jeśli tym pierwszym  daruj sobie ten łuk, nie zdążysz zdjąć go nim będziesz martwy.
Nieznajomy spojrzał jeszcze raz w kierunku wilka oceniając sytuację i wiedział że ma rację, nawet gdyby użył wszystkich swych umiejętności, i tak nie uniknął by spotkania z wielkimi wilczymi pazurami czy kłami.
-Nie mam złych zamiarów -odparł
-Nazywam się  Javier i uwierz mi mam lepsze rzeczy do roboty niż zabijanie niewinnych ludzi na trakcie. -odparł lekko znużony.
Virika spojrzała na niego z uwagą po czym poklepała wilka uspokajająco po grzbiecie aby przekazać  mu że nie ma się czym martwić. Wilk usiadł posłusznie lecz wciąż obserwował stojącego przed nim Javiera, który w tym czasie ściągnął kaptur. Javier wyglądał na osobę w podeszłym wieku, białe włosy i czarna broda przyprószona siwizną razem wyglądało dość groteskowo. Mimo iż był stary miał imponujące mięśnie i poruszał się bez najmniejszego wysiłku.
Mężczyzna skrzywił się gdy zauważył że mu się przygląda ale nic nie mówił 
-Kim jesteś ? -zapytała wciąż zmęczona Virika.
-Jak mówiłem nazywam się Javier i podróżuję tym traktem- odparł groźnie
-No tak..ale czym się zajmujesz?-pytała dalej
- Wydaje mi się że to nie twój interes -warknął
-Zapewne ale to nie za chwilę rzuci się rozwścieczony wilk- odparła spokojnie
Mężczyzna warknął coś pod nosem wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu sprawy
-Jestem  kowalem
-Kłamiesz
-Skąd ten wniosek ?
- Widać to w twojej podstawie -odparła  coraz bardziej zła Virika
-Nie wiem o czym mówisz -warknął
-Dobrze wiesz, gdy "udawałeś" zamyślenie spojrzałeś w lewo co jak dobrze wiemy oznacza kłamstwo.
Javier skrzywił się jeszcze bardziej
-Lepiej mów prawdę
-Świetnie, zatem skoro musisz wiedzieć jestem wojownikiem króla.-odparł
-Wojownik króla! On nie może się dowiedzieć w jakim celu jadę do stolicy - pomyślała co raz bardziej zdenerwowana dziewczyna
-Lepiej pozwolić mu odejść nie chcę problemów .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za tak długi brak rozdziału ale zbliża się koniec roku szkolnego i trzeba się pouczyć 😊

Na szczęście udało mi się w końcu dodać, od teraz postaram się bardziej trzymać terminów! 😉

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 04, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Smocza WybrankaWhere stories live. Discover now