- II -

34.9K 1.7K 497
                                    

Nie ranią mnie Twoje słowa
jak ślepe naboje.

Paluch

Nie sądzę, mała.

   Patrzyłam na tego półgłówka, gapiącego się na mnie tak, jakby nigdy nie widział skąpo ubranej dziewczyny. Halo, matole. Niczym się nie różnię od lasek, które zaliczasz. No może poza tym, że ja mam mózg, a one najwidoczniej nie, myślę.

   Odwróciłam się z powrotem do mojego ciasta na gofry i usłyszałam jak koleś mruczy z zadowoleniem. No błagam.

— Mała, jesteś nową gosposią czy Mil zrobił mi prezent i mam cię na wyłączność na poranek? — zapytał z taką wkurzającą pewnością siebie w głosie, że kostki mi zbielały od zaciskania dłoni na łyżce.

   Spojrzałam na opierającego się o blat przygłupa, a jego postawa potęgowała moją złość. Ten matoł wyglądał, jakby to, co powiedział nie było w żaden sposób nie na miejscu. Był rozluźniony i wyraźnie oczekiwał mojej odpowiedzi na to idiotyczne pytanie. Może i byłam tylko w majtkach i podkoszulku Gen, który znalazłam na oparciu fotela, ale nie mogłam znaleźć pilota do jej szafy, a tej niedźwiedzicy nie da się, tak po prostu zbudzić po zapadnięciu w zimowy sen. Czy to był powód, by od razu brać mnie za prostytutkę? Miałam rozmazany makijaż, bo go nie zmyłam jak wróciłyśmy, a tutaj nie spodziewałam się nikogo poza Milesem, którego nie dziwiłby taki widok. Byłam rozczochrana i zaspana, ale dopiero wstałam, a on od razu wyskoczył z takim tekstem. Boże, jaki cham.

    Patrząc w pewne siebie oczy złapałam za miskę z ciastem i jednym szybkim ruchem nałożyłam mu ją na głowę. Całkowicie go tym zaskoczyłam. Wciągnął raptownie powietrze i zrobił minę, jakby ktoś oblał go lodowatą wodą w środku zimy albo włożył mu na głowę coś naprawdę ohydnego. Może nie lubił gofrów?

— Co ty odpierdalasz?!

   Słyszałam jego wrzask, ale ja już byłam na schodach, szybko ewakuując się z kuchni, w której rozwścieczony czarnowłosy, ściągał z głowy miskę. Widziałam ten syf, który zrobił się w pomieszczeniu od masy i wolałam uciec stamtąd jak najszybciej.

   Swoją drogą to mu się należało. Nauczy się kretyn, że nie wolno tak mówić do kobiet, nawet wyglądających tak fatalnie jak ja na kacu z rozmazanym makijażem.

     Gdy praktycznie wbiegłam do pokoju Gen zauważyłam Milesa, który obrócił się zaskoczony moim nagłym wtargnięciem. Nie skomentował mojego stroju tylko z powrotem zwrócił się do siostry. Gen o dziwo nie spała tylko wpatrywała się w brata ze złością i determinacją. Jak udało mu się wybudzić niedźwiedzia?

— Musisz, Mil — oznajmiła twardo Gen, patrząc na chłopaka.

— Wcale nie. Po tym co odwaliłyście wczoraj rodzice mnie zrozumieją...

   Słuchałam ich wymiany zdań, patrząc raz na jedno raz na drugie i czułam się przy tym jak piłeczka tenisowa. Miles i Gennifer często się kłócili, ale zazwyczaj chłopak pierwszy odpuszczał, wiedząc, że nie ma szans w przegadaniu swojej siostry.

— W czym znowu jest problem? — zapytałam, patrząc na oboje.

— Miles nie pozwala nam być na jego imprezie, bo "zrobimy mu wstyd" — odpowiedziała Gen, robiąc w powietrzu króliczki, czyli tak zwany cudzysłów.

Wszystko albo nic | Wydane Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz