Życie Neiny od początku nie było łatwe. Z powodu zapieczętowanego w Niej demona była odtrącana wśród ludzi. Jednak z czasem los się do Niej uśmiecha. Czy pozna przyjaciół ? A może kogoś jeszcze ?
Od trzech dni razem z Kakashim kierowaliśmy się w stronę naszego celu, jak na razie nie napotykając żadnych nie przyjemność.
- Myślę, że jutro powinniśmy dotrzeć do Wioski Ognia, ale przed tym trzeba by było zrobić postój - stwierdził Kakashi, przeskakując obok mnie z gałęzi na gałąź między drzewami. Miał rację, od wczoraj nigdzie się nie zatrzymaliśmy próbując zajść jak najdalej.
- Tak, też tak uważam. Musimy znaleźć tylko odpowiednie miejsce - odparłam. Razem z Kakashim rozglądaliśmy się za miejscem do postoju gnając cały czas przed siebie, gdy nagle obok Nas przeleciało kilka shurikenów. Uniknęliśmy ataku i bez słowa obaj wiedzieliśmy co jedno i drugie ma robić. Aktywowałam swojego byakugana, o którym wiedziało nie wiele osób, a Kakashi swój sharingan. Po chwili obraz był przejrzysty. Wyczułam dwie silne wrogie czakry, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Gestem ręki wskazałam Kakashiemu co robić i ruszyliśmy w stronę wroga. Nagle zza drzewa wyłoniły się dwie postacie. W połowie drogi w stronę przeciwnika stanęłam nie dowierzając własnym oczom. Przed Nami stało dwóch mężczyzn, jednego z Nich pamiętam. Kakashi również się zatrzymał i spojrzał na mnie. Tak, On również poznał mężczyznę. Był to ten sam facet, który zabił moją rodzinę, który próbował zabić mnie i przez którego Obito nie żyje. Nieznajomy w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami.
- No proszę, proszę co za miłe spotkanie - zaczął jeden z Nich. Ja jednak nie miałam ochoty na rozmowę, ruszyliśmy razem z Kakashim do ataku. Aktywowałam tym razem sharingan, puszczając przy tym kule ognia na wroga.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Napastnicy tak jak myślałam uniknęli ataku rozpraszając się w przeciwnych kierunkach. Kakashi ruszył na jednego, a ja ruszyłam za mężczyzną, który niegdyś zabił moją rodzinę. Walka była długa i zaciekła, mój przeciwnik wielokrotnie został powalony na ziemie, widziałam że powoli brakuje mu sił. Wykonałam jutsu i przywołałam cztery klony, które atakowały mojego przeciwnika, abym ja mogła zaatakować Go z zaskoczenia. Spojrzałam na Kakashiego zobaczyć jak sobie radzi, niestety był wykończony, Jego przeciwnik okazał się być silniejszy od mojego.
- Rasengan ! - powiedziałam tworząc kule powietrza w dłoni. Biegłam w stronę napastnika, aby Go zmylić. Po chwili gdy ten był gotowy do obrony przed atakiem, wykonałam ponownie jutsu tym razem przenosząc się za przeciwnika i atakując Go od tyłu.
- Co ? Klon ?! - krzyknęłam zaskoczona. Ale kiedy On ? Nim zdarzyłam zorientować się co się dzieje wrogi shinobi pojawił się przede mną atakując mnie.
- Przestań utrudniać Nam sprawę. Przyszliśmy tu po Ciebie. Pójdziesz z Nami po dobroci albo mój towarzysz wykończy Twojego przyjaciela - oznajmił mój przeciwnik, kiwając głową do swego kompana. Po chwili drugi shinobi walczący z Kakashim wykonał potężne jutsu powalając przy tym Kakashiego. Spojrzałam na mego towarzysza, był wykończony. Sharingan za bardzo Go osłabił, nie dał rady dłużej walczyć.
- Neino pomogę Ci - usłyszałam nieznany mi głos. Kto to był ? Nagle poczułam przypływ ogromnej ilości energii. Spojrzałam na swoje ręce, były osłonięte czarną powłoką. Czy to czakra ? Czy ona uwolniła się na zewnątrz ? Po chwili moje ciało uniosło się w powietrze. Co się ze mną dzieje ? Wiem tylko jedno, za wszelką cenę muszę chronić Kakashiego.