Piękne, wrześniowe promienie słońca wpadły do pokoju Kohaki i rozjaśniły jej twarz. Dziewczyna powoli otworzyła oczy i przeciągnęła się.
Zaczęła wymyślać co może zrobić w ten ciepły wakacyjny dzień. Teraz chciała jeszcze chwilkę pospać, później może poczytać. Po południu wyjść do pobliskiego parku, do którego uwielbiała zaglądać. Miała tam swoje ulubione miejsca. Chowała się pod wielką wierzbą płaczącą, gdy było jej przykro. Często łkała razem z drzewem. Tęskniła przy niej do mamy. Matka Kohaki umarła, gdy dziewczyna miała niecałe pięć lat. Nastolatka nie znała przyczyn zgonu. Jej tato zawsze gdy pytała o małżonkę, nie był w stanie nic opowiedzieć. Kohaki widziała, że przeżywał śmierć bardzo mocno. Kiedyś dał radę wyjąkać tylko: "One... Były...". W chwilę potem zalał się łzami. Dziewczynę bardzo zastanawiało, czemu tato powiedział o mamie w liczbie mnogiej, lecz nie pytała go o to, bo nie chciała ponownie doprowadzić go do płaczu. Kochała go ponad wszystko, był jej idolem i przykładem dobrego człowieka.
Dziewczynę łączyła wielka więź z przyrodą. Na dworze mogłaby być ciągle. Kochała drzewa, kwiaty, ptaki i wiewiórki. Uwielbiała słuchać o poranku śpiewów skowronków. Często rozmawiała z brzozami, powierzała im swoje tajmnice. Mimo, że mieszkała w Paryżu tylko dwa mięsiące, zdążyła już zaprzyjaźnić sie z tamtejszą przyrodą.
Wcześniej, w Japoni mieszkała blisko morza. Koło domu miała przepiękne, kwitnące na różowo wiśnie. Kochała okolicę swojego mieszkania. We Francji też znalazła dla siebie miejsce.
Nastolatka pogrążona w rozmyślaniach nie zauważyła swojego taty, który stanął w progu jej pokoju.
-Kohaki! Wstawaj! Zaraz spóźnisz się do szkoły! - Wesoło krzyknął ojciec nastolatki, o imieniu Shigeru.
-Yoku, yoku - (z japońskiego "Dobrze, dobrze") Odpowiedziała wyrwana z marzeń dziewczyna.
-Co? Do jakiej szkoły, przecież są jeszcze wakacje? - Zdumiała się.
-Kochanie, dzisiaj pierwszy września. - Roześmiał sie. - Jest za piętnaście ósma.
-Co?! - Kohaki poderwała się z łóżka.
-Przyjdź za chwilę na śniadanie. - Odpowiedział Shigeru z uśmiechem na ustach.
Kilka minut później dziewczyna już biegła na autobus. Na szczęście pani spóźnialskiej pojazd był minutę po czasie. Zdyszana Kohaki wbiegła do środka i wzrokiem poszukała wolnego miejsca. Chwilę się zawahała i usiadła koło chłopaka o podobnym wieku do dziewczyny. Rówieśnik uśmiechnął się przyjacielsko. Gdy pojazd dojechał na miejsce, obydwoje wysiedli. Kohaki spojrzała na zegarek - miała jeszcze dwie minuty do rozpoczęcia ceremoni otwierającej nowy rok szkolny.
-Do której szkoły chodzisz? - Dziewczyna aż podskoczyła, gdy usłyszała głos sąsiada z autobusu. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć
-Okej, po prostu się zdziwiłam. - Odpowiedziała już rozluźniona nastolatka. - Moja szkoła jest na Rue Fabert (ulica w Paryżu).
-O! Ja też tam chodze! Tak naprawdę, to ide tam dzisiaj pierwszy raz. - Entuzjastycznie odparł chłopak. - A ty? W której jesteś klasie?
Kohaki postanowiła uważniej przyjrzeć się swojemu rozmówcy. Nastolatek miał ciemnobrązowe włosy, sięgające do ramion. Jego oczy były błękitne, a nos mały. Miał urocze, lekko zarumienione policzki. Dziewczynie tak się spodobały, że uśmiechnęła się lekko.
-Nie mów, że znowu ubrudziłem się pastą do zębów... - Westchnął chłopak i jeszcze bardziej się zarumienił.
-Nie nie! Wszystko jest okej. Ja tylko...-Dziewczyna nie dokończyła, bo poczuła, że jej policzki przybrały już lekko różowy odcień.
-Dobra, zacznijmy jeszcze raz: Ja jestem Rudolph a ty?
-Cześć Rudolp, ja jestem Kohaki. - Nastolatka coraz bardziej lubiła tego chłopka. Ogromnie śmieszyły ją jego słowa.
-O! Jak ładnie! Jesteś ze wschodu? - Zdumiał się nowo poznany kolega.
Dziewczyna już chciała opowiedzieć, że przyjechała niedawno z Japoni, lecz porwał ją tłum zebrany przed szkołą. Wszyscy chcieli wejść do budynku, zanim rozpocznie się ceremonia. Kohaki wraz z uczniami wcisnęła się do sali gimnastycznej i zaczęła słuchać długiej przemowy dyrektora. Niestety nie znała języka francuskiego na tyle dobrze, by wszystko zrozumieć. Dowiedziała się jednak, że jej szkoła nosi imię Napoleona Bonaparte.
Podczas monologu dyrektora starała się znaleźć wśród młodzieży Rudolpha. Kohaki miała świetny wzrok. Węch i słuch także. Zawsze zastanawiało ją, co sprawia, że ma tak wyczulone zmysły. Na razie nie było jej dane tego wiedzieć. Mimo swoich umiejętności dziewczyna nie zobaczyła nowego kolegi.
Po apelu rozpoczynającym nowy rok szkolny uczniowie mieli udać się do swoich klas. Teraz Kohaki zastanowiła się: gdzie ma iść? Szybko pobiegła do tablicy ogłoszeń, przy której tłumnie gromadziła się młodzież. Gdy dziewczynie udało się przedostać do rozpiski prędko znalazła swoje imię. Z nadzieją w sercu rzuciła jeszcze okiem na nazwiska pozostałych uczniów z jej klasy.
-Tak! - Kohaki cicho zapiszczała, kiedy zauważyła, że Rudolph jest także na liście.____________________________________
Cześć!😆 Pierwszy rozdział już za mną, mam nadzieję, że się spodobał😎 Już niedługo spodziewajcie się szybszego obrotu akcji.
Co sądzicie o Rudolphie? I jakie macie zdanie o Kohaki?
Gwiazdkujcie i komentujcie⭐📄~Majoczek
CZYTASZ
Kazuistyczna historia
Teen FictionTrzynastoletnia Japonka Kohaki przyjeżdża do Francji, gdzie poznaje Anies. Wiele je łączy, od razu się zaprzyjaźniają. Razem zgłębiają swoją przeszłość, stawiają przed sobą mnóstwo pytań, na które brak odpowiedzi. Czy ich rodzice zawsze mówili im p...