"Jesteś nikim."
"Świat byłby lepszy bez Ciebie, wiesz?"
"Spójrz na swoją matkę. Na pierwszy rzut oka widać, że żałuje z powodu twoich narodzin."
"Zabij się."
"Widziałyście go? Boże, co za lamus."
"Nie patrz tak na mnie, dziwaku. Obyś zdychał gdzieś w rowie..."
Poczułem ciepłą ciecz spływającą mi do uszu. Otarłem łzy i wciągnąłem powietrze nosem, tym samym wciągając spływającą z niego wydzielinę. Podniosłem się do pozycji siedzącej, po czym sięgnąłem po zegarek leżący na stoliku nocnym, tuż obok mojego łóżka. Wyświetlacz wskazywał piątą czternaście, w sumie było o dwie, może trzy godziny za wcześnie, aby zacząć się zbierać do szkoły.
Nie mogąc ponownie zasnąć, wyszedłem z łóżka wciągając na siebie jedynie bluzę ze star warsów. Leniwym krokiem, ocierając oczy ze zmęczenia, doczłapałem się do biurka na drugim końcu pokoju, po czym włączyłem stojącego na nim laptopa.
Z powodu, że była w tym czasie pora zimowa, było ciągle ciemno. I zimno. Westchnąłem ciężko, widząc że laptopowi zachciało się robić aktualizację.
- Ja pierdolę. - Burknąłem pod nosem, po czym wstałem i usiadłem na legowisku ułożonym na parapecie okna, witając jeszcze śpiącego kota. Był on szary z czarnymi pręgami, białym krawatem i skarpetkami. Był mi najbliższą duszą, o ile w ogóle ją posiada. I o ile posiadam ją także i ja.
- Min... - Zacząłem smutnym, drżącym głosem. - Co zrobiłem nie tak..? Dlaczego oni mnie tak bardzo nienawidzą?
Kot w odpowiedzi przebudził się patrząc na mnie tym swoim współczującym wzrokiem, po czym zamruczał ocierając się o moją nogę. Moja dłoń mimowolnie zaczęła gładzić jego delikatną sierść a na mojej twarzy zawitał delikatny uśmiech.
Przez jakiś czas patrzyłem na kota, jednak po krótkiej chwili skierowałem wzrok ku widokowi zza okna. Padał obfity deszcz, ludzie nawet o tak wczesnej porze chodzili ulicami. Że też mieli na to ochotę. Skuliłem się w sobie spoglądając na pogodę i wsłuchując się w krople uderzające w szybę okna. Nie jestem pewny, czy to przez ciszę, ciemność, a może przez melodyjne stukanie kropel... Ale jednego jestem pewny, usnąłem na parapecie okna.
🎀 🎀🎀
Ze snu przebudził mnie donośny głos matki oraz jej ręka, potrząsająca mnie za ramię.
- Baekhun! - Otrzeźwiałem kierując ciągle nieprzytomny wzrok na mamę, pytając się niemo, co się stało. - Wstawaj, śniadanie gotowe. I dlaczego ty śpisz na parapecie, a nie w łóżku?
- Hmm..? - Zamruczałem pocierając rękawem bluzy oko, schodząc niżej ocierając nos i usta.
- Nieważne. Ogarnij się i zejdź na dół zjeść śniadanie.
Kobieta trzasnęła drzwiami zaraz po wypowiedzeniu ostatniego słowa. Tak bardzo nie miałem ochoty iść do szkoły, jednakże nie miałem żadnego wyboru.
Westchnąłem po czym zabrałem z wieszaka szkolny mundurek i powędrowałem do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. W trakcie szczotkowania zębów, do drzwi toalety zapukała matka, pospieszając mnie.
Gdy tylko skończyłem myć zęby, można by powiedzieć, że zbiegłem na dół do kuchni, gdzie ze śniadaniem czekała moja rodzicielka. Przy stole zauważyłem czytającego gazetę ojca, zaintrygowało mnie to, ponieważ zwykle o tej porze już zagrzewał miejsce w biurze, ślęcząc nad dokumentami.
- Tata ma wolne? - Zapytałem nalewając kawy do cukierkowo różowo-błękitnego kubka z wizerunkiem misia.
- Dzisiaj tak. Może Cię podwieźć do szkoły, jeżeli chcesz. - Usłyszałem głos matki obok siebie.
- Nie, dzięki. - Upiłem jeden łyk gorzkiego, gorącego napoju. - Nie jest tak daleko, żebym potrzebował podwózki.
W rzeczywistości, po prostu nie chciałem aby mój ojciec był świadkiem docinek w moją stronę, już na rozpoczęcie dnia. Rodzice nie daliby mi wtedy spokoju, a nie chcę zaprzątać im głowy. Mimo, że powinienem. Mój ojciec zawsze powtarzał, że mężczyzna powinien samemu stawiać czoła swoim problemom. Proszenie o pomoc, jest zwykłą oznaką słabości.
- Baekhyun, zjadłbyś śniadanie przed wyjściem. - Rzekła moja matka w momencie, gdy zakładałem buty.
- Nie, przecież wiesz że ich nie jadam. - Odparłem zakładając plecak na jedno ramię. - Wychodzę, nie chcę się spóźnić.
- Śniadanie do szkoły! - Upomniała mnie matka. Jednak ponownie odmówiłem, tłumacząc się że nie będę miał czasu zjeść. Ostatecznie kobieta uwierzyła mi, puszczając mnie do szkoły.
Gdy tylko wyszedłem z domu, moje myśli opanowała fala wspomnień wszystkich słów, które tak bardzo raniły. Jak zwykle w drodze do szkoły, minąłem starszą panią z którą chwilę porozmawiałem, tylko starsi ludzie widzieli, że coś jest nie tak. Rozmowa z nimi polepszała mi humor, jednakże w dalszym ciągu nie na tyle, abym przestał myśleć o tym wszystkim.
Po mniej więcej dwudziestu minutach powolnego spaceru, znalazłem się pod bramą szkoły.
- No więc, przygotuj się psychicznie Baekhyunnie! Na szczęście masz dzisiaj tylko sześć lekcji... - Szepnąłem do siebie pod nosem, mając szczere nadzieje, że choć dzisiaj dadzą mi spokój.
CZYTASZ
Something isn't right || Chanbaek ✔
Fanfiction🎀Byun Baekhyun już od dawna zmagał się z problemami, w tym prześladowanie w szkole, brak samoakceptacji, brak wiary w siebie... W pewnym momencie, jego życie miało ulec całkowitej zmianie. Ale czy zmiana była na lepsze... A może jednak na gorsze?🎀