II

149 6 0
                                    

Znowu mi się śnił.

Usiadłam na łóżku wygrzebując się ze swojej pościeli. Przeciągnęłam się chcąc usłyszeć charakterystyczny trzask stawów. Powoli rozejrzałam się po pokoju i na chwilę mój wzrok zatrzymał się na tablicy korkowej. Konkretniej, na zdjęciu, które na niej wisiało. Byłam tam ja i ona.

Wstałam i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i przesunęłam wzrokiem po ubraniach. W końcu jednak zdjęłam z wieszaków koralowy sweter i jasne jeansy. Ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie.

To ja powinnam z nim być.

Doprowadziłam się do ładu i ubrałam. Porwałam z krzesła torbę wypchaną przyborami szkolnymi po czym wyszłam z domu.

Co on w niej widzi?

W czym jest lepsza?

Był piątek, świeciło słońce, a ludzie promienieli (nie wiadomo, czy od szerzącej się technologii, czy świństw dodawanych do jedzenia).  Szłam do szkoły szybkim krokiem. Nie śpieszyłam się, ale mimo wszystko nie zwalniałam, można więc uznać, że taki mam już nawyk.

Próbowałam z całych sił przestać myśleć w ten sposób.

W końcu Ino była kiedyś moją przyjaciółką, nie byle jaką przyjaciółką zresztą, bo najlepszą. Naprawdę nie wiem co się stało, co sprawiło, iż ta więź jakby... zniknęła.

Wszystko zaczęło się jakoś w podstawówce, nasza przyjaźń rozkwitała- i to właśnie wtedy w klasie pojawił się Sasuke. Jednak mimo tego, ciągle trzymałyśmy się razem, zwierzałyśmy się ze swoich sekretów... właśnie. Sekrety. Czy to tamten dzień zaważył na naszej relacji? Dzień, kiedy obie opowiadałyśmy o chłopakach, którzy nam się podobali i kiedy doszłyśmy do wniosku, że była to jedna, i ta sama osoba? Sasuke.

Pamiętam to tak dobrze jak wczorajszy nieudany  sprawdzian z matematyki. Aż za dobrze, tak dobrze, że nie można o tym zapomnieć nawet w najmniejszym calu. A co łączy dwudziesty trzeci października, dzień owej rozmowy, i ostatni test z matmy? I to, i to uznaję za jedne z największych życiowych porażek. Na samo wspomnienie, przed oczyma pojawił mi się tamten dzień.


- No, to opowiadaj!- ponagliła Ino, wtedy jeszcze piątoklasistka. Usiadła na czerwonej, błyszczącej ławce. Jej towarzyszka, wyraźnie speszona, zajęła miejsce obok blondynki. Złożyła swój ciężki, kwiecisty plecak na kolanach i poprawiła czerwoną kokardę, która zdobiła jej głowę.

- Ale mi tak jakoś głupio... o tym mówić- wydukała niepewnie Sakura. Mimowolnie zaczęła dłubać skórki przy swoich paznokciach. Były pomalowane bezbarwnych lakierem i ,dosyć infantylnie, połyskiwały w promieniach zachodzącego słońca. Nie było późno, ale dwudziestego trzeciego października zdecydowanie można było wyłapać zwiastuny nadchodzącej zimy, nawet jeśli nie było tragicznie zimno.

- Czemu głupio?

- Bo będziesz się śmiać...

-  Sakurcia, jestem twoją przyjaciółką! Jak mogłabym się śmiać?- obruszyła się blondynka. Latorośl państwa Haruno wzruszyła tylko ramionami i spuściła głowę. Przy nodze ławki dumnie piętrzył się kopiec mrowiska. Czerwone mrówki wypełzały z niego i zdawały się być dobrym wybawieniem przez trudnymi pytaniami.

- No dobra, słuchaj- zaczęła zrezygnowana Ino- gdy ty opowiesz mi o tym chłopaku, to ja też powiem ci, kto mi się podoba.

Sakura spojrzała, zupełnie zdezorientowana, na swoją rozmówczynię.

czerwony kwiat wiśni [SasuSaku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz